Tak, to są urodziny naszego chrześcijańskiego kraju, które oczywiście wiemy, że nie jest dla was tak wielkim świętem jak, powiedzmy, Pride czy Sziget Festival, ale spróbujcie zaakceptować, że nasze dziedzictwo narodowe jest dla nas ważne, bo ten chrześcijański Węgry istnieją od tysiąca lat, co jest wielką rzeczą i chcemy to co roku z przyjemnością wspominać.  Napisane przez Botha Hunora.

Jak to się dzieje, że lewica stara się uniemożliwić lub uniemożliwić każdy ważny dla narodu projekt i święto? Zastanawiam się, dlaczego ich to boli, gdy ludzie z sentymentami narodowymi spotykają się na imprezie sportowej, a może chcą świętować? Dlaczego nie mogą cieszyć się z nami naszymi świętami narodowymi?

To wielka prawda, że ​​„kto jest podły dla ludzi, nie nadaje się dla Węgrów”. O tym, co lewicowcy myślą o węgierskich dniach pamięci, dobitnie świadczy histeria, jaka co roku poprzedza dzień powstania państwa, święto króla św. Istvána.

Gergely Karácsony, burmistrz stolicy, w której odbywa się impreza, nazwał fajerwerki w swoim poście na Facebooku szkodliwą pasją, do której powinniśmy się przyzwyczaić. Następnie napisał też o tym, dlaczego wydajemy na to coś w tak „napiętych czasach” w ramach zwykłej gadaniny. Pomimo faktu, że inne światowe miasta, takie jak Londyn, Nowy Jork czy Paryż, które są nieustannie krytykowane przez liberałów, również co roku organizują fajerwerki. Oczywiście są to progresywne, tanie i zaawansowane zachodnie fajerwerki. Nie jak Węgrzy z Mucsy, którzy marnotrawią i zanieczyszczają środowisko. W 444 roku, kilka dni wcześniej, ukazał się satyryczny artykuł na temat tegorocznej uroczystości pod tytułem „Na pływającym kobiercu bengalskich pożarów polecamy Węgry łasce Maryi Panny”. A HVG zastanawia się, dlaczego uroczystość tyle kosztuje.

Czyli stara notatka. Karácsony żałuje publicznych pieniędzy na godne upamiętnienie naszego święta narodowego.

Dlatego nawet Anna Donáth zabrała głos. W związku z tym warto może przypomnieć, dlaczego drogiemu zarządcy miasta nie żaluje się publicznych pieniędzy? Nie żałował na przykład roztrwonienia rezerwy finansowej w wysokości ponad 200 miliardów, którą odziedziczył po kapitale kierowanym przez Istvána Tarlósa.

Ale nie był też tak oszczędny, kiedy prawie podwoił wydatki osobiste Stołecznej Gminy, czyli płace jej mieszkańców: z 242 mln do 435 mln. Że w tej „wielkiej” pracy pomaga ponad 40 konsultantów, których pensje kosztują podatników 406 milionów forintów tylko w ciągu jednego roku. Nie ma z tym oczywiście żadnego problemu.

Ale nie tylko w szeregach samorządowych rosły pensje kumpli, ale także w spółkach podległych Gminie Stołecznej. Zgodnie z artykułem Firewall Group, BKV wydaje o 10 miliardów HUF więcej na koszty personelu niż w erze Tarlós, ale w BKK sytuacja jest podobna. W rzeczywistości w tej ostatniej firmie podwładni otrzymywali nawet dotację na koszty ogólne w wysokości 200 000 HUF.

Wyobraźmy sobie przez chwilę, co by się stało, powiedzmy, w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów lub Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ile oburzonych artykułów lewicowo-liberalnych przeczytaliśmy na ten temat? Na pewno nie trochę. Niestety, HVG zapomniał zgłosić świątecznych podwładnych wykąpanych w mleku i maśle oraz ich całkowitych kosztów i jest przerażony jedynie ceną fajerwerków.

I oczywiście bankructwo kapitałowe tutaj, minus 90 miliardów tam, Karácsonyowie dostali też 133 miliony HUF, aby utrudnić życie nie tylko kierowcom, ale także karetkom pogotowia, strażakom i taksówkarzom, z całkowicie niepotrzebnymi, ogrodzonymi palikami, więc -zwane chronionymi ścieżkami rowerowymi.

Podczas gdy Karácsony i jego zastępca rozmawiają o wykrwawieniu rządu i zagrożeniu wstrzymaniem transportu publicznego, artykuł grupy Tűzfal ujawnił, że dodatkowe 1,6 miliarda HUF zostanie przeznaczone na rozwój nowych ścieżek rowerowych w najbardziej ruchliwych częściach miasta. Ale wyjdzie nam to na zdrowie! Więc na to wszystko są i będą pieniądze. I jakoś lewicowa prasa nie szkaluje ich na co dzień.

Drogi Burmistrzu, Drogi 444! Drogi HVG!

Tak, to urodziny naszego chrześcijańskiego kraju, które oczywiście wiemy, że nie jest dla Was takim świętem jak np. Pride czy Island Festival - oczywiście nie zanieczyszczają one środowiska i nic nie kosztują, prawda - ale spróbujcie zaakceptować, że ważne jest dla nas nasze dziedzictwo narodowe, bo te chrześcijańskie Węgry istnieją od tysiąca lat, co jest wielką rzeczą i chcielibyśmy to co roku z radością upamiętniać. Jeśli ci się podoba, jeśli nie.

Pest Boys