Spóźniony o miesiące program lewicowej opozycji nie ujednolica nas w najważniejszych kwestiach, dlatego musimy nadal polegać na wypowiedziach jej czołowych polityków. Słuchając ich, czekałoby nas niebezpieczeństwo wojny, brak energii i drogie jedzenie. Nic dziwnego, że większość wyborców opozycji nie chce wojny i bezsensownych sankcji.

Stawka wyborów 3 kwietnia została zredukowana do jednego pytania: wojna czy pokój? Podobnie jak w przypadku kryzysu migracyjnego w 2015 r., lewica ponownie podąża za interesami globalistów, którzy teraz rozszerzą wojnę, zamiast za interesami Węgier. György Soros wydał hasło , teraz jest czas na obalenie rządów Putina i Xi Jinpinga, teraz jest czas na „zdemokratyzowanie” Rosji i Chin!

To globalistyczne zainteresowanie zostało przekazane przez Donalda Tuska na imprezie lewicy 15 marca, który zażądał dostawy broni i „surowych” sankcji. Nowa partia Pétera Márki-Zaya, złożona z sierot z MDF, chce być członkiem lewicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), której przewodniczący opowiedział się za dostawami broni do Budapesztu w czasie wojny. Rosja traktuje wszelkie transfery broni jako wrogie działania, więc w przypadku eskalacji konfliktu takie państwa mogą nawet stać się celem nuklearnym.

Podczas gdy lewicowi politycy pogrążyliby kraj w wojnie, pani Potocskáné Potocskán, polityk odnowionego, pro-ludowego Jobbiku, pełnego wymachujących rękami ludzi, nie wysłałaby własnych synów i męża na śmierć , „tylko” węgierscy żołnierze. Pytanie brzmi, co zrobiłby lewicowy rząd z 20-tysięczną Węgierską Gwardią Narodową przeciwko 900-tysięcznej armii rosyjskiej? Ponadto polityka obrony narodowej przed 2010 r. kulminowała w ochronie koszar przez firmy ochroniarskie, podczas gdy Gwardia Narodowa została zmniejszona .

Upadły prezydent Momentum jako pierwszy zażądał dostarczenia broni , co teraz powtórzył jego partyjny kolega . Ferenc Juhász, socjalista , który strzelał rakietami do gołębi , dostarczałby amunicję, a Gábor Iványi, były kandydat lewicy na szefa państwa, też nie byłby przeciwny dostawom broni.

Cuchnąca potem próba przesunięcia zdechłego konia na stronę rządu została zatuszowana przez telex.hu Podobnie jak większość krajów na świecie, Węgry udzielają pomocy humanitarnej i pomagają uchodźcom wojennym.

Lewica wymusza wojnę, mimo że większość Węgrów podziela stanowisko rządu i chce trzymać się z dala od tej wojny. 77 proc. respondentów , a tylko 19 proc. go popiera. Podobne wyniki osiągnęły badania innych instytutów. Widząc to, staje się zrozumiałe, dlaczego Márki-Zay próbuje zaprzeczać, że on i jego sojusznicy nieustannie domagają się wysłania żołnierzy i broni na Ukrainę.

Liczby pokazują, że wyborcy lewicy są w tej sprawie mocno podzieleni, a co najmniej połowa z nich odrzuca dążenie naszego kraju do wojny i pragnie pokoju. To bardzo przypomina sytuację z 2015 r., kiedy większość wyborców lewicy również podzielała stanowisko Fideszu i sprzeciwiała się obowiązkowej kwocie przesiedleń. W tej sytuacji partie rządzące gwarantują spokój, a polityka lewicy przynosi tylko zagrożenie dla naszego życia i bezpieczeństwa. Następnym razem pokażemy, jak oprócz narażenia naszego życia sankcje, których domaga się lewica, zagrażają naszym portfelom.

Źródło: mogzasterblog.hu

Zdjęcie: MTI/Zsolt Szigetváry