„Nie, to naprawdę nie jest fake news. Unia Europejska przekazuje dużo pieniędzy organizacjom wypełnionym wyłącznie lewicowymi liberałami na walkę z fake newsami i dezinformacją. Czas jest idealny dla sił lewicowo-liberalnych. Co to jest, jeśli nie bezpośrednia ingerencja w wybory na Węgrzech? János Volner pisze w mediach społecznościowych.

Ale nie wyprzedzajmy siebie. Z góry zostawiamy tutaj trochę do przemyślenia: zakładając stronę „sprawdzającą fakty”, tylko lewicowo-liberalni dziennikarze i „eksperci” powiedzą ci, co jest fałszywymi wiadomościami, dezinformacją, a co nie. Czy oni naprawdę myślą, że wszyscy są głupi? Nikt nie powinien sądzić, że niezależnie od przynależności partyjnej wszystkie informacje i wiadomości publikowane przez siły lewicowe i prawicowe będą oceniane jednakowo. Te słynne „niezależno-obiektywne” lewicowe media, a co nie…

Ale o co chodzi? Bądźmy szczerzy, zacytujmy ogłoszenie opublikowane na »portalu informacyjnym« 444.hu, z którego możemy dowiedzieć się, o co może chodzić:

»Komisja Europejska uruchomiła w 2020 roku Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO – European Digital Media Observatory), którego celem jest koordynacja pracy ośrodków sprawdzania faktów i redakcji w krajach członkowskich, badań naukowych nad fake newsami oraz szerzenia dezinformacji oraz świadomych wysiłków konsumpcyjnych mediów i związanych z nimi organizacji edukacyjnych.''

Źródło: Strona Jánosa Volnera na Facebooku