„Spróbujmy sięgać coraz głębiej, zajmować stanowiska, gromadzić sojuszników i ulepszać Unię Europejską” – premier nakreślił narodowi węgierskiemu plany na przyszłość.

„Mam wykształcenie prawnicze, pochodzę ze świata uczelni zawodowych, gdzie przez pięć lat nie robiliśmy nic innego, jak tylko stale badaliśmy nasze stanowisko. Węgierska polityka ma teraz możliwość ciągłej oceny własnego stanowiska. Robiłem to przez osiem godzin, tak, zastanawiałem się, czy to ja jadę pod prąd. Musiałem z całą pewnością stwierdzić, że tak było. Każdy argument, który reprezentowały i wyraziły Węgry, jest ważny”

Viktor Orbán odpowiedział na pytanie Narodu Węgierskiego, czy przyszło mu do głowy, że nie ma racji, gdy tydzień temu na szczycie UE przywódcy 26 państw członkowskich przekonywali go przez osiem godzin w sprawie rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą.

Warto zaznaczyć: sprawa została ostatecznie rozstrzygnięta, gdy Premier wyszedł z sali i nie przeszkadzał innym w zatwierdzeniu ukraińskiej prośby. 

Orbán stwierdził, że to zła decyzja, w której Węgry nie uczestniczyły i nasze sumienie nie jest nią obciążone.

„Wiemy, że decyzja spowoduje wiele problemów, ale od tej pory mamy podstawę prawną, aby wyeliminować te problemy, jeśli dotrą one do Węgier”

- stwierdził premier, który jednak już w połowie grudnia zawetował wsparcie finansowe Ukrainy z budżetu UE.

„Jeśli przekażemy Kijowowi pięćdziesiąt miliardów euro z budżetu UE, może to oznaczać także, że oddajemy pieniądze Węgrom. Skoro w budżecie Unii nie ma dziś tak dużo pieniędzy, trzeba je skądś wytworzyć. Możliwości są dwie, jedna to wspólne zaciągnięcie pożyczki. Mamy złe doświadczenia ze wspólnym pożyczaniem z Funduszu Naprawczego utworzonego w związku z Covidem i nie będziemy przez to przechodzić ponownie. Jeśli natomiast nie zaciągniemy kredytu, trzeba będzie przesunąć środki z dotychczasowych rozdziałów budżetu, co może odbić się także na pieniądzach Węgrów. I nie zgadzamy się, aby pieniądze Węgrów trafiały na Ukrainę” – powiedział premier.

Orbán podkreślił: nie boi się, że wyborcy Fideszu będą po uszy z Brukselą, bo on postępuje tak samo. Pytanie tylko, jaki wniosek wyciągniemy z tej sytuacji.

„Moim wnioskiem jest to, że powinniśmy spróbować zejść głębiej, zająć stanowiska, zebrać sojuszników i ulepszyć Unię Europejską. Nie wystarczy zostać otrutym, trzeba okupować Brukselę!”

powiedział Orbán.

Premier mówił o pogorszeniu się stosunków węgiersko-ukraińskich, po kilkukrotnym przemyśleniu historii wydarzeń nie wierzy, że Węgry ponoszą odpowiedzialność za najgorszy moment w stosunkach sąsiedzkich.

„Pogorszenia relacji można się spodziewać od momentu, gdy w 2015 roku Ukraińcy odebrali Węgrom ustawę gwarantującą przetrwanie mniejszości węgierskiej jako wspólnoty narodowej.

Węgrzy, którzy urodzili się na Podkarpaciu i mieszkali tam od zawsze, byli przez osiem lat pozbawieni praw.

To tysiącletnia węgierska wspólnota narodowa, której w 2015 roku odebrane zostały prawa, w tym prawa kulturalne, prawo do wychowywania dzieci w języku ojczystym i szerzej rozumiane prawo do posługiwania się tym językiem. Właśnie temu Ukraina musi zaradzić, przywrócić zniesione prawo, zwrócić odebrane prawa, a jeśli to się uda, będzie można rozpocząć poprawę stosunków” – stwierdził.

Na koniec Orbána zapytano także, czy to siła magnetyczna, magiczna, czy po prostu los połączył ich z Ferencem Gyurcsánym.

„Jeśli taki jest los, niech to będzie jego los, a nie mój”

– powiedział Orbán, który uważa, że ​​stawka wyborów do PE w 2024 r. jest wyższa niż kiedykolwiek wcześniej.

„W ostatnich latach Unia Europejska stale słabła. Straciła pozycję w gospodarce światowej, nie była w stanie zdobyć przyczółka w tworzeniu zdolności do samoobrony i okazała się niezdolna do radzenia sobie z konfliktami, które wybuchły w jej sąsiedztwie, zgodnie z własnymi interesami. I chociaż to osłabienie i utrata przestrzeni trwają rok po roku, Unia utraciła także zdolność stawienia czoła tym problemom, prowadzenia introspekcji i ulepszania swojej polityki. Co jest tego przyczyną? Fakt, że biurokratom w Brukseli nie mówią państwa członkowskie ani Europejczycy, co mają robić, ale Waszyngton i imperium Sorosa. To jest złe dla Europy, trzeba to zmienić. Trzeba zrobić porządek w Brukseli. Wybory do PE są ku temu dobrą okazją” – wyjaśnił premier.

Wyróżniony obraz: strona Viktora Orbána na Facebooku