„Szczyt demokracji” – te słowa są dobre, bo skrywają istotę, a ich pustka, nic nieznacząca w danym świecie, doskonale odpowiada zatracającym się w sobie masom tego wieku i świata. Napisane przez Zsolta Bayera.

Przybyłem z Azji Wewnętrznej, z nieskończoności, z krainy smoków i już pierwszego ranka otrzymałem ten adres:

„Komunikat prasowy: Węgry i Turcja ponownie nie zostały zaproszone przez Bidena na szczyt demokracji”

Te słowa są dobre – „szczyt demokracji”, są dobre, bo skrywają istotę, a ich pustka, nic nie znacząca na świecie, doskonale pasuje do gubiących się w sobie mas tego wieku i świata.

„Czołowi mężowie stanu Europy zdobyli sławę, trwoniąc pozostałe rezerwy władzy, autorytetu i siły moralnej zgromadzone przez ich naród przez długi czas. […] W ten sposób stworzyliby jałową Europę, w połowie drogi między komunistyczną teokracją a amerykańską utopią. Albo – jak kto woli – rządy społeczeństwa obywatelskiego. W obu przypadkach chodzi o włamanie się do państwa i wyparcie się go, zaatakowanie państwa, które reprezentuje klasyczne ramy cywilizacji europejskiej”.

Tamás Molnár napisał te słowa w swojej książce Europa w nawiasie - w latach 1989-90! I dokąd zaszliśmy od tego czasu, mój Boże, gdzie...

Na przykład tutaj. Biden zwołuje „szczyt demokracji”, mając za sobą siebie, przeszłość swoją i swojej rodziny oraz rzeczy, które niósł ze sobą jego kraj, a przegrani Europy siedzą obok niego i dumnie prezentuje się jako reprezentant Europy i demokrację, jej wybawcę, rękojmię przyszłości, znawcę tajemnic, jedynego nosiciela Kamienia Filozoficznego. Tylu zabójców dusz, cynicznych nikim i/lub obłąkanych neokomunistów, które nic nie znaczą, bo „neo” to tylko listek figowy, który służy temu samemu celowi, co szczyt demokracji: zakryciu prawdziwej i niekończącej się pustki.

Odsuńmy tęczową kurtynę milczenia i zajrzyjmy za ekran tego szczytu demokracji.

Przede wszystkim jest prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki. Właśnie ujawniono, że świadomie okłamał swój własny naród i świat, kiedy oświadczył, że on i jego rodzina nigdy nie otrzymywali pieniędzy z Chin.

Potem znaleziono kwity bankowe, które – na razie „jedynie” – dowodzą, że Bidenowie otrzymali i przyjęli z Chin milion sześćdziesiąt cztery tysiące dolarów. Dotychczas.

A teraz stoimy tutaj i patrzymy. Prezydent Stanów Zjednoczonych kłamał i zawiódł. W takim przypadku należy anulować. Oczywiście, że nie. Nawet jeśli konstytucja do tego zobowiązuje, nic się nie stanie. Był jeden wcześniej, podczas romansu Clintona i Moniki w Gabinecie Owalnym. Wtedy droga ucieczki była taka, że ​​Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, że seks oralny nie jest w rzeczywistości seksem, więc prezydent tak naprawdę nie kłamał. To był moment, w którym około 160 milionów amerykańskich mężczyzn triumfalnie klasnęło w dłonie i wieczorem zawołało do kuchni: - Mamo, wskoczę do polarnej pary, ale nie ma seksu, będzie tylko trochę sp... kopyto!

Biden do tej pory otrzymał od Chińczyków ponad milion dolarów i temu zaprzeczał. skłamał. Czy coś się stanie? Nic się nie stanie.

Zostało to również ujawnione podczas podróży - zwróć szczególną uwagę:

„Sankcje nałożone przez USA na Rosję w związku z wojną na Ukrainie nie obejmują tych rosyjskich oligarchów, którzy mają stosunki biznesowe z rodziną prezydenta USA Joe Bidena” – powiedział James Comer, republikański przewodniczący Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów. Prawicowy amerykański portal informacyjny Breitbart przypomina, że ​​Departament Stanu w Waszyngtonie nałożył ograniczenia wizowe na 893 obywateli Rosji i zarządził łącznie 1500 nowych i 750 zmienionych sankcji przeciwko Rosji. Jednak Jelena Baturina i Władimir Jewtusenkow zostali zwolnieni ze środków karnych. W 2014 roku Baturina przekazała 3,5 miliona dolarów Rosemont Seneca Thornton, firmie inwestycyjnej założonej częściowo przez syna Joe Bidena, Huntera Bidena, w celu wejścia na amerykański rynek nieruchomości. Miliarder z branży budowlanej – były najbogatszy miliarder w Rosji – dwa lata wcześniej zawarł z Hunterem Bidenem umowę na zakup nieruchomości o wartości 40 milionów dolarów.

Wszystkie te umowy zostały zawarte, gdy Joe Biden był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jewtusenkow, który interesuje się biznesem IT i telefonią komórkową, też chciał robić interesy w Stanach Zjednoczonych iw tym celu osobiście spotkał się z Hunterem Bidenem w 2012 roku w hotelu Ritz-Carlton w Nowym Jorku - dowiedział się New York Post o tym wcześniej. Kiedy niedawno reporterzy zapytali rzeczniczkę Białego Domu Karine Jean-Pierre o zwolnionych rosyjskich oligarchów, powiedziała, że ​​nie chce rozmawiać o sprawach Huntera Bidena.

Jakie to urocze, prawda?

Ale przecież to tylko wierzchołek góry lodowej, którą przykryje szczyt demokracji. Jest też ojczyzna tego człowieka. Tak, Stany Zjednoczone Ameryki, które przez mniej więcej trzydzieści lat, powołując się na sfałszowane raporty wywiadu, pod fałszywym pretekstem, że Saddam Husajn jest pełen broni chemicznej i broni masowego rażenia, bombardowały Irak aż do średniowiecza, mordowały setki tysięcy cywilów, tchórzliwych, nikczemnych i niewymiernie zadających cierpienie narodowi, który już wiele wycierpiał.

To Stany Zjednoczone trzymały irackich jeńców wojennych w Iraku, w więzieniu Abu Graib, nagich i szczuły na nich psy, które atakowały przede wszystkim męskie genitalia.

Amerykańscy „żołnierze” wykonali wiele zdjęć scenerii i najwyraźniej mieli z nich dużo zabawy. To Stany Zjednoczone oficjalnie zezwoliły na tortury w bazie Guantánamo, powołując się w najbardziej obrzydliwy sposób, że „nie jest to terytorium Stanów Zjednoczonych”, więc amerykańskie prawa zakazujące torturowania więźniów tam nie obowiązują. A w Guantánamo więźniowie byli torturowani przez duszenie wodą, elektryczność i bicie, przetrzymywani tam przez lata, czasem nawet dziesięciolecia, bez postawienia im żadnych zarzutów.

Guantánamo to zwykła piwnica gestapo - ukryta za szczytem demokracji. Jednak „żołnierze” Stanów Zjednoczonych w chwalebnym momencie rzucali ciała martwych Afgańczyków i nieźle się przy tym śmiali.

Stany Zjednoczone zbombardowały Serbów, serbską infrastrukturę, serbskie miasta, mosty, drogi, fabryki i zabiły wiele, wiele tysięcy cywilów całkowicie bezsensownie i nie miały do ​​tego upoważnienia od nikogo. Ale mieli Clintona, który zrobił to między dwoma owalnymi muchami biurowymi, a potem

otwarcie nakazał węgierskiemu premierowi Viktorowi Orbánowi, pełniącemu wówczas pierwszą kadencję, zaatakować Serbię lądem. Węgierski premier powiedział „nie”. Już wtedy zaczął wybijać się z demokratycznych szczytów.

Stany Zjednoczone popełniły i nadal popełniają wiele zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości bez żadnych konsekwencji. Bo oczywiście nie uznaje autorytetu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, ale wita go z wielkim entuzjazmem, jeśli ten solny urząd wyda nakaz aresztowania Putina.

To Stany Zjednoczone zrobiły tak wiele, że świat arabski tak bezlitośnie nienawidzi Zachodu, że opuścił swoją ojczyznę, przyjechał tutaj i podłożył bomby pod nasze krzesła, zabił nasze dzieci, zgwałcił nasze córki.

Zwołali szczyt demokracji, a – według doniesień prasowych – nie otrzymaliśmy zaproszenia na to ważne wydarzenie.
Ale przynajmniej wszyscy przywódcy faryzeuszy i łajdaków lśniącej Europy będą tam siedzieć. Napisane przez Tamása Molnára - nie mogę się powstrzymać od podkreślenia: w latach 1989-90!

„Naturę rzeczy jasno pokazuje wniosek o wotum nieufności, jaki parlament w Strasburgu skierował do parlamentu w Dublinie, kiedy ten odrzucił projekt ustawy proponujący przyjęcie sodomii. Pod presją mody i w oparciu o styl neojakobiński Strasburg narzuciłby swoją „moralność” wszystkim państwom członkowskim: dziś katolickiej Irlandii, jutro muzułmańskiej Turcji, nie mówiąc już o rolnikach znad Dunaju”.

Gdzie byliśmy od tamtego czasu, moi przyjaciele. Wszystko to jest przeszłością idealną. A teraz rolnicy znad Dunaju i muzułmańscy Turcy są wykluczeni ze szczytu swojej demokracji.

Bardzo szczęśliwy, pełen nadziei, że tak jest...

naród węgierski

Zdjęcie: Civilek.info/Péter Mészáros