Słowacja powoli ulega urokowi papieskiej wizyty, która odciska swoje piętno na wypowiedziach politycznych.
W swoim ostatnim oświadczeniu były słowacki minister spraw zagranicznych Eduard Kukan próbuje przecenić znaczenie, jakie ma fakt, że papież Franciszek spędza więcej czasu na Słowacji niż na Węgrzech, posługując się rzadką dziecinną logiką. Ponadto uważa, że ​​o ile Watykan nie zgadza się z Węgrami, o tyle Słowacja może zbierać dobre punkty. Szczególnie ciekawe jest to, że papieskiej wizycie gratulują już głowa państwa Zuzana Čaputová oraz słowackie MSZ – mimo że zarówno głowa państwa, jak i minister spraw zagranicznych są liberałami, więc nie są patronami Chrześcijański system wartości – pisze Wyżynny korkep.sk .

W rozmowie ze słowacką agencją informacyjną TASR Kukan powiedział, że „planowana wizyta papieża Franciszka na Węgrzech, a następnie na Słowacji, wyraźnie wskazuje na dezaprobatę Watykanu dla polityki Budapesztu”. Uważa, że ​​dzięki tej sytuacji Słowacja może zdobywać dobre punkty w polityce zagranicznej.

Według Kukana jego wizyta może nadać Słowacji większą wagę polityczną i zaowocować szacunkiem i moralnym uznaniem na świecie, zwłaszcza we wspólnotach chrześcijańskich. Według niego słowacka dyplomacja i głowa państwa Zuzana Čaputová odegrały decydującą rolę w przekonaniu papieża do wizyty na Słowacji.

Papież będzie koncelebrował mszę na zakończenie 52. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego (INEC), po czym przyjedzie na Słowację. Wcześniej było wątpliwe, czy spotka się z czołowymi węgierskimi politykami – od dawna o tym chrupała liberalna prasa. Węgierski premier Viktor Orbán przypomniał wcześniej, że stanowisko papieża Franciszka w sprawie migracji radykalnie różni się od stanowiska węgierskiego rządu.

Jednak zgodnie z programem papież spotka się też z Viktorem Orbánem i prezydentem Węgier Jánosem Áderem.

Minister spraw zagranicznych rządu Dzurindy, który zasilił wówczas szeregi liberalnego SDKÚ, również niedawno wystąpił przeciwko Węgrom. Ostatnio, w marcu, podczas kryzysu rządowego, publicznie stanął po stronie ministra spraw zagranicznych Ivana Korčoka (SaS), który wywołał histerię w związku z wizytą Pétera Szijjártó w Komárom – pamiętajmy, do wewnętrznych intryg politycznych.

Biorą udział w liberalnym polowaniu na czarownice

Teraz, z powyższymi stwierdzeniami, Kukan twierdzi nic innego jak tylko to, że Słowacja wykorzystuje papieską wizytę do celów liberalnej propagandy i że Bratysława wykorzystuje międzynarodową presję na Budapeszt dla własnych celów politycznych. Co więcej, powiedział to wszystko w taki sposób, że ze słynną prostotą odrzucił także interesy własnego kraju.

Między innymi Słowacja nie stała się w oczach Zachodu bliskim wrogiem w 2015 roku, ponieważ Węgry w dużej mierze zamiast tego podjęły walkę migracyjną (podobnie jak wiele innych krajów). Gdyby tego nie zrobił, nękany korupcją ówczesny rząd lewicowy z łatwością przeszedłby do grona krajów opowiadających się za kwotami migracyjnymi (po nominacji Pellegriniego na premiera stanowisko słowackie mogłoby widać, że miękną).

Kukan jest najwyraźniej zwolennikiem tej samej polityki co Ivan Korčok. Zdaniem Korčoka Słowacja powinna stawać w obronie V4 tylko wtedy, gdy jej interesy tego chcą, a nie w innych kwestiach. To sprawia, że ​​Słowacja po raz kolejny jest najsłabszym ogniwem w łańcuchu wyszehradzkim.

Odnosząc się do roli ministra spraw zagranicznych i głowy państwa, warto dodać, że raczej nie mieli oni na uwadze interesów wspólnot chrześcijańskich (nie należą one do tego ugrupowania polityczno-ideologicznego), a raczej chcieli wziąć w nich udział w liberalnym polowaniu na czarownice przeciwko Węgrom, aby Kukan wymienili je na wspomniane zalety.

Źródło: korkep.sk

Zdjęcie: MTI/AP/Gregorio Borgia