Długo można by wymieniać, do czego prowokuje każda partia moskiewskiej koalicji ludzi, którzy boją się normalności i szanują węgierskie tradycje. Najnowszy „występ” z nożem to – znowu – przemyślana robota burmistrza Ferencváros, która już w listopadzie wywołała poruszenie.

Ujawniono wtedy, że Krisztina Baranyi wzniesie pomnik ruchu BLM na IX. dzielnica. Według wyjaśnienia burmistrza pomnik jest „parafrazą publicznego pomnika, który wciąż dotyka aktualnych kwestii społecznych i politycznych, takich jak Black Lives Matter czy uprzedzenia społeczne związane z LGBTQ”.

Niestety nie wyjaśnił, co dokładnie nasz kraj ma wspólnego z działalnością ruchu BLM.

Gergely Gulyás, minister kierujący Kancelarią Premiera, powiedział w grudniu, że Black Lives Matter w Stanach Zjednoczonych jest zasadniczo ruchem rasistowskim, który nie uznaje osób kolorowych i osób kolorowych za równe prawa,

dlatego rasistą nie jest ten, kto przeciwstawia pomnik ruchowi BLM, ale ten, kto go wznosi.

Stopień, w jakim celem tej akcji była prowokacja, najlepiej pokazuje fakt, że Péter Szalay, twórca pomnika, powiedział już z wyprzedzeniem Euronews:

Spodziewam się, że zostanę zmiażdżony siekierą. Kiedy je wykonuję, drukuję elementy z tworzywa termoplastycznego, potem je sklejam, a po ustawieniu rzeźby czekam, co się stanie. Jeśli jest uszkodzony, uszkodzony element można później wymienić. Ale co ciekawsze, możliwe jest również udokumentowanie, w jaki sposób ta instalacja mogła zostać zburzona lub rozbita. Mam nadzieję, że będzie tam kamera monitorująca, którą będzie można nagrywać, ale może warto wcześniej upewnić się, że jest dobrej jakości nagranie. Nagranie przedstawiające obalanie posągu zostałoby umieszczone obok dzieła, dając instalacji życie pozagrobowe.

Tak, taki był właśnie cel tej prowokacji i nie zdziwcie się, jeśli od jutra liberalna prasa napisze, że jesteśmy rasistami i antygenderami.

Odsłonięcie tęczowego pomnika zaplanowano przed Wielkanocą, co samo w sobie jest znowu prowokacją. Wczoraj Mi Hazánk Mozgalom zorganizował akcję protestacyjną, w ramach której w przestrzeni publicznej stanął krzyż, a László Toroczkai oświadczył, że pomnik jest „europejskim, białym, heteroseksualnym i antychrześcijańskim symbolem”.

W związku z tym pomnik najpierw obłożono drewnianymi palisadami, na szczycie palisad umieszczono drewniane krzyże, a następnie plakaty z napisami „Grabież przeciwko nienawiści?”, „Czarni nie lubią tęczy” i „Podżeganie antybiałe może być widzianym na całym świecie” zostały wklejone po bokach. .

W międzyczasie na miejsce przyjechało kilka radiowozów, a policja uniemożliwiła komukolwiek przewrócenie pomnika.

Na razie.

Zdjęcie na okładce: vadhajtasok.hu