Nawet wojna nie jest w stanie przeszkodzić działającej od ponad dwudziestu lat zakarpackiej organizacji charytatywnej Szent Márton Karitász w wykonywaniu swojej pracy społecznej. Jeszcze przed wybuchem konfliktu zbrojnego fundacja udzieliła wsparcia blisko dwóm tysiącom osób, ale teraz wspiera także uciekające tam rodziny.

Tracą kluczowych pracowników przez wymuszone listy oczekujących, a w zakładach, które otworzyli ciężką pracą, powoli nie ma już węgierskich dzieci, ale nie tracą nadziei. Mówią, że nie każdy może pojechać, że trzeba zadbać o biednych i starszych.

- Zadania, które wykonujemy w naszej organizacji, faktycznie powinny być realizowane przez państwo ukraińskie. Ale skoro tak się nie dzieje, od ponad dwudziestu lat niesiemy pomoc w rzymskokatolickiej diecezji Münkacsi – powiedział Ferenc Fehér , dyrektor Zakarpackiego Szent Márton Caritász. Głównym zadaniem powołanej w 1999 roku fundacji jest prowadzenie instytucji społecznych, opieka nad osobami starszymi, chorymi i ubogimi rodzinami, organizowanie edukacji węgierskich dzieci, dogonienie ludzi żyjących w obozach cygańskich oraz zachowanie integralności psychicznej i duchowej społeczności zakarpackie.

- Zanim zacząłem tu służyć w 2003 r., w okolicy były dwie duże powodzie, wtedy moi poprzednicy wybudowali osiemdziesiąt domów: to był w zasadzie początek zakrojonej na szeroką skalę pracy charytatywnej - przypomniał dyrektor . Dodał: obecnie mają pięćdziesiąt placówek. Budowane są przez nich przedszkola i rodzinne domy dziecka, z których prawo użytkowania przekazuje się państwu, aby mogło zająć się dalszym utrzymaniem. - W tym przypadku państwo ukraińskie nie płaci za wszystko, tylko za media i jedzenie dla dzieci: we wszystkich przypadkach pokrywamy koszty remontu i budowy - zaznaczył. W przypadku domu dziecka, na podstawie umowy normatywnej, za nieletnich płaci państwo ukraińskie, jedno z rodziców otrzymuje też wynagrodzenie - dodał.

- Obecnie mamy sześć domów dziecka i czternaście przedszkoli. Wśród nich są te, które powstały na krótko przed wojną, ale ze względu na stan wyjątkowy nie mogły jeszcze zostać otwarte: wśród nich cztery znajdują się na osiedlach romskich i obozach cygańskich. Często nie ma tam nawet nazw ulic, więc stworzenie oficjalnego przedszkola jest niezwykle trudne – powiedział Ferenc Fehér. Wyjaśnił, że od dwudziestu lat pomagają mieszkającym tam cygańskim rodzinom, ale dopiero teraz doszli do tego, że wybudowali dla nich przedszkole. Jak powiedział, na razie płacą dwóm osobom, które same opiekują się szesnaściorgiem dzieci, ale czekają na zaangażowanie państwa ukraińskiego w wypłacanie wynagrodzeń i żywności.

Szent Márton Karitás jest wspierany finansowo głównie przez Podkarpacką Fundację Misji Franciszkańskich oraz Stowarzyszenie Rodzin Podkarpackich, które powstało kilka lat temu dzięki biskupstwu. Ponadto, jak podkreślił Ferenc Fehér , otrzymują też duże wsparcie od państwa węgierskiego, zwłaszcza w utrzymaniu kolegiów i liceów, a także w funkcjonowaniu czterech przedszkoli, które nie są wspierane przez państwo ukraińskie: ich utrzymanie jest finansowany przez Sekretariat Stanu ds. Polityki Narodowej za pośrednictwem Funduszu Gábora Bethlena. „Dodatkowo aplikujemy tam, gdzie to możliwe, żyjemy prawie z przetargów ” – powiedział.

Szent Márton Karitáz zatrudnia obecnie czternastu pracowników, którzy wykonują główne prace koordynacyjne na całym Zakarpaciu, a ponadto ma trzynaście lokalnych organizacji charytatywnych.

- Bardzo potrzebowalibyśmy przedszkoli i nauczycieli, przynajmniej w pierwszych czterech klasach szkół, ale też innych, bo wojna bardzo pogorszyła naszą sytuację - nakreślił obecny stan rzeczy Ferenc Fehér.

Pełny artykuł Magyara Nemzeta można przeczytać tutaj.

Autor: Anikó Domján

Zdjęcie: Ilustracja - Árpád Kurucz