Portal SzegedMa opublikował rozmowę pełną niesamowitych wypowiedzi.W nagraniu opozycyjny kandydat na premiera mówił między innymi o tym, że Ferenc Gyurcsány nie może już ingerować w politykę, bo nie będzie wpływowym aktorem.

Następnie stwierdził też, że były socjalistyczny premier nie został pociągnięty do odpowiedzialności przez dwanaście lat, co jest winą Fideszu i widzi dla tego dwa wyjaśnienia.

Albo był niewinny, jak baranek urodzony dzisiaj, albo ukradli razem z Fideszem. Nie ma innej możliwości, żeby nie pociągnąć ich do odpowiedzialności za 12 lat

powiedział.

Okazało się też, że jeśli wygra, dołączą do Prokuratury Europejskiej, a wtedy będzie ścigał wszystkich złodziei. Ale stworzyłby ministerstwo odpowiedzialności i dłużników pod przewodnictwem Ákosa Hadházy'ego, które ścigałoby przestępców przed i po 2010 roku. I to nie wszystko. Zastąpi miejsce Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej - kandydata na razie bezpartyjnego - i jest też przekonany, że poprą go wszyscy w Brukseli. Powiedział też, że „w przeciwieństwie do Fideszu nie głosowałem na pary jednopłciowe mieszkające razem w '97”. (Jak mógł..?), ale teraz to akceptuje, chociaż nie jako katolik. Trzymajcie się mocno, Péter Márki-Zay wypowiedział się w wywiadzie udzielonym portalowi SzegedMa.

Péter Márki-Zay bez mrugnięcia okiem zapowiedział w opublikowanym w niedzielę wideo, że ten kraj wreszcie będzie miał prawdziwego węgierskiego premiera; myślał tutaj o sobie. (Pytanie, jak wygląda sytuacja z obywatelstwem kanadyjskim...? - red. ) Z przekonaniem mówił też o tym, że do tej pory trzymał się swoich zasad i będzie to robił w przyszłości. Tak czy inaczej, wina systemu polega na tym, że politycy są zazwyczaj utożsamiani ze złodziejami.

To nie przypadek, że mówię, że jesteśmy mądrzejsi i nie kradniemy. Przez ostatnie cztery lata dotrzymywaliśmy obietnic. Wiem, że to nie jest modne wśród polityków.

- powiedział, a następnie przywołał Hódmezővásárhely, które do tej pory było określane jako gmina "krwawiąca", jako przykład tego, jak dobrym jest przywódcą. mam na myśli on...

„Mamy program dogonienia Cyganów, który w unikalny w skali kraju sposób świadczy usługi z własnych pieniędzy gminy rodzinom cygańskim, a nawet w ogóle biednym rodzinom, które bogaci mogą kupić dla siebie. (…) założyliśmy też, delikatnie mówiąc, muzeum retro. (…) Ale podnieśliśmy pensje robotnikom i spłaciliśmy 5,5 miliarda z 10 miliardów długu miasta, które odziedziczyliśmy. Możliwe więc, że jak ktoś nie kradnie, tylko mądrze rozwija swoją osadę, to są takie wyniki. Nie zostałem wybrany przez przypadek i nawet teraz jestem bardzo wdzięczny mieszkańcom Vásárhely za wsparcie, jakie otrzymałem w prawyborach”.

Po opowiedzeniu, jak to burmistrz jest obdarzony superumiejętnościami, któremu udaje się rozwijać zarządzane przez siebie osiedle nawet bez pieniędzy i pomocy rządu, wplątał się w pewną wewnętrzną sprzeczność, gdy powiedział sobie: gmina ma przecież pieniądze . Odpowiadając na pytanie, powiedział, że jest całkiem pewien, że Gyurcsány nie zostanie wpływową postacią w życiu politycznym kraju. Cytujemy dosłownie:

„Gyurcsány nie będzie najbardziej wpływowym przedstawicielem, ani nawet partią, ponieważ – tak tylko chcę się dostosować – więc jest pewne, że DK nie będzie miała największej frakcji. Gdybym miał zgadywać, postawiłbym na Fidesz, przyznaję. Tak więc Fidesz będzie najbardziej wpływową partią w tym przyszłym parlamencie. Mam nadzieję, że w przyszłości ta największa frakcja nie będzie już w stanie przeszkodzić temu, czemu do tej pory zapobiegała, czyli upublicznieniu np. akt komunistycznych agentów. Naszym bardzo ważnym celem jest wstąpienie do Prokuratury Europejskiej, która ściga wszystkich złodziei niezależnie od przynależności partyjnej. Więc to są bardzo ważne rzeczy, prawda, także pod względem odpowiedzialności. Gdyby obóz opozycji składał się z, powiedzmy, siedmiu frakcji, gdzie oczywiście chcę, aby siódma frakcja była tak silna, jak to tylko możliwe, ale przyznajemy, że będzie też sześć innych frakcji opozycji. Cóż, jeśli założymy, że opozycja będzie miała niewielką większość, to nawet najmniejsza frakcja z siódemki będzie musiała za czymś głosować”.

Podkreślił:

„Ale Ferenc Gyurcsány nie będzie miał absolutnie nic więcej do powiedzenia w polityce rządu niż najmniejsza frakcja, ponieważ każda z nich może czemukolwiek zapobiec, ale żadna z nich nie może przejść bez innych. Więc powiedzmy, że będzie w całym parlamencie, powiedzmy realistycznie, co szósty poseł jest z Partii Demokratycznej, a co drugi z opozycji, więc Ferenc Gyurcsány nie będzie dyktował. Zapewne wiedzą też, że pozycja premiera jest niezwykle potężną pozycją prawa publicznego.Na Węgrzech od 1990 r. – jak mówi sam Ferenc Gyurcsány – premier zawsze miał 51 proc. głosów. Więc w praktyce oczywiście dążymy do współpracy, ale rząd i premier nie dadzą się ciągnąć w dół przez przywódcę frakcji”.

Następnie mówił o tym, jak bardzo był zdenerwowany, że Gyurcsánys nie zostali uwzględnieni.

„Szczerze mówiąc, powiedziałem również tutaj na tym forum, że kiedy ostatni raz głosowałem z Fideszem w 2010 roku, obiecali oni, że rząd Gyurcsány zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Dlaczego tak się nie stało? Fidesz miał to przez 12 lat. Kto jest odpowiedzialny za to, że Ferenc Gyurcsány nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Od dwunastu lat w tym kraju istnieje rząd Fideszu. Twierdzili, że ostatnim razem, gdy na nich głosowałem, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Co stanęło na przeszkodzie temu rozliczeniu? Dlatego powiedziałem ludziom tutaj, że widzę dwa wyjaśnienia tego. Albo był niewinny, jak baranek urodzony dzisiaj, albo ukradli razem z Fideszem. Nie ma innej możliwości, żeby nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności przez 12 lat”.

Oczywiście coraz bardziej oswajał się z rolą wściekłego człowieka, w której najwyraźniej czuł się całkiem dobrze, więc kontynuował mówiąc, że „Fidesz nie obiecywał, że ukradnie sześć razy więcej czy dziesięć razy więcej niż poprzedni rząd, ale obiecywał, że jak ktoś sięgnie do stawu, to sobie ręce podcina”. Ale on przyjdzie, to znaczy oni, „bezpartyjni” i oni wszystko bardzo umiejętnie rozwiążą. Jako element dramatyczny Márki-Zay obiecał nawet, że gdy tylko wejdą do Prokuratury Europejskiej, będzie ścigał wszystkich złodziei.

I utworzymy ministerstwo odpowiedzialności i dłużników, czyli organizację pod przewodnictwem Ákosa Hadházy'ego, która w równym stopniu będzie ścigać zbrodnie opozycji i rządu przed i po 2010 roku

- powiedział, dodając: "Taki jest program targowych Węgier".

To koniec, wszyscy mają dość kradzieży. Jesteśmy najbiedniejszym krajem w Europie, bo tu wszystko kręci się wokół kradzieży. To musi być powstrzymane, ten złodziejski rząd musi zostać zastąpiony

argumentował Péter Márki-Zay, który stwierdził również:

„Myślę, że dam przykład, że zbudujemy cztery razy więcej autostrad niż w obecnym programie rządowym. I gwarantuję, że w końcu dostaną prawdziwego węgierskiego premiera, który nie będzie służył interesom chińskim, ale węgierskim”.

Odpowiadając na pytanie, stwierdził, że w przeciwieństwie do Fideszu nie głosował w 1997 roku za kohabitacją par jednopłciowych. (Jak on mógł..?)

„Byli bardzo antyklerykalnymi, antykościelnymi liberałami i byli wielkimi zwolennikami gejów i wielkimi zwolennikami Sorosa. Mówię więc, że byłem już wtedy konserwatywny. Zawsze dochodziliśmy do punktu, w którym ja, jako katolik w Kościele, oczywiście nie popierałbym małżeństw osób tej samej płci, ale w przypadku państwa również akceptuję, aby pary osób tej samej płci miały takie same prawa. (…) Widzę więc, że jest takie zapotrzebowanie, bo inaczej, jak wynika z sondaży, większość węgierskiego społeczeństwa to popiera. Mnie też to zaskoczyło. Więc jak liberalny jest ten kraj – jeśli wolisz – że ludzie są tak tolerancyjni, to bardzo dobrze, zwłaszcza dla Fideszu, który ma najwięcej gejowskich polityków. Chcemy kraju, w którym nawet politycy Fideszu mogą otwarcie akceptować swój homoseksualizm, bo nie ma w tym wstydu”.

- powiedział dobrze poinformowany MZP, który również uważa, że ​​ludzie oczekują prawdziwej jedności opozycji.

„...można by powiedzieć jedność narodową, którą chcielibyśmy dodać, aby ludzie konserwatywni, którzy głosowali na Fidesz, jak ja, centroprawicowi, katolicy, chadecy, czy konserwatyści należący do jakiejkolwiek organizacji religijnej, czuli się że mają godną reprezentację w opozycji. Dlatego nie tylko poprosiłem o siódmą frakcję z partii opozycyjnych, ale także poprosiłem i otrzymałem wsparcie Europejskiej Partii Ludowej. W zeszłym tygodniu zorganizowaliśmy w Warszawie konferencję prasową z Donaldem Tuskiem i liderami Europejskiej Partii Ludowej, którzy nie tak dawno pozbyli się Fideszu. Wejdziemy więc do rodziny europejskiej partii konserwatywnej na miejsce zwolnione przez Fidesz”.

Chociaż nie wyjaśnił, jak wyobraża sobie to bez przyjęcia... Następnie wrócił do swojego ulubionego tematu, Viktora Orbána, z luźnym zwrotem akcji.

Viktor Orbán jest jak Ferenc Gyurcsány.

- powiedział, po czym ogłosił, że "jedynym przyzwoitym zachowaniem" jest to, co on reprezentuje. Zdradził też, że choć wie, że burmistrz może działać dużo bardziej pożytecznie niż przedstawiciel opozycji, to jednak opozycjonista ma atrakcyjne cechy, więc wolałby go, podobnie jak jego ukochany krewny Ákos Hadházy, który „mógłby też pełnić rolę opozycjonisty przedstawiciel tego kraju”.

Ale może sobie wyobrazić siebie głównie jako premiera. A jeśli się nie uda, będzie bardzo szczęśliwym burmistrzem, chociaż może nie. Bo wtedy „będę nieszczęśliwym burmistrzem, jeśli opozycja nie wygra, mój zysk nie jest najważniejszy”. Na koniec mówił o tym, jak

w państwie partii komunistycznej nie może być niezależnego osiedla i nie może być niepokornego burmistrza, ci ludzie są prześladowani ogniem i żelazem nawet teraz i będą to robić w przyszłości.

Okazało się, że MZP ma też talent do wróżenia: już w 2018 roku przewidział, że „ten kraj zostanie opróżniony, wyludniony, stanie się najbiedniejszym i najbardziej skorumpowanym krajem w Europie, w którym zginie najwięcej ludzi”. Zdaniem Márki-Zay, dlatego też konieczne jest „pozbycie się tego niekończącego się oszustwa, złośliwego i głupiego rządu”.

źródło: PS

Wyróżniony obraz: origo.hu