Artykuł Károly'ego Bána z Magyar Hírlap.

...Lewico-liberalna większość w Parlamencie Europejskim była niemal podekscytowana i od razu zaczęłaby korzystać z mechanizmu praworządności. Dzięki tej procedurze środki unijne mogą zostać wycofane z „niechętnych” państw członkowskich.

Jest to obalane na poziomie słów, ale rządy prawa furkós stick mają w zasadzie regulować porządek na Węgrzech iw Polsce. Ferenc Gyurcsány i jego „kapitan”, Péter Márki-Zay którzy ponownie walczą o władzę, postrzegają to jako swego rodzaju cudowną broń UE . Na wczorajszej dorocznej ocenie opozycji zaczęli ostrzyć broń, grożąc Węgrom stwierdzeniem, że „jak Orbánowie zostaną, to tam idą unijne pieniądze”.

Tymczasem od środy armia pseudo-cywilnych organizacji Sorosa namawia Komisję Europejską, by raczyła jak najszybciej zakręcić kurki z pieniędzmi w przypadku Węgier. Péter Márki-Zay Kesztyűbáb powiedział wczoraj, że „jeśli Orbánowie odejdą, na Węgry trafi piętnaście miliardów forintów”. Klára Gyurcsány obiecała, że ​​będzie najważniejszym trybikiem i ogniwem w unijnej machinie.

To też rozumiemy. Ci, którzy splądrowali kraj przed 2010 rokiem, teraz przyniosą wolność i dobrobyt, a nawet przywrócą rządy prawa. „Pijany” i „z wypranym mózgiem”, „wiejski, prosty, ignorancki” wyborca ​​– by użyć słów Márki-Zay – który do tej pory nie mógł wystarczająco docenić szansy, jaką daje „demokratyczna opozycja”, obecnie kierowana przez upadłego premiera Minister Gyurcsány i DK, Márki - Reprezentując oddzielnie faszystów i komunistów przez Zaya, zawstydzi kraj. Położyli kres nienawiści, którą podżegał sam Márki-Zay, nazywając niepełnosprawnych niepełnosprawnymi, zwolenników redukcji użyteczności jako anormalnych, a innych jako zdrajców i najemników Fideszu.

Jeśli oprócz tych wszystkich wyborców do myślenia nie dadzą się zmusić brukselczycy kwestionujący mechanizm rządów prawa i jeśli nie daj Boże powierzają ochronę interesów finansowych Unii Europejskiej przedstawicielom ideologii faszystowskiej i komunistycznej popierana przez lewicę, wówczas rządy prawa będą naprawdę zagrożone.

Co też miało miejsce przed 2010 rokiem, kiedy Gyurcsány zagwarantował rządy prawa na Węgrzech. Nawet wtedy Europejski Trybunał Praw Człowieka zwracał szczególną uwagę na orzecznictwo dziesięciu nowych państw członkowskich i udzielał wskazówek dotyczących zasad prawnych w obszernych studiach przypadków. Tak było na przykład, że tymczasowe aresztowanie nie może być karą orzeczoną z góry.

Po wycieku przemówienia Ószöda doszło jednak do masowych aresztowań zgromadzonych na ulicy ludzi i postawienia ich przed sędzią śledczym, który na podstawie uzasadnionego podejrzenia – bezprawnie – umieścił w areszcie śledczym sto pięćdziesiąt osób. Bezprawne pozbawienie wolności osobistej jest jednym z najpoważniejszych naruszeń prawa w Unii Europejskiej. To wszystko działo się masowo za rządów Gyurcsány'ego, w taki sposób, że nie istniały specjalne warunki prawne dla tymczasowego aresztowania, ryzyka ucieczki, ukrywania się, zaginięcia dowodów i niebezpieczeństwa powtórzenia przestępstwa.

Prokuratorzy rejonowi, którzy to zaproponowali, nie mieli nawet jurysdykcji, a wsadzili za kratki setki ludzi. Nie popełnijcie błędu z powodu celowego zastraszania ludności, zachęcanego przez brutalną władzę polityczną i kryminalną policji. Podstawowe wolności ludzkie, polityczne i wolności nie liczyły się. Ale Bruksela nie machnęła wówczas kijem praworządności.

Źródło: Magyar Hírlap/Károly Bán

(Źródło zdjęcia okładki: Híradó.hu)