Lojalność wobec własnego kraju jest rzeczą najbardziej naturalną. Dlatego jest to bolesne, gdy trzeba brać pod uwagę destrukcyjne działania naszych współobywateli na tym polu. Trudno zrozumieć, że są wśród nas ludzie, którzy sprzedają srebro naszej narodowej rodziny na cele partyjne lub dla własnego dobrobytu. Zawsze znajdzie się nabywca na tanio roztrwoniony majątek. Tym, którzy parają się polityką, dano otwarty rynek, którego miejscem jest Parlament Europejski. Fałszywe „towary” dostarczane w kolorze czarnym są na sprzedaż tutaj. Nie można kontrolować tego konkretnego rynku, ponieważ ci, którzy mogliby to zrobić, są zdyskwalifikowani z odwoływania przedstawicieli. Czarni odwrócili się od swojego kraju i wyborców, którzy im ufali. Zgodnie z instrukcjami ich partii, oprócz pomieszanych poglądów ideologicznych, zostali zaklasyfikowani do podobnych frakcji parlamentarnych i tam rozwiązani. Węgierskie partie opozycyjne zrobią wszystko, by odzyskać władzę. Ich przedstawiciele wymieniają się mandatami za kulisami, nawet na status agenta. Niszcząc interesy Węgier i narodu węgierskiego, pieką własne steki. Wiedzą, że nie mają już honoru w kraju, więc mogą tylko powrócić do władzy, którą roztrwonili ponad 12 lat temu z ich zielonymi ultraliberalnymi kolegami z frakcji i pomocą z zagranicy.
Mieszkańcy Europy budzą się i to jest poważna przeszkoda. Ekstremistyczne idee imperialne są już badane. Sondaż wyborców w Unii można przełożyć tylko na 2024 rok. Wiedzą o tym zdrajcy narodów, którzy czają się pod murami.
Wygląda na to, że towar jest na sprzedaż. USA, wypchnięte z Bliskiego Wschodu, zrozumiały, że Chin i Indii nie da się kupić. A Afryka ma rozproszone, niemożliwe do wyśledzenia zachowanie, więc wyróżnił Europę. Stabilność pozycji władzy może ułatwić Europa, która nie uznaje własnego znaczenia. Minimalnym celem jest uczynienie go stronnikiem. Na to wskazują intencje widoczne w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. W wyniku fali nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, epidemii covid-19 oraz wojny rosyjsko-ukraińskiej uwaga europejskich przywódców została podzielona. Unijni biurokraci wybierają łatwiejszą połowę korzystnych dla siebie rozwiązań, licząc na nagrodę za swoje pochopne decyzje, służące ekonomicznym interesom USA. Stąd można mówić o nowoczesnym kolonializmie, o formowaniu państwa federalnego na wzór amerykański, w którym na czele stoją kolaboranci pomagający niszczyć suwerenne narody.
W związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku zadecydujemy też o przyszłości obywateli naszego kontynentu. O wadze sprawy świadczy fakt, że trwają już „mecze przygotowawcze”. Wpychanie krajów bałtyckich do NATO, odkładanie w czasie akcesji krajów bałkańskich do UE i szczelne zamknięcie rosyjskiej jaskini niedźwiedzia to preludia.
Umieszczenie Europy pod opieką optymalnego systemu sojuszu atlantyckiego jest niedopuszczalne. Traktaty pokojowe zawarte przez wielkie mocarstwa podczas obu wojen światowych stanowią lekcję.
Zamiast kurateli powinien pozostać dobrze sprawdzony Sojusz Atlantycki.
László Csizmadia, przewodniczący rady nadzorczej CÖF-CÖKA