Systemu tak złożonego jak opieka zdrowotna nie można sprawić, by był bezbłędny za jednym zamachem, za pomocą samych pieniędzy. Napisane przez Zsófię Ambrus-Jobbágyi.

Jestem członkinią grupy na Facebooku zrzeszającej kobiety, które urodziły dziecko na oddziale położniczym szpitala w Budapeszcie. Grupa jest moderowana i zamknięta, co polega na tym, że jej członkowie mogą uczciwie pytać i informować o warunkach, lekarzach, oddziale noworodkowym i wszystkich ważnych szczegółach, zarówno sobie nawzajem, jak i przygotowującym się do przyjścia na świat przyszłym mamom. . Myślę, że prawie w każdym szpitalu jest podobna grupa na oddziałach położniczych czy specjalnych, więc na pewno nie jest to przypadek wyjątkowy.

Konkluzja jest taka, że ​​kto chce wiedzieć, czy dobrze będzie dla niego i dziecka, jeśli pierwsze dni życia wspólnie rozpoczną w tym szpitalu, mimo obecności w grupie, nie będzie miał obiektywnego obrazu pracy i warunków tam panujących. A powodem tego jest to, że przez lata zebrano tak wiele matek, tak wiele punktów widzenia i doświadczeń na temat różnych lekarzy, warunków i stanu pomieszczeń, położnych, dzieci i mogłabym tak wymieniać bez końca. Na przykład ktoś powiedział, że będzie zawsze wdzięczny personelowi oddziału dziecięcego, ponieważ nauczyli go wszystkiego z cierpliwością, miłością i maksymalną uwagą, bez konieczności proszenia.

Jednak był też ktoś, kto czuł się opuszczony, bo podczas jego pobytu nikt nie otworzył mu drzwi i wszystko musiał rozwiązać sam. Byli i tacy, którzy śpiewali ody o tym samym lekarzu, i byli też tacy, którzy przed nim ostrzegali. Jedna z matek zeznała również, że nie mogła otworzyć okna w swoim pokoju, ponieważ było zatkane, a trzeciego dnia pobytu w pokoju powietrze było tak suche, że krwawiła z nosa. Według innego zabezpieczenia były nieskazitelne i czyste, pięknie pomalowane i dalekie od ideału.

Mówimy o tym samym oddziale i personelu tego samego szpitala, ale także o wielu punktach widzenia, aspektach, uczuciach, wrażeniach, różnych porządkach ważności i zmieniających się okolicznościach.

W końcu wszędzie tam, gdzie ludzie pracują i gdzie jest ludzkie życie, uwaga pracowników nigdy nie może słabnąć i zawsze oczekuje się od nich maksimum: chociaż oni też są ludźmi, mogą mieć zły dzień, popełniać błędy, źle reagować być wyczerpanym lub po prostu pozbawionym motywacji; to wszystko składają się na jakość szpitala, a tym bardziej społeczności miejsca pracy, a co za tym idzie, także na jego postrzeganie. Poza okolicznościami materialnymi.

No i jak tu teraz przyjść? Péter Magyar napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych, że on i Partia Cisa odwiedzają szpitale, quasi-kontrolując stan instytucji. Nie do końca rozumiem tę postawę: prezes partii wydaje się czuć, że jest we wszystkim kompetentny i sprawia wrażenie, że teraz wszędzie posprząta i powie prawdę. A skoro już o tym mowa, jego najciekawszą cechą są fałszywe informacje rządowe, które także udostępnia, niemal relacjonując najważniejsze rzeczy w życiu. Stwarza to nieco parodyczne wrażenie tylko dlatego, że prawdziwą Informacją Rządową prowadzą członkowie rządu, zauważa Gergely Gulyás, który informuje o rzeczywistych decyzjach i planach, dając każdemu istniejącemu organowi i dziennikarzowi możliwość zadawania pytań tydzień po tygodniu. Bo to minister kierujący Kancelarią Premiera, który ma do tego realne uprawnienia. Z kolei Péter Magyar jest przewodniczącym partii opozycyjnej, który nie jest członkiem rządu i nie podejmuje decyzji dotyczących życia narodu węgierskiego, więc to, co robi pod tytułem „informacji rządowych”, jest całkowicie samodzielne -porcja. Ale przynajmniej sprawia mu to przyjemność.

Wracając do służby zdrowia, podczas wizyty w szpitalu odwiedził także szpital przy ulicy Péterfy Sándor, gdzie twierdził, że brama jest zamknięta, gdzie termometrem mierzył 38 stopni. Zastraszeni lekarze i pracownicy płakali, gdy zobaczyli, że w końcu przybył i błagał go, aby poinformował opinię publiczną o tym, co się tam dzieje. Jednak ludzie tyrańskiego rządu nie pozwolili niezależnej prasie w końcu pokazać prawdy.

Wtedy instytucja wydała oświadczenie, w którym nakreśliła nieco inny obraz tego, co się stało. Według nich nie jest prawdą, że Magyarowi nie wpuszczono do zakładu, gdyż z jego nagrania wideo wynika, że ​​znajduje się w budynku, a skute łańcuchem drzwi były zamknięte tylko na kilka minut, bo gdy tylko dyrekcja szpitala dowiedziała się o to, natychmiast je otwarto. Twierdzenia dotyczące temperatury w pomieszczeniu również uznano za wprowadzające w błąd, ponieważ zdaniem instytucji Magyar zmierzył temperaturę ścian, a nie powietrza, więc jego zdaniem jest to poślizg.

Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, ale dlaczego wszystko, co ta osoba mówi, o kimkolwiek lub nawet o swoich własnych działaniach, zawsze jest przez nią w jakiejś formie obalane? To z pewnością daje do myślenia. Jednak, jak opinia publiczna zdążyła się już kilkakrotnie przekonać, Péter Magyar zawsze lubi naginać rzeczywistość w kierunku, który mu sprzyja.

i zwykle do szpiku kości trzyma się swoich oczywiście fałszywych twierdzeń i głównie wskazuje na Antala Rogána.

Nie zrozumcie mnie źle, celem tego artykułu nie jest twierdzenie, że system opieki zdrowotnej działa bez zarzutu i że wszelka krytyka jest kłamstwem. To nie jest tak. Jednocześnie jest też pewne, że nawet w najbardziej rozwiniętych i najbogatszych państwach zachodnich agitacja na rzecz systemu opieki zdrowotnej jest tematem bardzo satysfakcjonującym, ponieważ wszędzie można znaleźć słabe punkty i można się nimi pochwalić przed ludzi, którzy lam-lam, panujący rząd wpada w szał na rzecz upadłych i chorych, ale wtedy następny rozwiąże wszystkie problemy za jednym zamachem!

Zanim jednak spróbuję wyjaśnić dlaczego, przyjrzyjmy się bliżej liczbom. Przez ostatnie trzy lata systematycznie prowadzono pomiary wyposażenia szpitali w klimatyzację i na tej podstawie w całym kraju wydano ponad dziesięć miliardów forintów na modernizację, wymianę i montaż urządzeń. Mimo to może się oczywiście zdarzyć, że stała temperatura 35-40 stopni na zewnątrz również nie oszczędzi podopiecznych: zdaniem sekretarza stanu zdrowia w wielu miejscach winna jest sieć elektryczna, która nie zawsze jest w stanie wytrzymać tak utrzymujący się upał.

Swoją drogą Péter Takács zareagował także na ogólny upał panujący w szpitalu János, jego zdaniem dotknął on jedynie ortopedii, skąd pacjentów przenoszono już do nowiutkiego bloku Kútvölgyi, który został ukończony nie tak dawno temu.

Péter Magyar wspomniał także, że rozliczenia długów szpitali odbywają się co roku i rząd wypłacił na ten cel już w tym roku prawie 100 miliardów HUF i będzie to robił co roku. Oczywiście pojawiają się artykuły o upadku systemu i bankructwie instytucji, ale prawda jest taka, że ​​coś takiego nigdy nie miało miejsca. Tak jak rząd wprowadził bezprecedensową podwyżkę wynagrodzeń lekarzy, a także pracowników wykwalifikowanych, w poprzednim cyklu wsparcia UE odnowiono wiele szpitali wiejskich, podobnie jak znaczna liczba szpitali w stolicy, w tym gabinety specjalistyczne. Oczywiście jest mnóstwo błędów i starych, przestarzałych szpitali, które czekają na całkowity remont. Brakuje także lekarzy pierwszego kontaktu i wykwalifikowanych pracowników, a także zły klimat i nieznośny upał.

Jednak porównanie tego z wakacjami Viktora Orbána w Chorwacji i stwierdzenie, że ten rząd po prostu siedzi na miliardach i nie robi nic dla sektora, jest bardzo poważnym poślizgiem i zyskiem politycznym.

A obiecanie Péterowi Magyarowi, że jeśli zostanie wybrany, rozwiąże wszystko za jednym zamachem za pomocą setek miliardów, jest największym kłamstwem. Systemu tak złożonego jak opieka zdrowotna nie można uczynić bezbłędnym za jednym zamachem, za pomocą samych pieniędzy. Można go reformować systematycznie, na poziomie systemowym, krok po kroku, co jest widoczne i odczuwalne. Po prostu łatwo jest żyć w koszulce z logo Cisy i mówić wielkie rzeczy. Podjęcie działań i faktyczne dokonanie zmiany jest znacznie trudniejsze.

naród węgierski

Wyróżnione zdjęcie: Péter Magyar/Facebook