Co powiedziałby łowca orłów z Ałtaju, gdyby do jego drzwi zapukała aktywistka genderowa? Dlaczego wizyta Zełenskiego w Bereżsie nastąpiła w odpowiednim momencie? A kiedy normalni ludzie w końcu zbuntują się przeciwko Szatanowi? Zsolt Bayer opowiada o „pięknych europejskich” wartościach i ziemskiej wieczności. Wywiad.

Ponad miesiąc spędził w Mongolii, gdzie nakręcono serial dokumentalny obejmujący osiem tysięcy kilometrów. Pisze także serię esejów o swoich przeżyciach w Magyar Nemzet, w których przeciwstawia świat zombie w wielkim mieście ze światem nieskażonym. Literacka przesada?

Chciałbym powiedzieć, że jest to literacka przesada, ale niestety tak nie jest. Wiejska Mongolia to inny świat, ten, w którym kiedyś żyliśmy i taki, w jakim mogliśmy być. Pozwólcie, że opowiem Wam historię o festiwalu Nádam, żeby zrozumieli. To ostatnie nie jest tradycją starożytną, gdyż obchodzone jest dopiero od czasów Czyngis-chana. Zawody sportowe odbywają się na terenie całego kraju, są trzy numery: jazda konna, zapasy mongolskie i łucznictwo. Cóż, jest to organizowane w każdej osadzie, w której znajdują się trzy jurty. Odwiedziliśmy taką wioskę jurty, w wyścigach konnych wzięło udział siedemdziesiąt osób, dzieci w wieku od 5 do 15 lat! Jeździli na koniach za włos, bez siodła, większość z bosymi stopami. Zaczęli od tego, że wszyscy zebrali się na mecie, trzymając się nawzajem i zaczęli kłusować konie, cały czas coś mamrocząc. Zapytałem Tulgę, naszego przywódcę, co oni teraz robią? Na to powiedział: „Co? Nie ma mowy! Oni się modlą!”

Następnie pobiegli na linię startu – dystans wynosi dziesięć kilometrów – i rozpoczęli ciężki, krwawy wyścig konny. Wygrał pięcio-, sześcioletni chłopiec! A Jóisten jest świetnym reżyserem, bo tego wieczoru otrzymałem wiadomość od Pesztu, że „obejrzyj to, nie uwierzysz”. Otwieram link, czyż nie widziałem sekwencji zdjęć z fińskich mistrzostw jeździeckich hobbystycznych? Wyobraź sobie, że uczestniczysz w takim wyścigu konnym, a wieczorem obserwujesz, jak miejscowi Kreteńczycy w Finlandii jeżdżą na sztucznej głowie konia na kiju od miotły i skaczą przez płotki sięgające kolan. Szalony tłum, punktacja i mistrz zostaje koronowany. Czy muszę mówić coś jeszcze, Ildikó, o różnicy między Wschodem a Zachodem?

Moglibyśmy być bardziej wyrozumiali, może oni po prostu cierpią na ekwinofobię!

Oczywiście, ale to podsumowuje dzisiejsze wartości zachodnie, bo cały Zachód jest od oklaskiwania wszystkich głupców. Pochwalamy kogoś, kto jest głupi i nic nie wie, i robimy z niego mistrza. Na Wschodzie ceniony jest realizm. Zbyt duży dobrobyt koniecznie degeneruje człowieka, nic dziwnego, że ONZ już zaczęła zajmować się mongolskimi wyścigami konnymi, chcą zakazać startów w zawodach nawet małym dzieciom. Czy rozumiesz?

To tradycja od czasów Czyngis, ale przychodzi oświecony Zachód i chce tego zakazać... powiedzmy, że mnie to wszystko nie dziwi, bo w Ułan Bator, naprzeciwko głównego wejścia do najstarszego klasztoru buddyjskiego, znaleźliśmy siedziba Fundacji Open Society, lokalnej Fundacji Sorosa! Niestety nie mogliśmy wejść, bo było zamknięte ze względu na Nádama, choć wolałbym ich zapytać, co oni tu do cholery robią. Jest szesnastokrotnie większe od naszego kraju, liczy dwa i pół miliona mieszkańców, z czego połowa zamieszkuje obszary wiejskie. Czego tam chce Soros, co chcą zmienić w tym społeczeństwie?

Myślę, że to ich święta „inność”, szacunek dla tradycji. Czy Mongołowie z obszarów wiejskich byliby na to otwarci?

Pojechaliśmy do Ałtaju, aby przeprowadzić wywiad z kazachskim łowcą orłów, który mieszka gdzieś na wysokości 3500 metrów na granicy chińsko-rosyjsko-kazachskiej i poluje z orłem na wilki. Trzeba sobie wyobrazić dwumetrowego mężczyznę mieszkającego w górach z wieloma dziećmi i niezliczoną ilością zwierząt. Chciałabym, żeby aktywistka genderowa pukała do ich drzwi; może ten konkretny orzeł odleciałby. To inny świat, 90 procent wiejskich Mongołów to koczowniczy pasterze, w tym kraju żyje 77 milionów zwierząt – owiec, kóz, koni, wielbłądów, bydła. Pewnego razu przy stupie, na odludziu, natknęliśmy się na małego gościa na koniu, który prowadził swoje stado do domu. Widać było, że w wieku sześciu, siedmiu lat był już dorosłym mężczyzną wykonującym swoją pracę. Spojrzał na nas przenikliwym, ciekawskim spojrzeniem i gdy odjeżdżał w zmierzch, pomyślałem, że prawdopodobnie nie wiemy nic o tym, co on wiedział, a on wiedział bardzo niewiele o tym, co zrobiliśmy. Ale czy ten facet wiedzie szczęśliwsze życie, czy może jeden z jego rówieśników z Ameryki lub Europy Zachodniej, który obecnie bierze hormony i czeka na operację zmiany płci? Nie odważyłbym się oceniać jako Dobry Bóg, ale założę się, że Mongoł wiedzie szczęśliwsze i piękniejsze życie.

Nie możemy już przenosić się do jurt ani do stad zwierząt, ale czego możemy się nauczyć od tego świata?

Że nie ma przyszłości człowieka bez określonej tożsamości i tradycji. Zachód to eliminuje i zamiast tego oferuje Tusványos to, co premier Viktor Orbán nazwał pogańskim hedonizmem.

Psalm Bayera

Foto: Demokrata/Tibor Vermes

Co sądzisz o tym, że do naszego kraju przyjeżdża coraz więcej gościnnych pracowników z Dalekiego Wschodu, w tym Mongołów? Wiele osób tworzy w prasie atmosferę przeciwko nim.

Czekam na nie z otwartymi ramionami! Bo np. Mongołowie, ale też inni, czyli Filipińczycy czy Wietnamczycy, przyjeżdżają tu pracować, a nie żyć z zasiłków i podłożyli bombę pod nasze krzesło.

Wróćmy do Europy! W rozmowie z HVG doradca prezydenta Ukrainy Podoljak powiedział, że „Węgry nic nie wiedzą o wspólnych wartościach europejskich” i dobrze by było, gdybyśmy opuścili UE, bo i tak mamy największą korupcję. Ty także masz tendencję do polaryzacji w tym temacie, czy nie sądzisz, że przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego?

Jestem głęboko przekonany, że ukraiński prezydent jest marionetką Amerykanów i oczywiście całe jego otoczenie także. Uczą zwykłej lekcji, jaka jest właściwa i obowiązkowa, jak na przykład o Węgrzech, że nie znamy wartości europejskich. Które?

Chciałbym kiedyś tak żyć, żebyśmy zasiedli do dużego stołu, a Państwo Europejskie Wartości przyszli i w końcu powiedzieli ignorantom, głupim, przyziemnym Węgrom, że to są wartości europejskie!

Bóg, dom, rodzina?

Nieco bardziej skrajne, jak płeć, fandom LGBTQ, brak dzieci, bezpłatna aborcja, zapomnijmy o granicach narodowych, nie ma narodu – oprócz oczywiście ukraińskiego – jest tylko internacjonalizm, kryzys klimatyczny, rządy prawa. Chciałbym zapytać, kto i kiedy o tym zdecydował, bo pamiętam coś zupełnie innego. Kiedy tęskniliśmy za Zachodem, horyzont wartości nadal był zdominowany przez silne państwo narodowe, bogate w minerały Niemcy Wschodnie, wszechmoc kapitału, świętość rynku, majestat mężczyzny i kobiety, rodzina i nimb armii. Kiedy to się zmieniło?

Oczywiście każdy, kto nie chce się położyć i rozłożyć nóg, od razu to dostanie – nawet proukraińscy Polacy! – że jest suką.

Ale czy nie jest absurdem, że Niemcy tłumaczą mi, że nie jestem Europejczykiem, który od poniedziałku do wtorku zamykał swoje elektrownie atomowe, potem importował francuską energię jądrową, a w końcu otwierał nowe kopalnie węgla brunatnego, bo energii wciąż potrzeba? być z czegoś wyprodukowanym? Czy to byłaby europejskość?

Inne: my, Węgrzy, przez 80 lat wstydziliśmy się II wojny światowej. za nasze sprawy związane z wojną światową i nie możemy zwolnić Miklósa Horthy'ego z kwarantanny – mimo że nadal ratował Żydów w Budapeszcie – z drugiej strony ludobójczy Stepan Bandera i jego towarzysze oraz Ukraińcy to wspaniałe twarze. Niewiele mówią o tym, że II. numerus clausus istniał także na lepszych uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych , w języku węgierskim liczba studentów żydowskich była ograniczona. Nie rozmawiamy o tym, no cóż, tylko to, że u nas było brzydko!

A skoro już o tym mowa, co z błyskawiczną wizytą Zełenskiego w Bereżdzie? Dlaczego Teleks tam na niego czekał?

Ze względów bezpieczeństwa podróż prezydenta była utrzymywana w tajemnicy aż do jego przybycia, ale i tak powiedziano Telexowi. Gdzie jest podłączony Teleks? O tej wizycie - i o Teleksie - musiały wiedzieć AMC i CIA... Swoją drogą to bardzo słuszne, że Zełenski, zbliżając się do drugiego roku wojny, jedzie tam i dziękuje Węgrom zakarpackim za to, że zechcieli umrzeć na na froncie i znosić w głębi lądu wszystko, co muszą znosić; że zasługują na bycie lojalnymi obywatelami kraju, który depcze ich prawa. Najwyższy czas, żeby prezydent Zełenski im za to podziękował.

Szkoda, że ​​nie obiecał, że nie zniesie nauczania języka ojczystego.

Czy nadal nie rozumiecie, że zniesienie nauczania w języku ojczystym jest nową wartością europejską?

Nieważne, jak na to patrzę, te właśnie wymienione są antywartościami. Czy Europa będzie kiedykolwiek w stanie ponownie stworzyć wartość i mit?

Nie udało im się stworzyć nowego mitu, bo nowe mity można „wyprodukować” jedynie z tego, co wypływa z ducha całego narodu, spotyka się ze światem myśli, tradycjami, tożsamością, kultem bohatera i folklorem ludu lub narodu, więc mają one w jakiś sposób związek z normalnym życiem człowieka. Zachód nie może tworzyć nowych mitów z niczego, będąc przekonanym, że jest to najbardziej mityczne miejsce na ziemi.

Wszystkie te „mity” – od BLM po ideologię przebudzenia – to nic innego jak śmierdzące szambo, wymyślone przez samoistną, gnijącą kulturę i cywilizację, która brutalnie wymazuje swoje prawdziwe tradycje.

A jeśli z jakiegoś nieoczekiwanego powodu będzie jeszcze pokolenie, a za kilkaset lat młodzi ludzie nauczą się, że XXI. jak na początku XX wieku zniszczono świat zachodni, to przypadek kościoła Najświętszego w Norymberdze zapisze się przynajmniej na przypis w podręcznikach historii. Na płocie tego kościoła zorganizowano wystawę obrazów pornograficznych. Tytuł „wystawy” brzmi „Jezus kocha”. No cóż, jeśli nie... I nie będę wdawał się w szczegóły tego, co dzieje się na tych obrzydliwych, obrzydliwych zdjęciach. Jak więc kultura upada, znika? Lubię to. To jeden z najdoskonalszych symboli.

Tymczasem AfD w Niemczech zyskuje na sile. Czy nadal wierzysz w długo oczekiwaną europejską rewolucję narodową?

Jestem optymistą, ponieważ ufam, że normalności nie da się zamknąć w nawiasach do końca czasów. Myślę, że normalne ludzkie myślenie i naturalne instynkty zbuntują się, bo nie da się tak żyć. Kiedy o tym myślę, przypomina mi się film Bergmana „Jajko węża”, ponieważ wymownie ukazuje, dokąd prowadzi profanacja kultury ludowej. Bo jak doszli do punktu, w którym dziesięć milionów w kraju Tomasza Manna deifikowało austriackiego kapelana? Odpowiedź zawiera scena kabaretowa „Jajka węża”. Narodzie można zrobić wiele rzeczy, ale jego najświętszych uczuć i tradycji nie można bezkarnie zniesławiać. I choć mam nadzieję, że zbuntuje się normalność i wszelkie zdrowe instynkty, to jednocześnie obawiam się, że przypowieść Bergmana znów stanie się rzeczywistością, a wahadło wywróci się w stronę kolejnego horroru.

Często krytykuje świat zachodni, choć kiedyś go podziwiał. Nie czujesz w tym sprzeczności?

W latach 70. i 80. Zachód zbudował najwspanialszy, najbardziej znośny i najwspanialszy świat w całej historii ludzkości. Francja, Szwajcaria, Niemcy. Chcieliśmy tam pojechać, bo panowała tam demokracja, dobrobyt, wolność i czystość. Dlaczego trzeba było to zniszczyć? Dlaczego życie na Zachodzie nie było dobre? Czy mam rację, a dobrobyt z konieczności czyni wszystkich głupimi, czy też istnieje skomplikowany plan mający na celu zastąpienie Europy i wypłukanie z niej białego człowieka? Nie wiem. Jeśli jednak za prawdę przyjmiemy to, co niewyobrażalne, czyli że jest to część świadomego planu, to zupełnie nie rozumiem: dla kogo i dlaczego jest to dobre?

I oczywiście są zaskoczeni, że liczba niemieckich emerytów w naszym kraju wzrosła o 25 procent; jak napisała hiszpańska gazeta, „węgierski Balaton to nowa mekka prawicowych niemieckich emerytów”, bo nie ma tu migrantów, czują się bezpiecznie i świetnie zarabiają na swojej niemieckiej emeryturze. Ale opowiem o osobistym doświadczeniu: spotkałem młodego kanadyjskiego oficera wojskowego, który spędza tu kilka miesięcy, ucząc się węgierskiego, bo chce się tu osiedlić. Dużo z nim rozmawiałem i to przerażające, kiedy mówi, że wstydzi się być kanadyjskim oficerem wojskowym, ponieważ złożył przysięgę swojemu krajowi, mimo że Kanada prawie nie istnieje.

Demokrata

Wyróżniony obraz: Tibor Vermes / Demokrata