Według CÖF-CÖKA burmistrz Budapesztu jest uważany za lidera partii opozycyjnych. Mogą to zrobić, ponieważ ta osoba jest niegodna swojej pozycji ze względu na brak wiedzy i zdolności przywódczych. Przedkłada swoje ambicje polityczne nad obowiązki służbowe.

Chciał nadrobić swoje niezrozumienie i braki ludzkie, zatrudniając dużą liczbę polityków partyjnych na własne potrzeby. Rezultatem jest katastrofalne bankructwo po kilku latach zarządzania.

Budapeszt i wiele tysięcy podróżujących codziennie obywateli uważa za nie do zniesienia, że ​​ze swoich forintów podatkowych dostają tylko chaos drogowy i spóźnione odcinki inwestycji przygotowane przez poprzedniego burmistrza.

Gergely Karácsony zgubił się jako burmistrz Zugló, burmistrz i polityk partyjny, powołując się na popularną grę karcianą. Jego dawna partia jest już prawie nie do poznania, a on poważnie stracił zaufanie mieszkańców stolicy. Jego działania chybiają jeden po drugim.

Pod naciskiem Ferenca Gyurcsány'ego uczynił z ratusza miejsce płatności dla aparatczyków partii opozycyjnych. Zamiast prowadzić profesjonalne konsultacje z panującym rządem i budować pożyteczne budowle ku uciesze mieszkańców Budapesztu, zaniedbał usługi użyteczności publicznej i uniemożliwił korzystanie z ruchu w stolicy.

W opozycji do rządu, który reprezentuje dwie trzecie elektoratu, wspólnie z partiami opozycyjnymi pracuje nad tym, aby Węgrzy nie otrzymywali należnych unijnych dotacji. Nalegał ze swoim przedstawicielem w Brukseli Benedekiem Jávorem, a także z Katalin Cseh, Gyurcsány i Anną Donát, a oni lobbują, aby unijne pieniądze należne Węgrom nie trafiały do ​​państwowej kasy, ale bezpośrednio do gmin oni wolą.

Powstałyby wylęgarnie korupcji, gminy bezpośrednio skorumpowane funduszami Unii Europejskiej funkcjonowałyby podobnie jak organizacje pozarządowe nafaszerowane wsparciem Sorosa i pozostawionym dolarem.

Trzeba położyć kres tej nieuczciwej grze w „tu jest czerwone, gdzie jest czerwone” oraz wyprzedaniu stolicy i kraju.

W 2024 roku, za rok, możemy wywrócić naszą ukochaną stolicę do góry nogami w wyborach samorządowych. Już raz to zrobiono od czasu zmiany ustroju. István Tarlós przedkładał potrzeby mieszkańców Budapesztu nad interesy partii politycznych. Chronił forinty podatników, inwestował w budownictwo, kazał wykonawcom konkurować zgodnie z prawem.

Inwestycje upiększyły miasto, nie żałował, że musiał odbyć profesjonalne rozmowy z rządem. Kompromis był zawsze osiągany i nigdy nie przeradzał się w wojnę polityczną.

Ta sprawdzona droga musi być kontynuowana. Najłatwiej byłoby, gdyby Gergely Karácsony podał się do dymisji, uznając swoją niekompetencję. Wyjechałby tam, gdzie nie ma możliwości wyrządzenia szkody, ewentualnie DK.

Nadejdzie czas, kiedy będziemy mogli wybrać nowego burmistrza, który starannym zarządzaniem nie doprowadzi Budapesztu do bankructwa. Polecamy patriotycznego, kreatywnego kandydata do FIDESZ-KDNP, którego pierwszym zadaniem nie jest sprzedawanie posiadanego zakładu pracy poprzez nakłanianie bełkoczących liderów opozycji do sprzedaży.

Pielęgnujmy nasze tradycje, doceńmy nasze zabytki. Nowy burmistrz powinien wywiesić na swoim sztandarze odbudowę ratusza, ożywić idealizm Istvána Széchenyiego. Pomyśl o słowach Ferenca Kölcseya: „Twórz, twórz, rozwijaj się”. Wnieść do ratusza otwarte podejście i kulturę przywództwa, pamiętając o interesach kraju i ludności Budapesztu.

Prezydencja CÖF-CÖKA