Ferenc Gyurcsány, który według własnych słów przygotowuje się do kapłaństwa i jest tak dobrze zaznajomiony z doktrynami Kościoła, że ​​jest regularnie bierzmowany, pewnego dnia oświadczył: jego partia musi iść z Jezusem. Celując w południowo-wschodnią społeczność polityczną, dodał, że to Jezus, a Orbán to Barabasz, zdrajca, a Barabasza nie można przepuścić.

„Toczymy historyczną walkę. Lud wzywa Barabasza. Myślę, że trzeba iść z Jezusem” – powiedział kilka dni temu Ferenc Gyurcsány, przewodniczący Koalicji Demokratycznej, w programie Spirit FM.

Celując w południowo-wschodnią społeczność polityczną, dodał, że to Jezus, a Orbán to Barabasz, zdrajca, a Barabasza nie można przepuścić. Wypowiedź lidera DK jest również interesująca, ponieważ wcześniej wypowiadał się przeciwstawnie w kwestiach religijnych.

Co więcej, sam Ferenc Gyurcsány nakreślił antyreligijną ideologię lewicy. W jednym z punktów swojego programu partyjnego ogłoszonego w 2014 roku lider DK obiecał, że jeśli dostaną się do rządu,

wygasa umowa Watykanu z Kościołem katolickim, wygasają wszystkie przywileje kościelne i pomoc religijna udzielana kościołom.

Warto zauważyć, że Traktat Watykański – wbrew kłamstwom lewicowo-liberalnej propagandy – nie jest umową przyznającą jakieś tajne przywileje, np. artykuł I.2 brzmi następująco:

Kościół otrzymuje takie samo wsparcie finansowe dla prowadzonych przez siebie publicznych placówek oświatowych (przedszkola, szkoły podstawowe i średnie, domy studenckie) jak państwo i samorządy, które prowadzą podobne placówki.

Gyurcsány planuje jednak nie tylko zerwanie umowy zapewniającej równouprawnienie wierzących i niewierzących, ale także wycofanie wsparcia religijnego udzielanego zabytkowym kościołom, co praktycznie zagroziłoby ich podstawowemu funkcjonowaniu.

Co więcej, zdaniem lidera najsilniejszej partii lewicy, na Węgrzech przekonania religijne powinny być najświętszą prywatną sprawą. To tylko przypadek, że podczas swojej premiery Gyurcsány udał się do Watykanu, aby zbesztać węgierskich księży, nazywając widok modlących się dzieci bluźnierstwem, i wraz ze swoją partią zniósłby tajemnicę spowiedzi. W 2006 roku, mówiąc o swoim młodzieńczym pociągu do profesji kapłańskiej, powiedział, że jest nie tylko pierwszokomunistą, ale „złożył na jakiś czas ślub”, po raz kolejny poddając w wątpliwość swoją świadomość życia zakonnego.

Gergely Karácsony starał się też podporządkować zarysowanej wcześniej ideologii Gyurcsány, według której np. „wpisuje się”, jeśli ktoś puka do pojemnika na wodę święconą.

„XXI budowanie w parku w XX wieku jest jak sikanie do zbiornika na wodę święconą w kościele, więc mimo wszystko pasuje, po prostu niszczy to, po co tam jesteśmy” – powiedział burmistrz w ubiegłym roku w Klubrádio.

Ale Jobbik dołączył także do szeregów lewicowych partii, które obrażają religię. Co więcej, stara się integrować jak najszybciej i jak najprościej – tak przynajmniej można wywnioskować z faktu, że partia opublikowała na Facebooku „mem” obrażający chrześcijan.

Nie tylko politycy, ale także niektórzy lewicowo-liberalni artyści i dziennikarze wyznają ideologię Gyurcsány. Rysownik Gábor Pápai od dziesięcioleci żartuje ze wszystkiego, co chrześcijańskie i węgierskie. Dla większości „praca” Müllera przedstawiająca Jezusa Chrystusa i Cecylię zdetonowała lont, co trudno interpretować jako coś innego niż jawne bluźnierstwo wobec chrześcijaństwa.

O skali profesji świadczy fakt, że bluźnierczy rysunek został wybrany najlepszą karykaturą roku 2020 przez wydział karykaturzystów Węgierskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, a co więcej absurdalny:

wraz z Péterem Niedermüllerem z DK, Gábor Pápai otrzymał także antyrasistowską nagrodę Stowarzyszenia Węgierskiego Ruchu Oporu i Antyfaszystów.

Péter Szegő użył metody podobnej do stosowanej przez papieży, aby zniesławić chrześcijan. Publicystę Népszavy oburzył krzyż na naszyjniku Cecílii Müller.

Może się to wydawać zupełnie nieistotne, w każdym razie gdybym był premierem, poprosiłbym Ciliké Narodu o zdjęcie krzyża z szyi podczas publicznych wystąpień. Sekularyzacja jako taka – napisał Szegő na Facebooku, który później usunął wpis.

Wywiad z Ferencem Gyurcsány można obejrzeć tutaj:

Źródło: naród węgierski

Informacje o cywilach:

Już widzę, jak Piłat zadręcza się, czy powinien skazać Gyurcsány'ego czy Orbána. Cóż, zapytajmy tłumu, drogi Piłacie! Na przykład tłum, który zebrał się i słuchał odważnego młodzieńca, który domagał się wolnych wyborów i odesłał do domu rosyjskich żołnierzy, którzy zapewnili władzę ciemiężcom. Albo tłum, którego protestujący stanęli w obronie młodego premiera z kokardami na piersiach i przyprowadzili ze sobą jeszcze jedną osobę, a następnie utworzyli kręgi społeczeństwa obywatelskiego i nie rozszerzyli się, dopóki ten w średnim wieku, już dojrzały polityk nie został ponownie wybrany na premiera przez dwie trzecie. Albo tłum, który ostrzegał Zachód półmilionowym marszem podczas pierwszego Marszu Pokoju, by oderwać ręce od Orbána!

A raczej tłum, który pojechał świętować 50. innego premiera, dziadka jego żony, Antala Apró, którego komunistyczni kumple eksterminowali instytucje religijne na Węgrzech, a przeciwko protestującym stosowano terror i ostrzał? Albo tłum, który dziś nawet nie wychodzi na ruchy Gyurcsány'ego, bez względu na to, jak jednoczy się od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy, bez względu na to, jak zadaje się z diabłem przeciwko Orbánowi, bez względu na to, jak obiecują komuniście-globaliście niebo.

Widzę. zawiera Piłata w Credo! Tylko rozboli cię głowa. Może mu pomogłem.

Źródło i obraz: Naród Węgierski