Wynika to z charakteru burmistrza, który można porównać do ameby, że w każdej sytuacji potrafi zagrać osobę, której nawet nie było.

Gergely Karácsony próbuje rządzić stolicą od czterech lat, w większości z niewielkimi sukcesami. Mimo to nie ma realnej alternatywy dla Karácsony na lewicy dla kandydata na burmistrza.

Powodem tego jest fakt, że między Karácsony i Gyurcsány rozwinął się rodzaj symbiozy na przestrzeni lat, a raczej dziesięcioleci, pomimo sporadycznych przerw w wyglądzie i uśmiechach. Wynika to z gładkiej natury Bożego Narodzenia, że ​​można je sprzedawać lepiej niż inni gyurcsányists, którzy zostali zdegradowani do skrajności starego. Komunista z ludzką twarzą, jak to mówią.

A z kariery politycznej burmistrza wyraźnie wynika, że ​​bez względu na to, jak bardzo najwyraźniej kilka razy krytykował Gyurcsány'ego, zawsze od czasu do czasu do niego wracał. Właściwie można stwierdzić, że Karácsony zdradził już wszystkich w swojej karierze politycznej, nie tylko Gyurcsány.

Weźmy to jeden po drugim.

Karácsony rozpoczął karierę polityczną w Kancelarii Premiera rządu Gyurcsány, w Politycznym Sekretariacie Stanu odpowiedzialnym za koordynację koalicji, gdzie jego szefem był Gábor Horn z SZDSZ, ówczesny sekretarz stanu. Przez długi czas był tandetny, dlatego Karácsony usunął ze swojego życiorysu fakt, że w latach 2006-2010 otrzymał ponad 21 milionów HUF prowizji od rządu Gyurcsány za pośrednictwem swojej rodzinnej firmy SOCIAL REPORT BT. W tym samym czasie był dyrektorem ds. badań w Median Institute for Public Opinion and Market Research, który najlepiej obsadził rząd Gyurcsány'ego.

W 2009 roku najwyraźniej zwrócił się przeciwko swojemu byłemu żywicielowi rodziny i dołączył do obiecującej LMP, kierowanej wówczas przez Andrása Schiffera, został posłem i wydawał się identyfikować z jej anty-Gyurcsány polityką.

Oczywiście był to tylko pozór. Karácsony tak bardzo wczuł się w tę rolę, że w 2012 roku z hipokryzją oświadczył, że „bardziej nienawidzę socjalistów niż Fideszu”.

Potem zdradził też Andrása Schiffera, który zapewnił mu wyjście, i opuścił partię w 2013 roku, by zostać członkiem Bajnai's Együtt 2014. Gdy okazało się, że bez Gyurcsány'ego nie ma współpracy, powiedział nawet, że „nie przeczę, że musiałem dziś wypić kilka Unicumów, żeby poradzić sobie z sytuacją, nie podoba mi się, jak to się potoczyło, ale jest co to jest."

Oczywiście jakoś to znosił. W rzeczywistości w kampanii samorządowej w Zugló w 2014 r. rozpoczęła się ona już razem z DK.

Postać Karácsony'ego, którą można porównać do ameby, wynika z tego, że w każdej sytuacji potrafi zagrać osobę, której nawet nie było. Zrobił to kilka razy w tym okresie. I na przykład skrytykował swojego byłego szefa i stwierdził, że „Gyurcsány ponosi polityczną odpowiedzialność za wydarzenia z 2006 roku, a fakt, że sytuacja na lewicy wygląda teraz tak, jest w dużej mierze jego odpowiedzialnością”.

Nie możemy się z tym nie zgodzić, ale jedyną wadą piękna w życiu Karácsony'ego jest to, że on sam, w gorączce kancelarii, załagodził policyjny atak Gyurcsányów w 2006 roku, a następnie gospodarczą ruinę kraju.

W końcu krytyka tu, krytyka tam, ale w październiku 2017 r. ówczesny MSZP usunął László Botkę ze statusu kandydata na premiera właśnie dlatego, że Karácsony – w przeciwieństwie do Botki – chciał dodać Ferenca Gyurcsánya do listy sojuszy. W tym czasie nie mówił już o Unicum, ale o tym, że „jego zdaniem nie ma sensu sojusz, który nie obejmuje Gyurcsány i DK”.

A w 2019 roku został burmistrzem jako lider koalicji, której istotną częścią byli Ferenc Gyurcsány i Koalicja Demokratyczna. Do tego stopnia, że ​​umieścił dziesiątki starych lewicowych członków rządu na kluczowych stanowiskach w ratuszu. Jest mało prawdopodobne, że jest to dobrowolne i śpiewane.

W każdym razie tak właśnie w tej sytuacji znaleźli się Zoltán Gál J., Tibor Draskovics, Erzsébet Gy. Németh, István Kolber, Tamás Katona, Gábor Nemes, Zoltán Szabó, a nawet Csaba Tordai i Imre Mártha.

Innymi słowy Karácsony nie mógłby istnieć bez Gyurcsány'ego i jego ludzi, jest od nich całkowicie zależny, czego bezwstydnie nadużywa były premier. Gyurcsány umieścił swoich ludzi w kasie stolicy, ale to nie wystarczyło.

Od czasu do czasu upadły premier ingeruje w sprawy polityczne stolicy, np. w relacje między stolicą a rządem. Tak stało się po raz ostatni, w kwietniu tego roku, kiedy Ferenc Gyurcsány wysłał wiadomość do burmistrza ze Spirit FM. Powiedział, że jest niezadowolony z Kárácsona, a także wyjaśnił, jak wyobraża sobie relacje między stolicą a rządem. Według niego „patriotycznym obowiązkiem” Karácsony'ego byłoby „pójście do rządu z tysiącami”. I zaczął budować alternatywę DK.

Karácsony próbował wtedy negocjować z rządem, za co otrzymał czerwony punkt od Gyurcsány'ego. Na przykład były premier bronił go podczas nie do obrony skandalu z 500 milionami i mówił o możliwości, że jako jedyny poprze kandydaturę Gergely'ego Karácsony'ego w przyszłym roku.

Od czasu do czasu Karácsony wraca do swojego mentora politycznego, Ferenca Gyurcsány'ego, który dał mu początek na boisku. Nie może bez niego istnieć.

Pestisracok.hu