Anna Donáth może też czytać sondaże opinii publicznej, które od miesięcy donoszą o stale rosnącej przewadze lewicy „Wielkiego Brata”, czyli DK. Trzeba było szybko powiedzieć coś zachęcającego na Facebooku , aby udowodnić rację bytu Momentum: „To dzięki kampanii olimpijskiej Momentum państwo węgierskie jeszcze w tym roku nie zbankrutowało. To nie jest przesada, ani przechwalanie się. To jest fakt. Kampania olimpijska z 2017 roku okazała się narodowym wybawcą”.

„To dzięki kampanii olimpijskiej Momentum państwo węgierskie nie zbankrutowało jeszcze w tym roku. To nie jest przesada, ani przechwalanie się. To jest fakt. Kampania olimpijska 2017 okazała się narodowym wybawieniem.

Momentum osiągnął to, mówiąc, że kraj nie przygotowuje się do gigantycznych, wysysających pieniądze igrzysk olimpijskich. Coś, co doprowadziło Grecję do bankructwa w pierwszej dekadzie XXI wieku i cofnęło jej rozwój o dekadę.

Półroczny deficyt węgierskiego budżetu zbliżył się do 3 miliardów HUF. Nawet według najbardziej konserwatywnych szacunków megalomańskie marzenie rządu, czyli igrzyska olimpijskie w Budapeszcie w 2024 r., kosztowałoby kraj przynajmniej tyle. I powinniśmy byli pokryć większość kosztów w poprzednich latach, które były dotknięte kryzysami.

Tymczasem rząd co miesiąc ogłasza serię cięć, a pieniędzy jest tak dużo, że rozważają obcięcie świadczeń rodzinnych. Zarżnęliby świętą krowę polityki rządu tylko po to, by zdobyć pieniądze. Wyobraź sobie, jaka byłaby sytuacja, gdybyśmy w międzyczasie wydali 3 miliardy na igrzyska olimpijskie?

Powiedzmy sobie jasno: organizacja olimpiady doprowadziłaby państwo węgierskie do bankructwa. Fakt, że tak się jeszcze nie stało, jest zasługą narodowej akcji ratunkowej Momentum. Dlatego uważam, że walka o przyszłość Węgier ma sens.

Bo jest wyjście z obecnych kryzysów. Nadal nad tym pracujemy w Momentum”.