Ekspert ds. polityki bezpieczeństwa József Horváth był ostatnim gościem Akademii Obywatelskiej, gdzie mówił o kluczowych wyborach.

Świat stoi w obliczu serii decydujących wyborów. Pierwsze, czyli wybory prezydenckie w Rosji, rzeczywiście się odbyły, ale prasa międzynarodowa i prowojenni politycy wspominają, że Putin nie wygrał „czystym” głosem. Zbliżają się wybory do Unii Europejskiej, a w listopadzie USA wybiorą prezydenta. Ekspert ds. polityki bezpieczeństwa József Horváth opowiadał o tych wydarzeniach jako gość Akademii Cywilnej.

Przejdźmy w porządku chronologicznym, zaczynając od Rosji. Od wybuchu konfliktu na Ukrainie nieustannie słyszymy, że celem Zachodu jest usunięcie prezydenta Putina, demokratyzacja Rosji – osłabienie jej po węgiersku, a w niektórych przypadkach nawet podział i udostępnienie międzynarodowego kapitału bogactwa surowców mineralnych . Tymczasem krążą także zabawne wieści. Wiemy, prawda, że ​​kiedy czytamy, że „brytyjscy naukowcy ustalili”, to nie mówimy o wiarygodnych ustaleniach. Cóż, zamiast naukowców, bo teraz żartuje brytyjskie tajne służby, przypisano im niegodną rolę.

Nawet nie rozumiem, po co się tym zajęli, ale od wybuchu wojny szerzą takie absurdalne twierdzenia, że ​​prezydent Putin jest nieuleczalnie chory, albo już nie żyje, albo nawet jest szalony i teraz codziennie rano pije dziecięcą krew.

Stan walk

Oczywiście wszyscy na ten temat kłamią, ale jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do prezydenta Putina. Sytuacja prezydenta Rosji w 2022 r., na początku walk, również nie była zła, ale od tego czasu uległa wzmocnieniu, co pokazują wyniki wyborów.

Dodajmy od razu, że do tego wzmocnienia znacząco przyczyniła się Unia Europejska, zwłaszcza Niemcy. Kiedy zdecydowali się wysłać na Ukrainę czołgi Leopard, dali prezydentowi Putinowi atut, który od razu wykorzystał. Wstał i powiedział, tak jak nasi dziadkowie, teraz i my musimy walczyć z czołgami oznaczonymi niemieckim krzyżem. To przesłanie rozumieją nawet muzycy mieszkający w najodleglejszej wiosce Syberii. Przecież kiedy jego dziadek walczył pod Stalingradem, przybyły takie czołgi, ale nie nazywano ich lampartami, ale tygrysami. Komunikacja jest bardzo prosta, ta zachodnia broń udowadnia, że ​​jesteśmy atakowani, a kiedy Rosjanie są nękani, to ludzi łączy, a nie dzieli.

Europejczycy nie rozumieją rosyjskiego myślenia. Dla Rosjanina fakt, że od jutra nie będzie mógł kupić, powiedzmy, francuskiej czy niemieckiej pralki, nie jest szokiem.

Następnie kupuje produkty chińskie i indyjskie, które być może znają się już na tym samym, co produkt zachodni. Nie zapominajmy, że Rosjanie poważnie się do tego przygotowali. ataku, na przykład w zakresie zaopatrzenia w żywność. Przez dziesięciolecia, nawet w czasach sowieckich, Rosja była uzależniona od pszenicy kanadyjskiej i amerykańskiej, a teraz po cichu i niezauważona stała się jednym z największych eksporterów na świecie. Wiedząc to wszystko, nie można się dziwić miażdżącemu zwycięstwu Putina.

Wybory Unii

Cóż, to jest dla nas znacznie trudniejsze i o wiele ważniejsze pytanie.

To, co się teraz dzieje, polega na tym, że od czasu do czasu próbują rzucić Węgry na skraj dywanu, niczym złego ucznia. Synu, przyślij swoją matkę, a nie dostaniesz lunchu, dopóki nie staniesz się grzecznym chłopcem. A do tego czasu nie dostaniesz dwudziestu miliardów euro. Polacy chodzili w podobnych butach, dopóki „nie zrozumieli słowa czasów” i dobrze nie zagłosowali. Teraz są dobrymi dziećmi, ale widzimy też, co dzieje się w Polsce. Dla Węgier ważne jest teraz, żeby w kraju był porządek, żeby panował porządek w umysłach ludzi, bo to głosowanie jest teraz dużo ważniejsze niż poprzednie wybory do UE. Tylko w ten sposób możemy wyrazić swoje interesy i chociaż na jakimś poziomie o nie walczyć, a nie poddać się woli mainstreamu z . W moich oczach jest to już zwycięstwo, o które można walczyć.

Ameryka

To dziwne i przyjemne uczucie, że premier Węgier odwiedził Stany Zjednoczone i negocjował z Donaldem Trumpem. Mamy poczucie historycznej sprawiedliwości, że Węgry są traktowane według swojej wagi, ponieważ chociaż w naszych granicach jest nas tylko dziesięć milionów, nasze położenie geostrategiczne sprawia, że ​​jesteśmy o wiele ważniejsi, niż sugerowałaby nasza waga na podstawie liczby naszych pracowników. László Kovács próbował nas nauczyć być małymi, teraz wydaje się, że prezydent Trump pokazuje nam, że też możemy czuć się wielcy i nie jest to takie złe uczucie.

Obecny prezydent USA nie mówi takich rzeczy, ale np. to, co powiedział Netanjahu w sprawie wydarzeń w Gazie. Ostrzegł izraelskiego prezydenta, aby nie popełnił błędu podobnego do tego, jaki popełniły Stany Zjednoczone po 11 września 2011 r., kiedy wkroczyły na Ukrainę!

Dlatego uważam, że dla obywateli Stanów Zjednoczonych i z punktu widzenia stabilności świata byłoby bardzo ważne, aby potężna, samoosądzająca się osoba, znająca własne słowa i ich wagę, , ponownie zostałby prezydentem Stanów Zjednoczonych, bo to, co się teraz dzieje, jest złe dla całego świata. Śmiejemy się z potknięć Joe Bidena, ale to niedobrze. Ryzyko wzrasta, gdy człowiek numer jeden o potędze gospodarczej i militarnej zgubi się we własnym ogrodzie. Zastanówmy się, jak taki prezydent może postrzegać interesy swojego kraju na krawędzi, powiedzmy, konfliktu nuklearnego? Boże chroń nas przed tym!

Wyróżnione zdjęcie: Levente Görgényi / Civilek.info