Niedawno rozpoczęły się zdjęcia do dziesięcioczęściowego serialu telewizyjnego o Hunyadi. Serial oparty jest na monumentalnej serii powieści Mór Bána, mniej lub bardziej wiernie śledzącej jej wydarzenia. Scenarzysta uczestniczy w adaptacji jako ekspert, konsultant i współautor. Magyar Nemzet przeprowadził wywiad z pisarzem, a my mu się przyjrzymy.

János Bán: Chcielibyśmy, aby powstała spektakularna, przyjemna i ekscytująca opowieść przygodowa. Staramy się ożywić życie Hunyadiego dla widza w sposób, którego można doświadczyć. Istnieje ogromna potrzeba, aby węgierscy widzowie w końcu dostali serial, który pokazuje naszą własną narodową historię, w tym jej część, która, o dziwo, nie powstała do tej pory ani w kinie, ani w telewizji. Nareszcie możemy obejrzeć serial, który nie jest o Turkach, nie o Anglikach, Włochach czy Amerykanach, ale o naszej historii. Musimy opowiedzieć tę historię. Z jednej strony możemy być z niego bardzo dumni, az drugiej strony jest to fascynująca, epicka opowieść sama w sobie, wierzę, że sprawdzi się w każdej części świata. Seria powieści udowodniła, że ​​węgierskie powieści historyczne mają prawo istnieć. Jestem przekonany, że seriale filmowe również dostarczą tego rodzaju impulsu, a także inspiracji w dziedzinie seriali telewizyjnych.

Źródło: János Hunyadi (po prawej) w bitwie pod Warną (litografia Józsefa Marastoniego)

János Hunyadi w bitwie pod Warną (litografia Józsefa Marastoniego)

MN _ Wielu z nas uważa, że ​​pomimo jednego lub dwóch odświeżających wyjątków powstaje bardzo niewiele filmów historycznych. Zastanawiam się dlaczego?

Przygotowując się do serii Hunyadi zagłębiłem się w ten temat i kilka razy zadawałem sobie pytanie: jak to się stało, że węgierski przemysł filmowy przez dziesięciolecia nie był w stanie zrobić poważnego filmu o Szent István, Hunyadi, Mátyás? Wydaje się, że zdecydowana większość węgierskich filmowców nie interesowała się tymi okresami węgierskiej historii ani nie interesowała się tymi postaciami. Rzadko czuli potrzebę pracy nad tematami, które ożywiają podniosłe, chwalebne i pełne sukcesów chwile węgierskości. Oczywiście nie powstało wiele filmów o tak tragicznym punkcie zwrotnym w historii jak Trianon.

W międzyczasie miliony węgierskich widzów mogły oglądać serial Sülejmán i wspierać sułtana w bitwie pod Mohaczem. A jeśli widzimy tylko te, a obok nie ma żadnej wersji nas samych, jak zobaczymy siebie?

Jak dla nas: Eighty Hussars to znakomity film. Naprawdę lubię. Ale pomyśl o tym, piękne dzieło Sándora Sáry zostało zainspirowane historią huzarów Lenkey, których Kossuth nazywa domem zza granicy. To fakt, nie fikcja. Tak, ale w rzeczywistości husaria Lenkey przedarła się przez ogień i wodę i dołączyła do armii walki o wolność. Z drugiej strony w Osiemdziesięciu Huzarach ponoszą tragiczną porażkę. Oczywiście wszyscy wiemy, że walka o wolność ostatecznie się nie powiodła. Ale historia huzarów Lenkey jest nadal piękną, heroiczną i triumfalną historią. W rzeczywistości nie zawiedli. Chciałbym obejrzeć film, w którym nasi odnieśli sukces. Zwłaszcza jeśli w rzeczywistości im się to udało: husaria z Lenkey wróciła do domu zwycięsko. Oczywiście rozumiem, że Sárowie chcieli coś powiedzieć o pięćdziesiątym szóstym, o klęsce wojny o niepodległość, ale o 56 nie można było wtedy powiedzieć prawdy. Zrobiło się więc bardzo heroiczne, ale ogólnie przygnębiające kino, czuliśmy, że my, Węgrzy, nic nie możemy, że jesteśmy przegrani… Znowu, to sprawia, że ​​Osiemdziesięciu Huzarów jest pięknym filmem, mój komentarz odnosi się do epoki ; ten film powstał w epoce, w której o węgierskich triumfach można było nakręcić bardzo niewiele filmów. Zoltán Várkonyi jest nieuniknioną postacią węgierskiej produkcji filmowej, jego historyczne filmy obejrzało w kinach prawie 10 milionów Węgrów w latach 60. Dosłownie - możesz spojrzeć na statystyki. Do dziś oglądamy jego filmy z okazji każdego święta narodowego, ale musimy pogodzić się z faktem, że kino, które powstało pół wieku temu, nie może już przemawiać do dzisiejszej młodzieży tak, jak zwracało się do nas w dzieciństwie.

MN Czy nowy serial Hunyadi będzie w stanie przypaść do gustu dzisiejszym widzom przyzwyczajonym do nadpobudliwej aktywności?

Nasza historia to z jednej strony historia żołnierza, z bitwami, kampaniami i bohaterskimi poczynaniami, a z drugiej niesamowicie emocjonujący dramat rodzinny, w który przeplatają się intrygi polityczne, walki o władzę, intrygi epoki i wreszcie fascynująca historia kariery. Nie byle jaki. János Hunyadi podnosi się z niczego z mieczem na wyżyny władzy. A przed śmiercią odnosi wielkie, znane na całym świecie zwycięstwo, którym zapewnia możliwość wolności dla pokoleń. Krótko mówiąc, fascynująca historia, prawdziwa epopeja.

Źródło: Projekt Orbital Strangers

Źródło: Projekt Orbital Strangers

Zdjęcia trwają już od kilku tygodni. Wyszedłem też na pierwszą scenę. Muszę powiedzieć, że to fascynujące uczucie dla pisarza, gdy widzi, jak setki ludzi, aktorów, statystów ożywia napisaną przez siebie książkę.W ścisłym tego słowa znaczeniu strony powieści ożywają. To było chwytające za serce uczucie. Co więcej, wśród statystów rozpoznałem jednego czy dwóch moich czytelników. Pomachali: już jesteśmy, jedziemy do obozu Hunyadiego...

MN To może być naprawdę podnoszące na duchu!

Inspirujące. Ale nadal jestem powieściopisarzem. Chciałbym stworzyć najszerszy literacki odcisk tej epoki. Piszę serię o Czarnej Armii, wplatając prawdziwe wydarzenia w narrację przygodową. Rozpocząłem historyczny kryminał, w którym mistrz Bonfini bada powiązania kryjące się za dziwnymi intrygami epoki. Wkrótce ukaże się pierwszy tom młodzieżowej powieści Hollófiak, opowiadającej o przygodach dziecka Mátyása i dorastającego László. Wszystkie te historie tworzą spójny system, będą postacie, które pojawią się tu i tam, będą postacie, które pojawią się w innych powieściach, oczywiście przedstawiających tę ekscytującą epokę z różnych punktów widzenia. Ukazanie różnorodności XV-wiecznych Węgier to prawdziwe wyzwanie dla pisarza. Ale żeby nie zostać posądzonym o obsesję na punkcie późnego średniowiecza, zacząłem też układać zbiór powiedzeń. W tomie zatytułowanym Ezer rege chciałbym zestawić przysłowia węgiersko-węgierskie od czasów starożytnych Scytów do podboju kraju aż po Mátyása, aż do wojny o niepodległość 1948 roku… Skręt polega na tym, że chcę wplatać historie, których nie znamy. Znajdą się w nim również mity o Samoyedach, Scytach, Mongołach i Wschodnich Hunach. Zgodnie z ramową historią, ostatni żyjący szaman opowiada historię Węgrów i naszych krewnych. Historia ożywa, niektóre części znamy, ale inne nie. Zgodnie z moimi nadziejami wyłoni się historia wielu tysiącleci, która nie jest imponująca, ale wręcz przerażająca. Zupełnie jak historia Hunyadiego.

Źródło i pełny wywiad: Magyar Nemzet

Wyróżniony obraz: Máté Bach