Zgodnie z tradycją Koalicji Demokratycznej Ferenc Gyurcsány zorganizował przed jesienną sesją parlamentu konferencję prasową otwierającą sezon polityczny. To był wstyd.
Według Ferenca Gyurcsány’ego „Viktor Orbán chce uczynić Węgry państwem niewolniczym Rosji. „W tej sytuacji potrzebne są samoświadome i patriotyczne zachowanie oraz polityka przeciwko zdradzie i zdradzieckiemu rządowi. To jest zadanie każdego węgierskiego patrioty. Niezależnie od tego, czy jesteś lewicowcem, czy prawicowcem, niezależnie od tego, czy jesteś na początku swojej dorosłości, czy z dojrzałą głową stoisz przed myślą o sprzedaniu swojego kraju, niezależnie od tego, co myślimy o szeregu spraw w świat, bo jest tylko jeden dom i są nim Węgry”.
To interesujące. Zatem fakt, że premier nie skacze Putinowi do gardła w imię niezaprzeczalnych interesów gospodarczych Węgier, jest służalczością, zdradą stanu. W przeciwieństwie oczywiście do tego, co b. jego żona kończy studia w Brukseli. Jeśli zaciekle walczy o odebranie Węgrom dóbr, jest to z pewnością przejaw żarliwego patriotyzmu.
Nic dziwnego, ani trochę, że Fletó, gdy jako premier nadal uszczęśliwiał swój kraj, powitał tego samego rosyjskiego przywódcę z braterską miłością, nawet we własnym domu. Czy rosyjski prezydent odwiedził także rodzinę Viktora Orbána? Czyż nie? Kim zatem jest sługa Putina?
O patriotyzmie brata Ferenca tylko tyle: kto powiedział, że jeśli ci się nie podoba, możesz stąd wyjechać?
Prawdziwy patriota, który odesłałby obywateli.
Powiedział jeszcze kilka głupich rzeczy, np. ponownie ogłosił koalicję, choć już widział, jak skuteczna była akcja ogólnoopozycyjna. Wiemy jednak, że jedną z cech charakterystycznych szaleństwa jest to, że dotknięta osoba robi w kółko to samo, ale oczekuje innego rezultatu.
Hurra, znowu ruszamy z cudowną bronią, w drodze do kolejnych dwóch trzecich Fideszu!
To naturalne, że człowiek, który doprowadził kraj na skraj zapaści gospodarczej i tym samym udowodnił, że jeśli czegoś nie rozumie, to gospodarki, no cóż, oczywiście mądrze wypowiedział się na temat programu neutralności gospodarczej. Widzi, bo jego spostrzeżenie jest legendarne, że jest to program secesji od Zachodu, program secesji od Europy.
Jeśli więc handlujemy nie tylko z krajami UE, ale ze wszystkimi, jeśli to jest w naszym interesie, to jest to secesja.
Do tej pory wiedziałam, że jeśli każdemu z wnuków dam kawałek czekolady w zamian za wielkiego całusa, nie oznacza to, że „rozstanę się” z którymś z nich. Fletó oczywiście znowu coś źle obliczył, jeśli nie masz pojęcia, jaka jest największa liczba pierwsza, nie powinieneś liczyć za dużo.
Ostatecznie Ferenc Gyurcsány nie zapomniał o swoim świętym obowiązku ani o ataku na kościoły. W związku z przestępstwami seksualnymi na tle kościelnym popełnianymi wobec dzieci opowiadał się za powołaniem przez węgierski parlament niezależnej komisji śledczej w celu zbadania tych spraw. „Chrześcijaństwo opiera się na miłości, a nie na grzechu” – dodał.
On tylko wie, o co chodzi w chrześcijaństwie, bo często przeklina. Pobożny katolik czy co. Nie usłyszeliśmy jeszcze od niego, że należy powołać komisje śledcze w celu zbadania przejawów pedofilskich w niektórych gminach Danii.
Prawdą jest, że teraz mają ważniejsze rzeczy do zrobienia, na przykład wstawanie w obronie swoich polityków, którzy byli zatrzymywani w związku z podejrzeniem korupcji. Oczywiście nie ma takich przypadków, są jedynie polityczne ataki rządu.
A może w przemówieniu otwierającym sezon pominięto typową korupcję właśnie dlatego, że wywołałaby kłopotliwe pytania? Daj spokój, bo coś takiego nie może się wydarzyć po stronie Ballibs, nawet jeśli tak się stanie.
Bracie Ferenc, byłoby lepiej, gdybyś w tym roku nie otwierał roku politycznego.
Autor: mł. György Tóth
Zdjęcie na okładce: MTI/Tamás Kovács