Jobbik stał się partią bez konsekwencji, bo nie udało mu się zmienić rządu ani opozycji – zaznaczył Erik Tóth zapytany przez Magyar Nemzet. Zdaniem wicedyrektora ds. badań Centrum Praw Podstawowych, ciągłe wycieki konfliktów wewnętrznych, słabnąca zdolność do obrony interesów, zdyskredytowana polityka odstraszająca byłych sympatyków Jobbiku oraz gromadzące błąd za błędem kierownictwo najwyższego szczebla pokazują, że Jobbik został zredukowany do medialnej imprezy opartej na głośnych wypowiedziach do 2022 roku.

Odkąd Jobbik został założony w 2003 roku, nigdy nie był tak bliski wyginięcia, jak teraz, w 2022 roku, stwierdził Erik Tóth. Wicedyrektor ds. badań Centrum Praw Podstawowych powiedział, że poparcie społeczne partii spadło co najmniej o połowę w porównaniu z 2018 r., a jej struktura organizacyjna znacznie się osłabiła. Podczas gdy okres 2010-2018 charakteryzował się stopniową budową, cztery lata 2018-2022 charakteryzowały się likwidacją. Za prezydentury Pétera Jakaba organizacja partii i poparcie społeczne uległy dalszemu osłabieniu. O ile w wyborach parlamentarnych w 2018 roku formacja stopniowo przesuwająca się w lewo liczyła ponad milion wyborców, o tyle straciła już 500-600 tys. dziura po lewej stronie.

Źródło: Facebook

Erik Tóth/ Źródło: Facebook

Według Erika Tótha Jobbik stał się teraz partią bez konsekwencji. Jak powiedział, w kampanii wyborczej w 2022 r. wystartowało kilku kandydatów - przy wsparciu partii lewicowo-liberalnych - którzy wcześniej wygłaszali wypowiedzi i ruchy antysemickie. Dziś ci skandaliczni kandydaci częściowo zasiadają w parlamencie. Wszystko to dowodzi, że choć Jobbik zdystansował się ideologicznie od radykalnej prawicy, to kadrowo i politycznie, to jednak nadal zgadza się ze skrajną prawicą. Wicedyrektor ds. badań dodał: tak jak nie udało się zmienić rządu czy opozycji, tak w tzw. „czystej” koalicji pełno jest polityków z wątpliwą przeszłością.

Potwierdzają to wydarzenia ostatnich miesięcy. Po tym, jak kilka mediów doniosło o aferze gwałtu w partii, przedstawiciele i liderzy organizacji próbowali udawać, że nic się nie stało, sprawa nie została zbadana merytorycznie, a lewicowo-liberalna prasa, która wcześniej wykazywała dużą wrażliwość do takich afer, nie wywierał na nich presji, pomagając w zatuszowaniu sprawy.

Analityk poruszył również fakt, że Gábor Vona oddał silniejszego niż kiedykolwiek, ale zbyt wysoko pozycjonowanego Jobbika politykom, którzy przyszli po nim. Jego następcy odziedziczyli po Jobbiku wysokie niegdyś poparcie społeczne, ale nie byli w stanie go utrzymać.

Pakt Gyurcsány-Jakab odrzucił byłych sympatyków Jobbiku, a integracja z lewicową koalicją odstraszyła wszystkich innych.

Nawet członkowie jego własnej partii są niezadowoleni ze stylu przywództwa Pétera Jakaba, o czym świadczy obecna próba zamachu stanu przeciwko niemu. Nic w tym dziwnego: Jakab kiepsko wypadł w wyścigu do domów partii lewicowo-liberalnej jako kandydat na premiera, nie potrafił zjednoczyć frakcji parlamentarnej tej partii, udało mu się też rozliczyć z wybranym przez siebie zastępcą prezydent, Anita Potocskáné Kőrösi, w mniej niż miesiąc.

Ciągły wyciek wewnętrznych konfliktów, słabnąca zdolność do obrony interesów, zdyskredytowana polityka, która odstrasza byłych sympatyków Jobbiku, najwyższe kierownictwo, które gromadzi błąd za błędem, wszystko to pokazuje, że Jobbik został zredukowany do partii medialnej, która trafia na pierwsze strony gazet dzięki jego mniej profesjonalne i głośne wypowiedzi.

Partia odnosząca początkowo sukcesy, która na początku lat 2010. krytycznie odnosiła się do globalizacji, pod przywództwem Gábora Vony i niedociągnięć w tworzeniu strategii kolejnych prezydentów skręciła w fatalnym kierunku. Wszystko to, podczas gdy ich założenia z 2003 r. pozostały niezmienione: „Głównym zadaniem stojącym przed Ruchem Jobbik na Węgrzech jest odsunięcie od władzy politycznej następcy partii komunistycznej i skrajnych liberałów, którzy się z nią połączyli”, przypomniał wicedyrektor ds. badań.

Jobbik był największym przegranym lewicowej strategii wspólnego startu, stwierdził Erik Tóth. Według jego słów koalicja straciła 700 tys. byłych sympatyków, z czego znaczną część z powodu niezrozumiałej polityki i „przeprogramowania” Jobbiku.

W rezultacie Gyurcsány powoli miażdży pod sobą nie tylko MSZP, ale także Jobbik, zgodnie z jego pomysłami stworzenia zjednoczonej „demokratycznej” partii.

Jobbik jest teraz przekonany, że uda mu się odzyskać zaufanie wyborców, ale ani warunki infrastrukturalne, ani kadrowe nie są na to stawiane w 2022 roku. Ciągłe afery i starcia wewnątrz partii nie będą w stanie odbudować zaufania społecznego. Ponadto, dodaje analityk, Jobbik ma „spadkobiercę”, Mi Hazánka. Partia kierowana przez László Toroczkai potrafiła wykorzystać zmianę kursu Jobbiku, skutecznie odwołując się do byłych wyborców partii na podstawie danych wyborczych. W ten sposób Jakabowie znaleźli się w trudnej sytuacji: nie mogą już w żaden sensowny sposób przesunąć się w lewo, ale nie mogą też wrócić do swojej pierwotnej pozycji.

Źródło: naród węgierski

Wyróżniony obraz: Facebook