Jeśli prowokacyjny marsz rzeczywiście odbędzie się pierwszego grudnia i dojdzie tam do jakiegoś okrucieństwa, to będzie to odpowiedzialność władz rumuńskich, ponieważ to one nie zapobiegają takim ekstremalnym działaniom, Zoltán Lomnici Sr. , przewodniczący Rady Godności Człowieka, powiedział narodowi węgierskiemu.

Z okazji 1 grudnia skrajnie antywęgierska organizacja Calea Neamului planuje paradę i uroczysty pokaz w Kézdivásárhely. Burmistrz Tibor Bokor powiedział, że chociaż członkowie organizacji są niechcianymi gośćmi w mieście Triest, nie mogą zapobiec wydarzeniu ogłoszonemu przez prezydenta Mihaila Tîrnoveanu, napisał kronikaonline.ro .

Tîrnoveanu – który zorganizował już kilka prowokacyjnych akcji w swoich Úzvölgy i w miastach Székelyföld – opublikował swój apel na swoim profilu w mediach społecznościowych, w którym zbiera datki i prosi o pomoc w transporcie ludzi, rumuńskich flag i sprzętu z Braszowa, Bákó i Kovászna do Kézdivásárhely, ponieważ chce nagłośnienia, aby przez cały czas trwania imprezy można było usłyszeć rumuński hymn narodowy i pieśni patriotyczne”.

Burmistrz Tibor Bokor powiedział, że nie przyjmują tych „gości”, ale prawo nie pozwala im blokować imprezy, co nie wymaga zezwolenia, a jedynie zgłoszenia. Burmistrz podkreślił, że Kézdivásárhely nie jest miastem zbuntowanym, jak twierdzą inicjatorzy ruchu, Węgrzy i Rumuni żyją ze sobą w pokoju, nie ma potrzeby, aby ktokolwiek z zewnątrz temu przeszkadzał.

Poza tym Mihail Tîrnoveanu sformułował swój apel w swoim zwykłym bombastycznym stylu. Jak pisze,

Rumuni z Siedmiogrodu, Mołdawii i Havasalföld jednoczą się tam, gdzie Rumunii jest najtrudniej, czyli w Kézdivásárhely. Bracia, serce kraju, Kovaszna, woła o wolność dla Rumunii!”

– czytamy w poście na Facebooku.

W innym poście omówił to

„mimo że Viktor Orbán pyszni się mięśniami z szalikiem Wielkich Węgier na szyi”, powtarzają swoje odwieczne przesłanie, które przekazali już premierowi i jego ponad 5 tysiącom zwolenników w Tusnádfürdő. Transylwania to ziemia rumuńska. Powiemy to 1 grudnia w Kézdivásárhely, tak jak zrobiliśmy to w Székelyudvarhely, Sepsiszentgyörgy, Marosvásárhely, Cluj-Napoca i Nagykároly”

- przekonywał prowokator. On dodał,

główny wróg jest w Budapeszcie, stamtąd kontrolują wszystko z ideologicznego punktu widzenia,

ponieważ stamtąd pochodzą pieniądze na węgierską edukację, ekspansję gospodarczą, kulturalną i religijną, RMDSZ byłby o jedną czwartą mniejszy bez wsparcia finansowego rządu węgierskiego. Możesz przeczytać kolejne mylące wyjaśnienie, jak suwerenista, który nie jest nacjonalistą, popiera Viktora Orbána, a następnie zakończył post stwierdzeniem, że jadą do Kézdivásárhely 1 grudnia, ponieważ partia węgierskiego premiera otrzymała najwięcej głosów w ujęciu procentowym z miasta Triszék.

To oburzające, że władze rumuńskie pozwalają na taką prowokację, „świąteczną paradę”

, które zostało ogłoszone przez Mihaila Tarnoveanu, prezesa wyjątkowo nienawidzącej Węgier drogi krajowej (Calea Neamului), z okazji święta narodowego Rumunii, na 1 grudnia w Kézdivásárhely

- powiedział o tym Narodowi Węgierskiemu przewodniczący Rady Godności Człowieka. Zoltán Lomnici senior powiedział: Lider rumuńskiej organizacji argumentował za wyborem miejsca prowokacyjnego marszu, że w 2015 roku dwaj więźniowie polityczni z Székely, István Beke i Zoltán Szőcs, którzy zostali skazani na więzienie za terroryzm, usiłowali wysadzić w powietrze w tym mieście. Były sędzia główny uważa tym bardziej, że w związku z przygotowywaną prowokacją nie można uniknąć odpowiedzialności rumuńskich władz, ponieważ od czasu do czasu organizacje ekstremistyczne działają w sposób prowokacyjny, aby zastraszyć rdzenną mniejszość węgierską w Siedmiogrodzie, zwłaszcza rdzenną mniejszość węgierską w Székelyföld i nie robi się nic, aby tego uniknąć. Jako przykład wymienił zbrodnię w Úzvölgy.

Organizator obecnej prowokacji wspomina też, że Szeklerowie chcą być etniczną enklawą w Székelyland i chcą temu protestować. Jednak rzeczywistość historyczna jest taka, że ​​kiedy Rumunia okupowała Siedmiogród i Székelyföld pod koniec pierwszej wojny światowej, te części były już terenami zamieszkałymi przez Węgrów.

W Székelyland Węgrzy są rdzennymi mieszkańcami, tylko terytorium trafiło do Rumunii w burzy historii, a sytuacja musi być odpowiednio potraktowana

- podkreślił Zoltán Lomnici Sr.

Przewodniczący Rady Godności Człowieka uznał to za ważne

Decydenci europejscy będą musieli przyjrzeć się tym kwestiom, gdy wkrótce podejmą decyzję o przystąpieniu Rumunii do strefy Schengen.

– Tak jak nie można zapomnieć o sprawie węgierskich dóbr kościelnych w Siedmiogrodzie. W Rumunii znaczna część majątków kościelnych przejętych w okresie rządów komunistycznych, przed 1990 r., do dziś nie została zwrócona pierwotnym właścicielom, mimo że obiecywali to przystępując do UE. Co więcej, zdarzyło się, że część już zwróconego mienia została odebrana przez sędziego, co jest dobrym przykładem stanu rumuńskiego wymiaru sprawiedliwości. Wyraźnie widać, że w Rumunii starają się uniemożliwić Węgrom zarówno ekonomicznie, jak i politycznie – zaznaczył.

Zoltán Lomnici senior podkreślił, że jeśli prowokacyjny marsz faktycznie odbędzie się 1 grudnia i dojdzie tam do jakiegoś okrucieństwa, to będzie to odpowiedzialność władz rumuńskich, bo to one nie zapobiegają takim ekstremalnym działaniom.

- System ideowy organizacji takich jak Droga Narodu jest obcy nie tylko kulturze europejskiej, ale także zasadom deklarowanym po II wojnie światowej. Należy podjąć działania przeciwko wszelkiego rodzaju rasizmowi, w tym antywęgierskiemu, również w Rumunii, ale w rzeczywistości nie przymykają one oczu na działania antywęgierskie

on dodał.

Były sędzia główny zaznaczył, że w niedzielę rozmawiał w tej sprawie telefonicznie z László Tőkésem, przewodniczącym Siedmiogrodzkiej Węgierskiej Rady Narodowej, który już w potępił planowaną prowokację.

Źródło: kronikaonline.ro/Magyar Nemzet/2022plus

Zdjęcie: Erdély Bálint Előd / Székelyhon.ro