Przemówienie Pétera Jakaba i Pétera Márki-Zaya było najbardziej niegrzeczne, najbardziej irytujące, najbardziej bolesne, najbardziej aroganckie, najbardziej pewne siebie w historii i zdobyli zasłużoną nagrodę. Zostali zniszczeni na naszych oczach, spadli z wysokiego konia, kiedy ich mowa, czyny i zachowanie były ledwie do zniesienia. Niegodne, bezczelne i aroganckie zachowanie Jakaba nie odpowiadało Parlamentowi. „Prosty syn ludu”, który „zmierzył mnie i uznał, że jestem lekki”, wspiął się na górę. Ile razy otrzymał ostrzeżenie od Mówcy, ale nie wyciągnął z niego nauki. Kontynuował tam, gdzie przerwał, iw rzeczywistości nadal zwiększa swoje uporządkowane zachowanie. Rzeczywiście, „byli usidleni przez swoją pychę, swoje grzeszne usta i mowę swoich warg”. Nie jest więc przypadkiem, że Márki-Zay został nieudanym kandydatem na premiera, a nawet przegrał bitwę na swojej wsi, jedyny pozostały mu burmistrz, kto wie, jak długo jeszcze tak będzie. Péter Jakab upadł jeszcze bardziej, najpierw przegrał prawybory na premiera, wybory kwietniowe, najpierw stanowisko przewodniczącego partii, potem lidera frakcji, a na końcu przynależność do prawicy, a według doniesień jego rodzina jako Dobrze.

„Niech się usidlą przez swoją pychę, swoje grzeszne usta i mowę swoich warg, bo są pełne przekleństw i kłamstw!” (Psalm 59, 13)

Na nagraniach widzimy twarz Jakaba wykrzywioną przez złość, agresję, nienawiść, wieczne oskarżenia i oszczerstwa (to też typowe dla Tímea Szabó, czekamy, co się wydarzy), nie możemy być zaskoczeni rezultatem. Gniew, nienawiść i przekleństwa zawsze wracają do głowy tego, kto je powoduje. To dopiero co się stało. Wygłaszał oświadczenia jak premier (zawsze rzucał w niego oszczerstwami), „niezwykle dobry w kradzieży i kłamaniu”. Jest to w dużej mierze oczywiste. Wygłaszał też bezczelne stwierdzenia, że ​​Wiktor mógłby zostać Wiktorią w więzieniu, „Złodzieje utrzymali się przy władzy”, „Niech złodzieje zapłacą”. W ten sposób zagroził, że „w Segedynie mogą posprzątać toaletę”, i niegrzecznie warknął na przedstawiciela: „Jesteście głupcami?”. „Precz z reżimem Orbána!”, i oto przegrał. Teraz jest tak wściekły na swoją byłą partię, że może obawiać się ich zemsty, mogą nawet oskarżyć go o finansowe machinacje, a on może iść tam, gdzie chciał członków rządu.

Oczerniał takimi bezczelnymi kłamstwami jak „Nie kradnij”, „Nie oszukuj!”, „Nie bierz cudzego!” Teraz jest oskarżany przez własnych byłych ludzi o kradzież mandatu, bo nie chce go oddać. Dodał do tego wszystkiego, z całkowicie negatywnymi, złośliwymi oszczerstwami: „Ten kraj nigdy nie miał tak schrzanionego rządu”. I wylicza ze złością, że u nas wszystko jest najgorsze. W czasie epidemii Covid też dołączył do tłumu, nie żeby pomagał krajowi w tarapatach. Zbeształ nawet Cecílię Müller, która zamieniając noc w dzień, starała się pomóc w trudnej sytuacji.

Zasypywał Viktora Orbána tak bezczelnymi pytaniami, że „po co on, do cholery, zajął się polityką? Mieć więcej mocy? Przed wyborami uzupełniającymi w sposób chamski i bezczelny postawił rządowi ultimatum. „Będziesz miał czas do 10 października, żeby ukraść wszystko albo…” Przewodniczący Izby przerwał mu z powodu jego obraźliwych komentarzy. Ale jego najbardziej bezczelne oskarżenie brzmiało: „Na Boga, nigdy nie przemawiałem przed tyloma przestępcami”. A nawet po tym wygłosił jeszcze bardziej obraźliwe stwierdzenie: „Premier jest teraz przerażony”, „Jakie obraźliwe są złodzieje!” To wciąż było za mało, kontynuował na swojej stronie: „Jesteś nikczemny i bezczelny Orbán!” Kłamałeś!. To było tak, jakby pilnowali razem gęsi. Najwyraźniej nie wie, gdzie jest jego miejsce. I wciąż mu było mało, że wszystko wokół się zawaliło. I nadal nie zdawał sobie sprawy, że „został usidlony przez swoją pychę, swoje grzeszne usta i mowę swoich warg”. Ale całe jego nienawistne zachowanie, jego zachowanie „wszystko dla mnie”, którego się dopuścił w imię spotkań w pracy, a także jego rodzina padła ofiarą. Według źródeł wewnętrznych, jego szef sztabu przydzielił mu tę straszną rolę komunikacyjną, która, jak sądził, uczyni go zwycięzcą.

Potem przyszedł „pstryk”, którym chciał wywołać skandal i sensację, wywołując złość mówcy. Na swój bezczelny sposób mówi nawet teraz, że „ani ci w pelerynie, ani ci z wąsami” nie mogą jej złamać. Może planuje imprezę, ale prawdopodobnie nie osiągnie żadnych rezultatów, zupełnie go nie ma. Tak jak Péter Márki-Zay łamie sobie głowę w nowej partii, której język ocieka obelgami. Ta dwójka to ci, którzy przekroczyli wszelkie granice, ale nadal dążą do występów za wszelką cenę. Márki-Zay obraził także wszystkich, którzy mieszkają i poruszają się na wsi, kobiety, mieszkańców wsi, gdzie każdy, kto popiera rząd, jest „prosty”, „ignorantem” i ma wyprane mózgi. Nie zapomnimy jego wybranych obelg typu „grzyby karmione gnojem w ciemności”, ani oskarżenia, że ​​jest „najbardziej skorumpowanym rządem od 1000 lat”, które już powtarza jako spójnik.

Ale wszyscy są zgubieni, ci, którzy grzeszą językiem, ci, którzy nienawidzą, ci, którzy przeklinają, bo wszystko, czego pragną, spada na ich własne głowy.

„Albowiem Pan nie zechce mu przebaczyć, wręcz gniew Pana wybuchnie na takiego człowieka i spadną na niego wszystkie przekleństwa zapisane w tej księdze. Pan wymaże nawet jego imię spod nieba”. (Pwt 29, 19)

Źródło: węgry.hu

Zdjęcie: Zoltán Havran / Naród Węgierski