Jestem uważany za głupiego lub niewykształconego, ponieważ w to wierzę, miałem nauczyciela, który otwarcie to wyraził”.

Według badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Północnej Karoliny niektóre uniwersytety nie zapewniają swoim studentom atmosfery sprzyjającej swobodnej wypowiedzi. Już samo pouczające jest, jak delikatnie nazwano problem: studenci, którzy nazywają siebie konserwatystami, stają przed szczególnymi wyzwaniami. Być może sytuacja jest nieco bardziej dramatyczna niż wyzwanie, jeśli młodzi ludzie nie mogą swobodnie dzielić się swoimi przemyśleniami podczas studiów.   

Badanie odbyło się w 2020 roku, które to ujawniło

41 procent konserwatywnych studentów wskazało, że byli zmuszani do dobierania słów. Podczas gdy tylko 9 procent liberalnych studentów powiedziało to samo

- pisze w niedawnym artykule Campusreform.org. W badaniu zapytano studentów również o to, na jakie tematy czują się nieswojo, gdy nie odważą się otwarcie mówić na uczelni. Jako tematy wysoce ryzykowne respondenci wskazali temat stosunków rasowych w Stanach Zjednoczonych, a także użycie siły policyjnej, użycie broni, politykę imigracyjną, zmiany klimatu i stosowanie masek. - pisze campreform.org.

Pewien student powiedział: „Jestem mocno konserwatywny, nie będę przepraszał za swoje przekonania. Jednak kampusy uniwersyteckie stały się wyjątkowo nietolerancyjne wobec tych poglądów. Jestem uważany za głupiego lub niewykształconego, ponieważ w to wierzę. Miałem nauczyciela, który otwarcie to wyraził. Kiedy pojawił się temat praw kobiet i opieki zdrowotnej, nie odważyłam się powiedzieć, że nie popieram aborcji, bo zostałabym zgłoszona lub nękana”.

Inny młody człowiek mówił, że pochodzi z rodziny imigrantów, więc na własne oczy widzi, że choć coraz więcej pieniędzy podatników wydaje się na cele związane ze sprawiedliwością społeczną, to urzędnicy państwowi są skorumpowani. Większość o tym nie wie, trudno wyrazić swój punkt widzenia bez bycia osądzonym i oskarżonym o brak wrażliwości na kwestie sprawiedliwości społecznej.

Studenci uczelni zgłaszali również, że na niektórych kursach profesorowie nauczają przedmiotów z perspektywy własnych przekonań politycznych.

Jeden z rektorów uniwersytetu skomentował badanie, że kultura swobodnej wypowiedzi ma fundamentalne znaczenie dla ich misji jako uniwersytetu publicznego. Według niego nie zasługują one na zaufanie społeczne, jeśli nie przygotowują uczniów do korzystania z demokratycznych praw obywatelskich, jeśli nie prowadzą otwartego i szczerego dialogu. Dodał też, że zbyt wielu studentów niechętnie wyraża swoje opinie i nie ma odwagi dzielić się swoimi pomysłami, a to godzi w cele szkolnictwa wyższego. Pytanie, czy uda się to zmienić.

Źródło: hirado.hu

Zdjęcie na okładce: Ilustracja / MTI/Balázs Mohai