Cała ta UE dobrze zrobiła, że ​​odebrała nam niepodległość i nie ma człowieka myślącego, który nie czułby, że cała nasza cywilizacja jest na skraju przepaści. W takich chwilach – zacierając ręce – szczęśliwy jest tylko Szatan.

Tak, zaczęło się to około 1990 roku. Ponieważ na to pozwoliliśmy. W naszej wielkiej naiwności zostawiliśmy wszystko. W imię długo pożądanej tak zwanej wolności pozwalamy temu „wykształconemu i wolnemu” – no cóż, w końcu możemy się przekonać, jak wykształcony i wolny – Zachód nas najeżdża i bez zastanowienia zamienia w najemników.

Także głoś nam o demokracji i podstępnie odbieraj naszemu narodowi prawo do samostanowienia poprzez machanie sznurkami miodu przed naszymi nosami.

Tak się stało i czy nam się to podoba, czy nie, od chwili naszego wejścia do Unii jesteśmy świadkami takich zjawisk niemal codziennie. I powoli, bardzo powoli, zdawaliśmy sobie sprawę – tylko ci, którzy zdawali sobie z tego sprawę – że cała ta Unia była dobra, jeśli chodzi o odebranie nam niepodległości, niepodległości państw członkowskich.

Inaczej mówiąc, Bruksela może mieć wpływ na politykę gospodarczą, monetarną, politykę zagraniczną państw członkowskich, a powoli nawet na sekrety ich sypialni.

Uczynił to z nami i robi to do dziś, na wszystkich poziomach.

Wepchnęli także do gardeł państwom członkowskim ustawę, która stanowi, że: „Państwa członkowskie powstrzymują się od wszelkich działań sprzecznych z interesami Unii”. (Boże, choć raz mogliśmy usłyszeć zrozumiale, akceptowalnie i uczciwie, jaki jest interes Unii! I kto go definiuje.) Obiecali też: „Państwa członkowskie zadbają o to, aby ich polityki krajowe były zgodne ze wspólnym stanowiskiem”.

No cóż, te dwa zdania mogą każdemu udowodnić, że celem było oddanie naszej suwerenności, suwerenności krajów, już na początku i tak jest do dziś.

Według szanownych panów Unii, to byłaby rządy prawa. Jeżeli polityka krajowa jest ustalana zgodnie z wolą Unii. A my, cytując tylko te dwa zdania, węgierskie wymagania, nawet nie chcemy uwierzyć, jak można było nas wówczas karmić takimi tekstami? Kim jest głupiec, który obiecuje, że jego polityka narodowa będzie zgodna ze wspólnym stanowiskiem? Do codziennie zmieniającego się i głupiego wspólnego stanowiska?

Błagam, jeśli spojrzymy na obecną sytuację, to nie oznacza to nic innego, jak tylko to, że wszyscy migranci, których akceptacja Unii jest nieskończenie podła – tak, to nie jest literówka, nieskończenie podła – kierownictwo wywołuje interes Unii i wspólnego stanowiska, w szyję tego kraju wszywają to, co im się podoba.

Bo taka jest zasada. Od tego momentu kary i wstrzymanie pieniędzy mogą zostać nałożone na tych, którzy złamią zasady. W końcu jest odniesienie.

Albo, jeśli spróbujemy zinterpretować także wspomniane powyżej ustawodawstwo, zgodnie z którym „państwa członkowskie zapewnią zgodność swojej polityki krajowej ze wspólnym stanowiskiem”. Panie niebios!

Zdefiniować politykę narodową wspólnie z władcami Unii? Czy dyktowaliby, jaka powinna być polityka narodowa danego kraju? Czy to normalne? Jeśli wspólnym stanowiskiem jest pogrążenie się w wojnie lub zaprzeczenie doktrynom Chrystusa i wymazanie wszystkich osiągnięć cywilizacji oraz przekazanie beczek pieniędzy walczącym stronom, z którymi nie mamy nic wspólnego, wówczas taki rozkaz czy musimy natychmiast zastosować się do tego tylko dlatego, że przywódcy Unii kłamią, uznając to za wspólne stanowisko? Szaleństwo!

Viktor Orbán powiedział pewnego dnia w wywiadzie: „Strategia, która wciągnęła Unię Europejską w wojnę, zawiodła”.

Zgadzamy się, że to się nie udało, ale zasadniczo Unia, która odegrała rolę dyktatorską, poniosła porażkę na wszystkich poziomach i od samego początku. Przynajmniej według większości „przeciętnych ludzi”.

Z wyjątkiem armii lewicowców, którzy w Brukseli zdradzają swój kraj i zawsze głosują przeciwko węgierskim interesom.

A ponieważ wzniosła Unia z pewnością kumuluje błąd za błędem, możemy słusznie zapytać, jaki jest interes Unii?

Jeśli w jego interesie leży okradanie nas i innych państw członkowskich oraz próba wepchnięcia go do wojny, a także nałożenie obowiązku wykonywania rozkazów Stanów Zjednoczonych, to wszystko rozumiemy, tylko my zapytaj, dlaczego i do tego mamy obowiązek prezentowania dobrego wizerunku? I głosować na przykład, że pieniądze powinny nadal napływać na Ukrainę?

Rozsądne może być pytanie, dlaczego dopiero zacząłem pisać o tych zjawiskach, skoro widzimy je, słyszymy i doświadczamy ich od ponad trzydziestu lat.

Cóż, wyjaśnieniem tego jest nic innego jak to, że połowa świata stoi obecnie w ogniu i bez żartów możemy powiedzieć, że sytuacja międzynarodowa staje się coraz gorsza. W końcu codziennie mamy do czynienia z faktem, że nieskończenie zarozumiała firma, która uważa świat wyłącznie za swoją domenę, niezależnie od tego, czy nazwiemy ją siłą drugoplanową, czy sektą spiskowców, z pewnością nie odpoczywa.

Uzbrojone hordy, które nie szanują granic narodowych, zasadniczo próbują okupować kraje z nieskończenie głupimi (lub nieskończenie ukrytymi) przywódcami.

Z dnia na dzień wybuchają wojny, a co minutę napływają artykuły prasowe pełne sfałszowanych lub ukrytych danych, co oznacza, że ​​chaos wzrasta z każdą minutą. Sztuczny chaos.

Moim zdaniem nie ma człowieka myślącego, który nie miałby poczucia, że ​​cała nasza cywilizacja znajduje się na krawędzi przepaści. W takich chwilach – zacierając ręce – szczęśliwy jest tylko Szatan.

Tutaj też był szczęśliwy, gdy wystrzelił oczy, rujnując życie niewinnym ludziom, bez żadnych konsekwencji. Długie kary więzienia przyznawano tylko tym, którzy zamierzali zapobiec terroryzmowi lub przynajmniej go ukarać. „Nagrodą” za uzasadniony protest było więzienie. Protestujący nadal nie są wolni.

Wspomniałem o tym węgierskim przykładzie, ponieważ nawet jeśli nasz świat będzie znacznie spokojniejszy – kto wie na jak długo – jasne jest jak słońce, że niemal wszędzie panuje niebezpieczna sytuacja, ponieważ świat się gotuje, a celem jest zniszczenie normalności.

Jeśli komuś się to nie podoba, należy go zastrzelić. Wybija oczy. A intencja jest też jasna, że ​​chcą wepchnąć tych, którzy chcą chronić tę cywilizację i różnorodność, w ten sztucznie wywołany chaos pełen prowokacji, a nie podoba im się, gdy chcą ich ugniatać i zaganiać do roli masowej i niewolniczej .

Obecnie na co dzień doświadczamy działań przeciwko ludziom i stworzeniu. Widzimy, kto się łamie i ugina, aby zbliżyć się do panów świata.

Nie żyjemy na Ukrainie i nie żyjemy na Bliskim Wschodzie. Szczęście? The.

Ale nie wiem, czy jest jeszcze czas, aby spróbować to zmienić czynami, a nie słowami, a przynajmniej ujawnić prawdę, genezę wydarzeń i wykrzyczeć to światu, obudźcie się ludzie!

Węgierska gazeta