Premier Viktor Orbán został również dodany do listy wrogów Ukrainy przez skrajnie prawicowy portal Mirotvorec. Witryna zawiera już nazwiska dziesiątek tysięcy osób, wraz z danymi osobowymi, takimi jak data urodzenia, numer paszportu i adres. Zdaniem ekspertów operatorzy serwisu nie uzyskaliby takich danych bez współpracy ukraińskich organów bezpieczeństwa wewnętrznego. Baza danych, znana również jako lista zgonów, budzi strach wśród miejscowych Węgrów, z których wielu zrezygnowało z pracy z tego powodu.

Serwis Mirotvorec powstał w 2014 roku po aneksji Krymu przez Rosję i faktycznej okupacji części Dombasu. W ten sposób środowiska ultranacjonalistyczne wymieniają – jak to określają – wrogów Ukrainy.

Wiele osób nazywa to listą śmierci, co tłumaczy się tym, że np. Olesza Buziny czy Olega Kałasznikowa w 2015 roku jest ściśle związane z tym, że zostali oni przez tego niesławnego apostrofizowani jako wrogowie Ukrainy strona internetowa. Dziś na liście Miro Correca, na liście śmierci, jak kto woli, znajdują się już dziesiątki tysięcy osób, a działanie portalu narusza bardzo poważne dobra osobiste, ponieważ dane osobowe, daty urodzenia, dane adresowe i paszportowe tych, którzy się na nim pojawiają, są ujawniane, co rodzi również inne pytania, jak to jest możliwe. Tutaj wydaje się oczywiste, że bez wycieku informacji przez ukraińskie agencje bezpieczeństwa wewnętrznego operatorzy portalu nie mieliby dostępu do takich informacji i danych osobowych.

Kilka lat temu, gdy Gerhard Schröder , niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych sprzeciwiło się działaniu Mirotvorca, na co ambasador Niemiec Andrij Melnyik przekonywał, że skoro portal jest w rękach prywatnych i też porusza kwestie wolności słowa, Kijów nie może ograniczać tego portalu. Jednocześnie, gdy opozycyjne media i stacje telewizyjne musiały zostać zamknięte, mogły to zrobić bez zbędnych ceregieli.

Zakarpacka społeczność węgierska również bardzo ucierpiała z powodu działalności Mirotvorca w ostatnich latach. Stale przesyłane są dane osobowe Węgrów z Zakarpacia, których uważają za podwójnych obywateli. Zwłaszcza ci, którzy zajmują stanowiska w urzędach i instytucjach i przekazują tym członkom zakarpackiej społeczności węgierskiej swoje dane paszportowe i dane z węgierskich dokumentów. Najwyraźniej mówi się im z innych miejsc i bardzo wielu jest naprawdę przerażonych tą listą zgonów. Z tego powodu w ostatnich latach pozostawiano tam urzędników państwowych, ponieważ działanie portalu budzi strach w lokalnej węgierskiej społeczności.

Nawiasem mówiąc, węgierscy politycy byli na liście jeszcze przed premierem Viktorem Orbánem Péter Szijjártó jest na niej od dłuższego czasu, ale László Brenzovics , prezes Podkarpackiego Węgierskiego Stowarzyszenia Kulturalnego, po czym agencje bezpieczeństwa przeszukały jego dom, a wkrótce potem zgłosił się i jego nazwisko znalazło się na tej liście lub też był na niej Olivér Várhelyi

Teraz, gdy na liście znalazł się także premier Węgier, można to oczywiście wiązać z wybuchem wojny i nieustanną krytyką ze strony Ukrainy, że Węgry nie chcą dostarczać Ukrainie broni. Środowiska ukraińskie „hojnie” przekraczają wielostronną i ogromną pomoc humanitarną, jakiej Węgry udzielają w rozwiązywaniu problemów wojny i łagodzeniu problemów uciekających przed wojną, stosując podwójne standardy.

Źródło: Hír TV/György Dunda

(Obraz nagłówka: zrzut ekranu/Wiadomości TV)