Co chcieli przez to osiągnąć? „Nowa nadzieja”, Anna Donáth, nie poszła nawet na nagraną akcję, która, powiedzmy, nie mogłaby zostać przeprowadzona bez konsekwencji na Downing Street.

Mimo że nie dostaliśmy zaproszenia, mogliśmy dowiedzieć się z doniesień postępowej prasy i dzięki Facebookowi, że niektórzy przedstawiciele Momentum wraz z niejakim Ákosem Hadházym dali „ konwencjonalny” występ na Karmelicie. męża , który życzył Węgrom „wytrwałości” , lider partii Ferenc Gelencsér, który został zepchnięty na brzeg nawet przez własną partię, oraz jego poprzednik András Fekete-Győr, który poniósł sromotną porażkę w prawyborach – i Partizán wywiad – marcowa młodzieżowa delegacja otoczyła kordon przed rezydencją premiera. Dokładnie przed częścią ulicy zamkniętą ze względu na sąsiednie roboty budowlane. To jest

udało im się spakować nie „klasyczny” kordon, ale narzędzie budowlane.

Ponadto Anna Donáth, proklamując „nową nadzieję” fioletów, nawet nie poszła, nie zrozumiała lub nie chciała oddać twarzy akcji przeznaczonej dla odważnych, nie wiemy .

Chociaż Hadházy nie miał dwunastu punktów, siedem było zasługą manifestu, który wisiał na budynku. Sądząc po zdjęciach policja zachowała się poprawnie, w zasadzie obserwowała całe zajście, nagrania i zdjęcia były gotowe, "niezależni" prasa też swoje zrobili, a potem wszyscy grzecznie rozeszli się do domów.

Oto oferta:

Nie ulega wątpliwości, że Momentum – według raportu 444 „skromnie”: opozycja – chciało naśladować przełamanie kordonu parlamentarnego przez Viktora Orbána i Fidesz w 2007 roku. Cóż, w tej formie okazał się bardzo słaby. Przede wszystkim warto pokrótce podkreślić różnice między ówczesną a obecną sytuacją polityczną. Zacznijmy od tego, że rząd Gyurcsány musiał do lata 2007 roku poważnie stracić zaufanie i poparcie społeczne z powodu przemówienia w Ószöd i surowości, ulicznych demonstracji, w tym krwawych obchodów 23 października 2006 r., obciążyć moralnie MSZP-SZDSZ - rządy. W międzyczasie „korekty budżetowe”, cięcia płac, podwyżki użyteczności itp. następowały jedna po drugiej.

Fidesz, który nieznacznie przegrał w głosowaniu w 2006 roku, stał się zdecydowanie najpopularniejszą partią – warto zauważyć: od tego czasu – podczas gdy

szef policji krajowej mógł ogłosić go obszarem operacyjnym z powodu protestów antyrządowych i zamknąć główny plac kraju.

Zwykły człowiek nie mógł postawić stopy na placu Lajosa Kossutha, tymczasowy środek ciągnął się przez wiele miesięcy. To nie był tylko kordon, ale raczej barykada oddzielająca Gyurcsánys od powszechnego gniewu.

Przedstawiciele Fideszu zaspokoili zatem antydemokratyczną sytuację i zlikwidowali kordony. Co o tej akcji powiedzieli liberałowie? Na przykład Péter Gusztos z SZDSZ nazwał tę akcję polityczną paradą małp.

„Żaden poseł nie ma uprawnień do arbitralnej i fizycznej interwencji w ten sposób” –

— stwierdził przedstawiciel.

Z drugiej strony, od 2010 roku wyremontowany Kossuth tér mógł być miejscem wielu demonstracji, na których tysiące i dziesiątki tysięcy mogły wyrazić swoje niezadowolenie z rządzącej władzy. Áron noÁr Molnár czy István Pukli potrząsali Orbánem pięściami na scenie przed parlamentem, ale nawet Ferenc Gyurcsány mógł rozbić namiot i do woli prowadzić strajk głodowy na placu.

Dziś możliwość protestów i demonstracji jest również profesjonalnie zabezpieczana przez policję, a eksponowanych miejsc nie brakuje. Inną kwestią jest to, że ze względu na skromniejsze zainteresowanie obecnie wolą organizować demonstracje na stosunkowo wąskich mostach w Budapeszcie, ale gdyby chcieli, mogliby prawie codziennie chodzić pod parlament, który symbolizuje węgierską demokrację. Ich dusze są na nim.

Ważna różnica między ówczesnym Fidesz a Momentum polega na tym, że podczas gdy poparcie dla tego pierwszego Fideszu w momencie przerwania kordonu w 2007 r. wśród niektórych wyborców partii wynosiło od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu procent, czyli miało za sobą ogromne poparcie społeczne, Gelencsérék teraz nie osiąga nawet dziesięciu procent, które osiągają To jest

delikatnie mówiąc, nie wyrażają istotnego niezadowolenia – wobec Fideszu.

Kolejnym dodatkiem jest to, że społeczeństwo węgierskie było zmuszone do przeżywania poważnego kryzysu w obu okresach, ale w tamtym czasie było to spowodowane szczególnie złymi rządami – światowy kryzys był jeszcze odległy – ale teraz z drugiej strony jesteśmy w trudnej sytuacji spowodowanej wojną, sankcjami oraz sytuacją energetyczną, czyli w dużej mierze spowodowaną sytuacją czynników zewnętrznych. Ponadto, według większości sondaży, wyborcy nawet nie pytają o formacje kontestujące rząd, które teraz zjednoczyły się w wyborach z kwietnia ub.r. Nie zwracają się do nich, nie są nimi zainteresowani, a ponadto zaangażowane osoby „smakują” siebie nawzajem, podczas gdy najsilniejsza partia Gyurcsány biesiaduje na pozostałych.

Małym dodatkiem jest to, że Karmelita nie jest odpowiednim miejscem do podejmowania działań przeciwko „władzy”, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę, że taką samą akcję mógł podjąć Fekete-Győrék w pobliżu, powiedzmy, rezydencji brytyjskiego premiera na Downing Street lub we francuskim Pałacu Elizejskim.

I z tej pozycji dość komiczne jest przemawianie w imieniu ludu, wspominanie o demontażu systemu,

co więcej, w taki sposób, że nawet sama partia nie jest jednomyślna w poparciu dla spektakularnej próby, którą można zinterpretować jako balon medialny. To akt zastępczy w najlepszym wydaniu, kolejny epizod upolitycznienia Facebooka mający na celu zastąpienie tego, co się mówi pod względem treści i treści, desperacka próba zwrócenia uwagi jednego z aktorów podzielonego pola politycznego. To zamach stanu w najlepszym wydaniu!

Daniel Kacsoh / Mandiner

Wyróżniony obraz: Facebook