Joe Biden milczał przez osiem godzin po ataku terrorystycznym w Kabulu, w którym zginęło co najmniej 100 osób, w tym 13 amerykańskich marines. Amerykański prezydent ostatecznie pojawił się przed prasą o godzinie 12:30 CET, ale tylko powtarzające się panele komunikacyjne

Nadal nie przyznał się do popełnienia błędów przy wycofywaniu się z Afganistanu. Na początku konferencji prasowej amerykański prezydent okazał się wstrząśnięty, ale podczas pytań stracił swoją rolę i zaczął się śmiać przed jednym z pytań.

Biden potwierdził śmierć 13 marines. Nazwał bohaterem każdego, kto brał udział w tej ofiarnej misji. Powiedział, że terroryści będą ścigani i zmuszeni do zapłaty. W odpowiedzi na pytanie dziennikarza ponownie zaprzeczył jakoby miał jakiekolwiek wykroczenia w związku z wycofaniem lub jego przebiegiem.

Poinformował, że wydał rozkaz opracowania planu nalotów na ISIS-K (grupę Państwa Islamskiego w Afganistanie).

W rozmowie z Fox News były prezydent Trump bronił swojej wcześniejszej decyzji o zawarciu zawieszenia broni z talibami w lutym 2020 roku. Przekonywał, że wbrew twierdzeniom Joe Bidena nie zobowiązał Stanów Zjednoczonych do konkretnej daty wystąpienia.

„Mieliśmy dużo czasu. Talibowie nie ruszyli się. Mieliśmy je całkowicie pod naszą kontrolą. My mieliśmy samoloty, mieliśmy siły powietrzne, oni nie mieli nic. Nie było powodu do pośpiechu. Miałbym dwa, trzy lata, żeby wydostać siły amerykańskie. Chcieliśmy się pospieszyć, ale nigdzie się nie spieszyliśmy”. On zadeklarował.

Podążając za Origo