Przypomniałem sobie, kto wie dlaczego, te dwa słowa, które już wyszły z mody, choć były wyznacznikiem prawdziwej gościnności.

Gdzie jest najlepszy brud w okolicy? Idź tam, bo zupa orja jest boska. To jest przysmak! I skierowali już osobę, gdzie rosół, kość ze szpikiem, gotowaną wołowinę z chrzanem i musztardą, gulasz, pieczenie podano gościowi, pysznie, bez szczególnej ceremonii. Gdzie są ci rumiani panowie w obcisłych kamizelkach, którzy anegdotycznie potrafili „przecisnąć się” przez 10-12 kursów?

Wszystko to zaginęło we mgle przeszłości, bo dziś świat należy do poszczących artystów. W telewizji wszyscy gotują bardzo naukowo, dbając o to, żeby „konsystencja mięsa” była odpowiednia, ubarwiają kęs warzywami i egzotycznymi kąskami, z odrobiną sosu, mówiąc, że w ten sposób porcja jest kolorowa. Epoka sprzyja wegetarianom, menu wellness faworyzuje „smakoszy”. Taki jest trend, ale szczerze mówiąc, nie zazdroszczę im, współczuję im. Święta były, tradycyjne przysmaki na stołach, skubali, ale nie mieli pojęcia o orgii smaków.

Zwracam ich uwagę na kilka aforyzmów:

Wydaje się, że pierwsze prawo reżimu żywieniowego brzmi: Jeśli źle smakuje.
/Asimov/

Dieta polega na tym, że patrzysz na to, co jesz, zamiast jeść to, co oglądasz.
/złoty/

Osoby otyłe żyją krócej.
Ale ich posiłki są dłuższe. /S. Le c/

Jestem na diecie od dwóch tygodni i jedyne co mogłam stracić to czternaście dni.
/Pola/

Jeśli zdecydujesz się rzucić palenie, picie i seks, twoje życie nie będzie dłuższe, tylko ci się wydaje.

/Freund/

(Obraz w nagłówku: Agroinform)