Partie opozycyjne domagają się, aby państwo wypłaciło Węgierskiemu Bractwu Ewangelickiemu pieniądze, które jest winne - powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej w Budapeszcie przewodniczący parlamentarnej komisji budżetowej.

László Varju powiedział, że propozycja nie może być omawiana na posiedzeniu komisji ze względu na nieobecność przedstawicieli rządu. Dodał, że na spotkaniu należało również omówić fakt, że kurs euro "osiąga niespotykaną dotąd wartość". Wiceprzewodniczący Partii Demokratycznej zauważył, że partie rządzące od czterech lat nie pojawiły się na trzydziestu procentach posiedzeń komisji budżetowej.

W konferencji prasowej wziął udział Gábor Iványi , prezes Oltalomskiego Stowarzyszenia Charytatywnego, który przypomniał, że Węgierskie Bractwo Ewangelickie uzyskało swój uznany i uznany status w 1981 roku. Jednak obecny rząd odebrał naszemu kościołowi status i „rozpoczął na nas polowanie” – dodał.

Zaznaczył, że zdaniem Trybunału Konstytucyjnego należy im przywrócić status kościelny, ale rząd nie uwzględnia tej decyzji, dlatego nie otrzymują dodatkowego wsparcia. Gábor Iványi powiedział, że od 2016 r. rząd zgromadził wobec nich około 12 mld forintów długu, z którego mogliby spłacić własny dług w wysokości 3 mld forintów.

Anett Bősz , wiceprzewodnicząca frakcji DK, mówiła o tym, że to, co dzieje się z Gáborem Iványim i Węgierskim Bractwem Ewangelickim, jest symbolem tego, co robi rząd od 2010 roku. Podkreślił, że oprócz wadliwej polityki społeczno-gospodarczej powinien funkcjonować przynajmniej system pomocy społecznej, który może zapewnić byt „wysiedlonym ze słonecznej strony życia”.

Polityk powiedział, że fakt, iż „uzbrojonym funkcjonariuszom NAV udało się wyłamać drzwi” tego kościoła i Gábora Iványiego, jasno pokazuje, że rząd jest „nie tylko arogancki, ale także skrajnie cyniczny i niesprawiedliwy”.

Anita Potocskáné Kőrösi , przedstawicielka parlamentu Jobbiku, skrytykowała nieobecnych w komisji polityków rządu i powiedziała, że ​​na spotkaniu omawiany byłby również kurs wymiany forintów na 400 euro. Jego zdaniem kurs ten świadczy o nieudanej polityce gospodarczej Fideszu ostatnich 12 lat.

Oświadczył, że to historyczne zaniedbanie i zbrodnia, że ​​Węgry nie są jeszcze członkiem strefy euro. Podkreślił, że Słowacy i Słoweńcy są bezpieczni w strefie euro, ale forint radzi sobie gorzej niż rumuński lei, czeska korona i polski złoty.

Socjalista Attila Mesterházy stwierdził, że rząd nie powinien osłabiać, ale wzmacniać organizacje, które zajmują się łagodzeniem cierpienia ludzi i ich sytuacji społecznej.

Odnosząc się do kursu euro, powiedział, że forint jest w „swobodnym spadku”, za który ludzie będą płacić, ponieważ inflacja wzrośnie. Zaznaczył, że jedną z głównych przyczyn osłabienia jest wojna rosyjsko-ukraińska, ale polski złoty i czeska korona osłabiają się mniej niż forint.

Narodowy Bank Węgier musi działać, warto byłoby pomyśleć o zwróceniu się o pomoc do Europejskiego Banku Centralnego, musi też zmienić się węgierska polityka gospodarcza, ale to wymaga zmiany rządu – ocenił Attila Mesterházy.

MTI