Zastanawiał się Péter Aich, pracownik Felvidék.ma. Między innymi, czy należy oświadczyć, że woda jest mokra i że rodzicem jest zawsze kobieta. Nawet jeśli myślisz o sobie jak o mężczyźnie.

„Kiedy słyszę o prawach, dostaję gęsiej skórki. Tak wiele absurdalnych i nienaturalnych twierdzeń zostało już ogłoszonych jako prawa, że ​​normalna osoba automatycznie staje się podejrzliwa. Oczywiście ważne jest, czy dana osoba ma prawa, pytanie tylko, jakie to prawo i co to znaczy.

Na przykład wielu twierdzi, że ludzie powinni mieć prawo wyboru. Ale co? Bo to nie ma znaczenia. Nie jest też przypadkowe, czy mogę osądzić wybrany przeze mnie przedmiot.

Zgodnie z demokracją mamy być tacy sami i wszyscy mają takie same prawa. Chociaż wiemy, że tak nie jest. Na przykład prawo do prowadzenia samochodu mamy „dopiero” po ukończeniu 18 roku życia. Dzieje się tak, ponieważ zakładamy, że do tego czasu osoba jest na tyle dojrzała, aby móc odpowiedzialnie zrozumieć i spełnić związane z nią oczekiwania. Dziecko nie jest jeszcze w stanie ocenić i uświadomić sobie zagrożenia – wymaga to pewnej dojrzałości i doświadczenia. Społeczeństwo słusznie tego oczekuje (bo społeczeństwo też ma prawa!), bo to ograniczenie chroni nie tylko młodego kierowcę, ale i społeczeństwo. Dlatego istnieją prawa i przepisy.

80 proc. Dziesięciorga Przykazań reguluje współżycie społeczne i widzimy, jak ważne jest, aby prawo społeczne było nadrzędne wobec prawa indywidualnego – tak jest w każdym normalnym społeczeństwie.

Prawo indywidualne nie może być ważniejsze od prawa społecznego. Oprócz spisanych zasad istnieją również niepisane zasady, które również mówią o znaczeniu prawa socjalnego - i trzeba się ich nauczyć, szanować i ich przestrzegać. Z drugiej strony podejście neoliberalne uznaje prawa jednostki za ważniejsze. To dość przejrzyście populistyczna koncepcja, brzmi „dobrze”, przywołuje na myśl „wolność”, choć wcale nie jest to wolność, tylko wolność, anarchia, która też jest szkodliwa i niebezpieczna z punktu widzenia społeczeństwa.

Takim „prawem” jest np. to, że dziecko może swobodnie zmieniać płeć (!). Jeśli chłopak czuje się jak dziewczyna (i vice versa), bo wsadził mu pchłę do ucha, że ​​to normalne, to śmiało (!) poddawaj się operacji. Nawet wbrew rodzicom. Bo ma do tego prawo – nawet jeśli jeszcze nie rozumie, co to znaczy, z czym to się wiąże i jakie są tego konsekwencje. (Swoją drogą, też nie rozumiem lekarzy, którzy to robią, bo – zgodnie z przysięgą Hipokratesa – to nie jest ich praca).

Roszczą sobie nawet prawo do posiadania dzieci przez mężczyzn. To tak, jakbym miał prawo zakwalifikować dwa dwa jako pięć.

Niedawno Europejski Trybunał Praw Człowieka zaskoczył świat oświadczając, że osobą, która urodziła dziecko, jest kobieta. W ten sposób faktycznie stwierdziła, że ​​mężczyzna nie może urodzić.

Czy to naruszyło prawa mężczyzn? To było tak, jakby właśnie stwierdził, że woda jest mokra.

Mimo wszystko ten werdykt jest zaskakujący. Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl, jest to, dlaczego międzynarodowy trybunał musi to mówić? Decyzja sądu jest zawsze trochę subiektywna - jeśli mamy na ten temat inne zdanie (sprawa trafi do innego sądu), to czy możemy też zrozumieć, że "osobą" dokonującą porodu może być mężczyzna, a nawet komputer w w celu uchylenia wspomnianej decyzji? A może wyobrażamy sobie, że prawa natury można zmienić decyzją sądu?

Jednak woda jest mokra, nawet jeśli nam się to nie podoba, i nie ma sensu rzucać kamieniem, aby utrzymać go na powierzchni, bo i tak spada: grawitacja działa niezależnie od nas. Taki jest porządek natury, a praw natury nie można łamać ani zmieniać.

Powstaje też pytanie, czy ten legalny organ nie ma nic innego do roboty, jak tylko mówić to, co wszyscy już wiedzą – nawet jeśli ktoś uważał, że tak nie powinno być? Taki wyrok można by właściwie wyśmiać, gdyby nie był tak nienormalny - i tragiczny.

Pozostaje więc wątpliwość, czy ja (a wraz ze mną zdecydowana większość ludzkości), która przyjmuje za pewnik, że „osobą”, która rodzi dziecko, jest kobieta, czy jestem rzekomo przestarzałym głupcem, który kocha przeszłość i tradycję czy może świat oszalał?, bo naturalne rzeczy musi wyjaśnić wyrokiem sądu.

Autor: Péter Aich/Felvidék.ma

(Obraz w nagłówku: Facebook )