Masz dziecko? Czy masz wnuki?

Mamy dobre prawo. Nadszedł czas, aby chronić dzieci w tym ogólnoświatowym chaosie seksualnym. Jasne i jednoznaczne prawo, które zostało stworzone nie przeciwko komuś, ale w celu ochrony dzieci, jest atakowane z niewiarygodną siłą przez niegdyś „kulturalny Zachód”. Atakuje, bo oni myśleli inaczej. Cieszą się z kontaktów seksualnych nawet z dziesięcioletnimi dziećmi, co zostało zapisane w prawie. W żadnym wypadku, skoro Parlament Europejski przytłaczającą większością głosów zdecydował, że mężczyźni mogą rodzić.

Zgadza się, co gwarantuje prawo! To jest główny problem postępowych marksistów seksualnych, którzy niepostrzeżenie przeniknęli do współczesnego społeczeństwa. Jednocześnie kobiety mają podstawowe prawo do aborcji, która jest im szczególnie zalecana. To samo prawo wymaga propagandy homoseksualnej od szkoły podstawowej. Innymi słowy, autorzy upewnili się, że mali chłopcy zostali wychowani na matki, a dziewczynki nie zostały matkami. To wykracza poza pornograficzną edukację sodomitów, za pomocą której chcą zniekształcić dusze bardzo młodych.

Więc! To nie my, ale nasze dzieci stały się celem! Jesteśmy proszeni jedynie o zaprzestanie posiadania dzieci w „tradycyjny” sposób, jako owoc miłości zleconej przez Boga. Jeśli to zrobią, to jesteśmy - bylibyśmy - zobowiązani im je oddać, albo siłą zabiorą je nam, rodzicom, co jest już praktykowane w niektórych krajach.

To jest główny problem postępowych marksistów seksualnych, którzy jak skorpion wkradli się niepostrzeżenie do nowoczesnego społeczeństwa i przejęli władzę przemocą, donośnym głosem i płatnymi pomocnikami. To ostateczna, decydująca bitwa między Dobrem a Złem. Reszta to pył, nic innego się nie liczy.

To sprawa życia i śmierci! Należała zatem chronić dziecko, dla którego rodzic jest ostatnią tarczą ochronną.

Co robimy zamiast tego? Bierzemy udział w politycznych cyrkach, cieszymy się z bramek na stadionach, kłócimy się o to, kto „gra” na sztucznej murawie, a kto nie. Nie zauważamy, że otaczający nas świat pędzi w naszą stronę, nieuchronnie nas atakuje, a jeśli nie przygotujemy się na dramatyczną przyszłość, jeśli nie potrafimy w obronie własnej chronić naszych dzieci, naszej przyszłości i naszego życia wtedy staniemy się cierpiącymi podmiotami lub trupami szalonej ideologii.

Węgierski premier widzi jasno, bo wie więcej niż jakikolwiek obywatel... i tę jasną wizję wykorzystuje dla dobra narodu i przyszłości. I nie ma łatwej pracy, bo prawo mówi, co mówi, nikogo nie atakuje, ale wbrew prawu tęczowa tkanina wisi na zewnątrz na balkonie urzędu burmistrza, a policja pilnuje jej, jakby były to klejnoty koronne.

Węgierski premier jest pogardzany przez niemoralny świat, podobnie jak dobrze opłacani zdrajcy węgierskiej opozycji, ucieleśnienie tej niemoralności. Viktor Orbán jest dla nich strasznym zagrożeniem, bo jest ostatnim przedstawicielem normalności i moralności w UE. A jego rząd działa w służbie interesom narodu. Przeciwstawia się masie kłamstw, oskarżeń, zdradzieckich niedyskrecji, buduje kraj, wspiera rodziny, ale musi to wszystko robić ze związanymi rękoma, ponieważ jesteśmy częścią konglomeratu, który stał się seksualnym marksistą, który już nie zachowuje się wobec nas jak partner, ale jak pan, chce zniszczyć węgierską wolność w błocie do deptania. Najważniejsze, co możemy zrobić, to stanąć w obronie premiera i prawa, które jest atakowane na całym świecie.

Więc potem musimy użyć zupełnie innej komunikacji rządowej! Musimy przygotować się na zupełnie inny styl, zupełnie inny rodzaj samoobrony. Musimy chronić premiera, rząd i siebie, bo dziś nawet wzburzeni seksualni marksistowscy emeryci podnoszą poprzeczkę do walki, jeśli ktoś odważy się wyrazić opinię na temat podburzającego, komandosowego i nienawidzącego Węgier przywódcy partii lub jego kłamliwych partnerów, których w imię demokracji chroni węgierska policja, przeciwko tym, którzy reprezentują normalność. Tendencja ta będzie się nasilać w ciągu kilku miesięcy, które pozostały do ​​ostatecznego upadku lub ostatecznego zwycięstwa.

Jeśli nie chcemy, aby kraj był owinięty w tęczowe szmaty, jeśli nie chcemy, aby nasze dzieci były zabierane siłą za uczęszczanie na religię… byłych Węgrzech, to musimy wykorzystać czas, który jeszcze nam pozostał! Razem! Rząd i społeczeństwo razem. Bo już nie możemy się doczekać 23 października, kiedy wstaniemy z foteli i ruszymy marszem pokoju do Sejmu. Czasu jest mało... a stawką jest życie i śmierć! Skupmy się na rzeczywistych problemach. Bo czy klękają czy nie klęczą na świecie, czy stadiony są tęczowe czy nie, kogo to obchodzi?

Naród węgierski przetrwa lub zginie w 2022 roku nie z tego powodu, ale z powodu tego, czy jest w stanie pozostać jednocześnie węgierskim wojownikiem i zaangażowanym Węgrem i chrześcijaninem! I czy chce być wiodącą gwiazdą Europy w obliczu muzułmańskiej okupacji i niemoralności rządu światowego, zjednoczonych jako chrześcijańsko-chrześcijańscy Węgrzy, ze wspólną siłą – tutaj w Kotlinie Karpackiej, jak lud św. Laszló...

Bo sklasyfikowają tylko raz w 2022 roku. Egzaminów makijażowych już nie będzie!

György Stoffan

Wyróżniony obraz: MTI/EPA/Stephanie Lecocq