No tak. Tak się dzieje, gdy samozwańcza partia zielonych mówi o warzywach. Ale co innego mógł zrobić, gdy był zielony? Ze scenariuszem György’ego Tótha Jr.

Kongres Fideszu ledwo się zakończył, a LMP, która wykazała się jedynie skromniejszą wiedzą specjalistyczną niż wsparciem, w oświadczeniu rzuciła się na Viktora Orbána. Jak wielu zapewne słyszało,

premier dał jasno do zrozumienia, że ​​rząd mówi „tak” zielonej energii, ale „nie” zielonej ideologii.

Cóż, zieloni natychmiast rozpoczęli swoje zwykłe szlochanie. Okazało się, że na osiedlach, gdzie powstają fabryki akumulatorów, dochodzi do, cytuję, „ogromnych protestów społecznych”. O tak elementarnym sprzeciwie się nie słyszy, ale oni chcą to dostrzec z Budapesztu. Nie trzeba już dodawać, że protesty te można wykryć dzięki ich ciężkiej pracy, czego wymowny przykład doświadczyliśmy już na początku roku w Debreczynie.

Ich działacze nie pozwolili profesjonalistom odpowiednio poinformować uczestników, ich szczekający chór uniemożliwiał normalny dialog. Prawdziwi demokraci, prawda?

Nasze warzywa ani przez sekundę nie interesują się rzeczywistością, ale raczej pogłębiają strach oparty na ignorancji u każdego, kto się na to zdecyduje. Nie interesuje ich to, że działalności nowych fabryk towarzyszą rygorystyczne zasady, ani – jako że są ekologami, a nie politykami zatrudnienia – że nowe inwestycje tworzą miejsca pracy, a ponadto tworzą przyszłość także dla pracowników fabryk branży motoryzacyjnej, która z pewnością przestanie istnieć.

Po prostu krzyczą: Uff, fabryki baterii! Zwłaszcza jeśli są Chińczykami.

Co prawda przeklinali (i propagowali w Brukseli) samochody benzynowe i diesla, domagali się zakazu ich produkcji, żądali przejścia na elektromobilność, ale my się nie poddamy. Niech będą samochody elektryczne, ale bardzo uważaliby, żeby to nie zaszkodziło tylko Węgrom. Bo wtedy rząd Orbána upadnie, co będzie dla nich siódmym niebem.

Co jeszcze napisali? Że rząd regularnie mówi „nie” energii odnawialnej.

Oczywiście jest to znowu wielkie kłamstwo, ale im to też nie przeszkadza. Im, jak wynika z zapowiedzi, mogą to zapewnić jedynie turbiny wiatrowe, czego rząd nie wspiera. To znaczy ja też bym tego nie popierał, biorąc pod uwagę, że te wiatraki (czy co) szpecą środowisko, są wrakiem, ich produkcja - i ich przyszłość, nawet nie długoterminowa - też jest konieczna rozbiórka, a żeby aby były opłacalne, potrzebny jest im także wiatr, nad którym (dzięki Stwórcy) jesteśmy w stanie nie lada zachwytu.

Oczywiście to samo dotyczy paneli słonecznych, ale mogą one przynajmniej przynieść bezpośrednie korzyści zwykłym obywatelom. Nieprzypadkowo od czasów Fekete-Győr wiemy, że są to małe elektrownie jądrowe.

Mowa o elektrowniach atomowych. Nie są też zieloni dla zieleni, bo są niebezpieczni. Była Fukushima, a przed Czarnobylem, czy tego potrzebujemy? Oczywiście tsunami są tu równie rzadkie jak biały kruk Paks II. ale nie modeluje systemu w Czarnobylu. Co prawda Paks I. działa już ponad 40 lat bez większych problemów, a jednak! Co prawda we Francji działa 14 takich obiektów, a kolejny jest w budowie, ale to jest ich problem. Jedyne, czego potrzebujemy, to zielona energia!

To prawda, że ​​niegdyś doskonali przywódcy i parlament Unii Europejskiej popełnili błąd, dopuszczając elektrownie jądrowe na listę zielonej energii, ale każdy może się mylić. Tylko LMP tego nie robi.

Na szczęście węgierscy Zieloni są zieloni i mają nieprzerwany impet. Gdzie byłby świat bez nich?

Życie ustanie, rzeki się odwrócą, wulkany zniszczą kraj, a bramy piekła zamarzną. Jednakże Partia Sumienia Narodu (pod panieńskim nazwiskiem LMP) istnieje i jest to dobrze odbierane przez zły rząd. Bo są świetnymi ekspertami, jeden z ich współprzewodniczących jest ekonomistą, drugi geografem, w ich zarządzie też jest ekonomista, dyrektor finansowy i oczywiście prawnik-ekonomista, wszyscy znają temat bardzo dobrze .

Chodźcie, dziewczęta i chłopcy! Nie przejmuj się tym, że niewiele wiesz o ochronie środowiska. W polityce wiedza specjalistyczna prawdopodobnie nie jest dla Ciebie istotna. Tylko hałas związany z ogrzewaniem i tylko tak głośno, jak to możliwe. Bo ten, kto na drugiego krzyczy, z pewnością ma rację, prawda?

Albo nie? Zastanawiam się, jak duże wsparcie ma LMP? Kochani, dajcie mi szkło powiększające, bo gołym okiem tego nie zobaczę. Więc musi być duży.

Albo nie?

Wyróżnione zdjęcie: LMP – Partia Zielonych Węgier