Obecnie Niemcy przeżywają szereg kryzysów, z których połowę stworzyły same. Taki jest kryzys energetyczny i migracja. Niemcy muszą stać się krajem bezwarunkowo wielokulturowym, w tym celu nowy rząd praktycznie zlikwidował dotychczasowy system azylowy, widoczne są też starania o poszerzenie tzw. społeczeństwa LGBTQ. Są to głęboko zakorzenione ataki, które mają miejsce przeciwko życiu obywatelskiemu reprezentowanemu przez większość, powiedział Roland Tichy, konserwatywny niemiecki lider opinii publicznej, w programie Vasárnapi Újság Kossutha Rádió.

 

Pracował jako redaktor naczelny wiodących niemieckich gazet gospodarczych, kierował pracą Handelsblatt, Wirtschaftswoche, Impuls i Euro, miał stałą rubrykę w czołowej gazecie weekendowej Bild am Sonntag. W latach 80. za czasów Helmuta Kohla był pracownikiem Kancelarii Berlińskiej. Szeroka niemiecka publiczność poznała go z programu ekonomicznego w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych. To Roland Tichy, który w 2015 roku odszedł z wielkiego koncernu medialnego i założył własny magazyn internetowy Tichys Einblick, który obecnie ukazuje się również w formie drukowanej i jest jednym z wiodących forów konserwatywnej opinii publicznej. Regularnie prowadzi program w berlińskiej telewizji, a jego stronę internetową śledzą setki tysięcy osób. Balázs Náray zapytał Rolanda Tichego, konserwatywnego niemieckiego lidera opinii publicznej.

– A więc na początku roku, jakie są według ciebie najważniejsze tematy w Niemczech i dla ciebie jako dziennikarza i dla Tichys Einblick jako magazynu opiniotwórczego? Działania nowego rządu niemieckiego?

– Myślę, że Niemcy przeżywają obecnie serię kryzysów, z których połowa sama je stworzyła. Zacznijmy od wielkiego kryzysu, światowej sytuacji politycznej – sprawy Rosji i Ukrainy, która nie jest obojętna także Niemcom. Z jednej strony dlatego, że Ukraina jest również kluczowym krajem europejskim, nawet jeśli nie jest członkiem Unii Europejskiej. Z drugiej strony Niemcy stały się skrajnie zależne od Rosji w zakresie dostaw gazu – a to sprawia, że ​​można je szantażować, mam na myśli Niemcy. Drugim kryzysem, któremu kraj już się zawdzięcza, jest głęboki kryzys energetyczny. Chciał wyjść z energetyki jądrowej i jednoczesnej produkcji energii z węgla, którą może zastąpić tylko gaz, ale ze względu na zwiększony popyt na świecie ceny gazu gwałtownie rosną. Niemcy już teraz kosztują najwięcej energii elektrycznej w Europie, a cena wciąż rośnie. Nowy rząd próbuje w tym pomóc energią słoneczną i wiatrową, co w teorii jest dobrym pomysłem, ale – jak wiadomo – Niemcy to kraj w większości położony na północy, więc wiatr wieje stosunkowo mało, a słońce rzadko świeci . Wynika z tego, że Niemcy jako kraj uprzemysłowiony znalazły się w głębokim kryzysie.

Tylko jeden przykład: gigantyczna fabryka chemiczna BASF w Ludwigshafen zużywa tyle samo energii elektrycznej, co cała duńska produkcja energii elektrycznej z wiatru, a Dania ma z tego punktu widzenia korzystną pozycję, ponieważ może budować na morskiej energii wiatrowej. Innymi słowy, kryzys energetyczny może dosłownie rozerwać wyniki gospodarcze Niemiec.

Kolejnym tematem, na który należy zwrócić uwagę, jest stale rosnąca migracja. Nowy rząd zrezygnował z umiarkowanej powściągliwości rządu Merkel w tej dziedzinie. Dotychczasowy system azylowy został skutecznie zlikwidowany, co oznacza, że ​​wszyscy uchodźcy mieszkający w Niemczech będą mieli natychmiastowy dostęp do opieki społecznej. W sumie oznacza to mniej więcej dwa razy tyle, ile Węgrzy zarabiają swoją pracą. I to znowu potęguje magnetyczny efekt imigracji, co było już widać na wschodnich rubieżach Polski, gdzie Niemcy za plecami Polaków zabiegali o otwarcie białoruskiej granicy.

– Ten kryzys energetyczny jest prawdopodobnie związany z rozwojem relacji z Rosją, ze względu na gaz ziemny i tym, czy Nord Stream 2 zacznie przesyłać gaz do Niemiec. Kolejną rzeczą, o której wspomniałeś, jest migracja. Czy rząd w swojej polityce migracyjnej kieruje się ideologią, czy też jakimiś względami praktycznymi?

– Migracja to czysta ideologia, rząd reprezentuje – podobnie jak poprzednik – że Niemcy muszą bezwarunkowo stać się krajem wielokulturowym, krajem imigrantów. Obejmuje to fakt, że zmienia się w kolorowe społeczeństwo, w którym pierwotna biała populacja coraz bardziej schodzi na dalszy plan, a pomaga temu szereg środków we wszystkich obszarach.

- Czy Pana zdaniem Stany Zjednoczone płyną w oczach rządu jako przykład tego wielokulturowego społeczeństwa?

– Pod pewnymi względami Stany Zjednoczone są przykładem, ale zauważamy, że polityka imigracyjna Stanów Zjednoczonych zawiera bardzo surowe zasady. To jedno, a drugie to, że imigrant przyjeżdżający do Stanów Zjednoczonych jest uzależniony od własnej pracy fizycznej, podczas gdy z drugiej strony imigrant do Niemiec od razu nabywa prawo do ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego dla siebie i swojej rodziny, a także mieszkania.

Innymi słowy, Niemcy nie szukają pracowników, szukają użytkowników swojego systemu opieki społecznej w nadziei, że kiedyś ci ludzie będą pracować – kiedyś w przyszłości.

Jest to sprawa czysto ideologiczna, za którą kryją się głęboko zakorzenione uprzedzenia, związane z rasizmem, a mianowicie wyobrażenie sobie, że Niemcy to parszywy naród, wciąż dźwigający przeszłość Auschwitz i narodowego socjalizmu, a zatem jego ludność musi zostać rozwiązana przez Imigracja z Afryki Północnej i Azji

– Jeśli przeczytam jedną z ostatnich pierwszych stron Tichysa Einblicka, jest tam napisane: „Wielka transformacja: rząd przeciwko większości”. Czy to najlepsze podsumowanie wyzwań politycznych i społecznych?

– Tak, a ponieważ ludność nie jest tak naprawdę świadoma zjawisk, o których mówiliśmy do tej pory, pojawiają się dodatkowe zagrożenia. Przede wszystkim jest to uporczywa inflacja, która oznacza nic innego jak zniszczenie ludzi. Do tego dochodzą dalsze przemiany, do których zachęca nowy rząd, zwłaszcza liberalna FDP.

Mianowicie chodzi o poszerzenie idei „małżeństwa dla każdego”. Powinno stać się możliwe wielożeństwo, aby ktoś mógł mieć trzy żony lub czterech mężów. Silne są też starania o poszerzenie tzw. społeczeństwa LGBTQ, w którym w przyszłości 14-letnie dziecko może samodzielnie decydować, bez rady rodziców, czy poddać się operacji zmiany płci. Wiąże się to z ogromnym ryzykiem, gdyż 14-letnie dziecko przechodzi okres dojrzewania, czyli okres orientacji seksualnej. A w tym wieku można podjąć wiele, wiele błędnych decyzji, które mogą uczynić całe życie nieszczęśliwym.

To tylko kilka skrajnych przykładów, w których rząd ciężko pracuje. W ostatnich dniach powołano tzw. queer komisarza, którego zadaniem jest arbitralne i egoistyczne kierowanie ideami dotyczącymi seksualności w określonym kierunku. I to jest jeden z tych głęboko zakorzenionych ataków na życie obywatelskie reprezentowane przez większość. Wynika z tego również wiele innych sprzeczności, które widać chociażby w polityce zarządzania epidemią. W sumie setki tysięcy protestują codziennie w setkach miast, głównie przeciwko reżimowi koronnemu, jak nazywa to rząd. Jednocześnie sprzeciwiają się również ograniczeniu praw podstawowych. Niemcy zdecydowały się mniej więcej zrezygnować ze swojej ustawy zasadniczej i zastąpić ją dekretami państwowymi, tak aby prawa podstawowe mogły być w każdej chwili oddane do dyspozycji państwa. Innymi słowy, nie ma już tego, co chroni obywatela przed państwem.

– Jeśli mówimy również o Twoim magazynie Tichys Einblick, jaka jest podstawowa filozofia magazynu, który założyłeś w 2014 roku? Fakty - o tym mówił.

– Określamy się jako liberalno-konserwatywny magazyn, liberalno-konserwatywny serwis internetowy. Uważamy, że w gospodarce potrzebny jest liberalizm, który doprowadził do sukcesu w ówczesnych Niemczech Ludwig Erhardt, stosując zasady konkurencji i gospodarki rynkowej. Uważamy również, że w centrum konserwatywnej polityki społecznej znajduje się odpowiedzialność własna i indywidualna, życie rodzinne i obywatelskie, które jest dopełnieniem gospodarki. Jesteśmy w bezpośredniej opozycji do tego pomysłu z rządem federalnym i jego środkami masowego przekazu.

– Czy istnieją kanały, którymi konserwatywne idee mogą docierać do ludzi?

– Tak, istnieją. Można stwierdzić, że zarówno nadawcy państwowi, jak i blisko państwowe media drukowane w dużej mierze tracą swoją wiarygodność.

W niedawnym sondażu czytamy, że 70 procent ludzi nie wierzy już w wiadomości oglądane w telewizji, a proces ten przyspiesza.

Tymczasem staje się coraz bardziej oczywiste, że rzeczywistość wyobrażona z Berlina, tak jak jest przedstawiana w państwowych mediach, nie pokrywa się z rzeczywistością doświadczaną w życiu – powiedział na koniec Roland Tichy.

Źródło: hirado.hu

Zdjęcie: Inauguracyjne posiedzenie nowego niemieckiego parlamentu federalnego (Bundestagu) w Berlinie, 26 października 2021 r. Zdjęcie: MTI/EPA/Clemens Bilan