Na kilka dni przed wakacjami przebywająca obecnie na urlopie macierzyńskim Anna Donáth rozpoczęła niezwykle osobistą i intensywną kampanię na Facebooku, po tym jak pięciu ważnych polityków przeniosło się na Południe w ciągu zaledwie miesiąca. Według naszych informacji Momentum załamuje ręce, czekając na powrót Donátha, który ma się odbyć latem przyszłego roku, ale jednocześnie wielu obawia się, że do tego czasu nieodwołalnie padnie on ofiarą Gyurcsányów lub że impreza po prostu straci na znaczeniu.

Bądźmy w bezpośrednim kontakcie! Anna Donáth rozpoczęła intensywną kampanię na Facebooku 19 grudnia, czyli na kilka dni przed wakacjami. Polityk Momentum i przedstawiciel PE, który przebywa obecnie na urlopie macierzyńskim, prosi w dość nietypowym, osobistym ogłoszeniu: o dołączenie do jego newslettera, aby mógł dzielić się swoimi przemyśleniami na temat Węgier i UE drogą mailową. „Nie było mi łatwo dotrzeć do ciebie i obawiam się, że jeśli teraz pójdziesz dalej, możemy już nigdy się nie spotkać. Jednak chcę z tobą porozmawiać o ważnych rzeczach” – czytamy w jego ogłoszeniu.

Znany: Anna Donáth ogłosiła w październiku, że spodziewa się dziecka, więc nie będzie kandydować na prezydenta Momentum, a także tymczasowo wycofa się z czynnej polityki.

Ale ważne jest, abyście wiedzieli, dla wszystkich, którzy czekają na odpowiedzi, którzy mieli nadzieję, a także dla tych, którzy już nadzieję stracili: wracam do polityki, bo mamy ważne zadanie – dodał.

Nasze źródła mające wgląd w sprawy wewnętrzne Momentum jasno wyjaśniły naszej gazecie akcję Donátha, która rozpoczęła się w okresie kampanii, delikatnie mówiąc, mówiąc, że pięciu ważnych polityków opuściło partię w niecały miesiąc, aby przenieść się do Danii lub wstąpić do lokalna frakcja partii Gyurcsány.

Wśród nich są Tibor Déri, ​​​​burmistrz Újpest, Alexandra Bodrozsán, przedstawiciel władz lokalnych z Kecskemét, były członek zarządu György Buzinkay, Juhász Béla, burmistrz Sződliget i Dániel Székely, przedstawiciel władz lokalnych z powiatu Bács-Kiskun. I to tylko wisienka na torcie, że we wrześniu Parlament zawiesił immunitety czterech ważnych posłów: Andrása Fekete-Győra, Anny Orosz, Miklósa Hajnala i Endre Tótha, których kariery polityczne stały się tym samym wątpliwe. To wszystko działo się od czasu, gdy na czele Momentum stoi Ferenc Gelencsér, który swoim dyletantyzmem wielokrotnie stawiał siebie i swoją partię w nieprzyjemnej sytuacji.

W Momentum nie mogą się doczekać powrotu Donátha następnego lata z załamanymi rękami i niemal mesjańskim oczekiwaniem.

„Anna pozostaje jedynym politykiem w partii, który ma charakter, ma coś do powiedzenia, a do tego ma stosunkowo poważne stosunki międzynarodowe, który może powstrzymać spadkowy trend” – powiedział jeden z nich. Według zgodnego oświadczenia naszych źródeł, jednocześnie wielu członków partii martwi się, że dopóki Donáth nie wróci, nieodwołalnie stanie się łupem Gyurcsánys, albo że Momentum po prostu straci na znaczeniu.

Wszystko to zdaje się potwierdzać niedawny wpis Zsolta Gréczy na Facebooku o wyższości. „Koalicja Demokratyczna była wcześniej oskarżana o to, że potrafi się usprawiedliwiać i wzmacniać tylko od MSZP. Ostatnie tygodnie i dni również temu zaprzeczyły: DK może być teraz atrakcyjną alternatywą dla członków wszystkich partii opozycyjnych. Również członkom tych partii, które kiedyś powstały po to, żebyśmy nawet nie istnieli. Dzisiaj ludzie przychodzą do nas i zwracają się do Ferenca Gyurcsány'ego, który jeszcze kilka lat temu nie mógł sobie tego wyobrazić. Przyjęliśmy doktrynę Donátha, zgodnie z którą potrzebujemy dużej partii innej niż Fidesz. To będzie Koalicja Demokratyczna” – napisał parlamentarny przedstawiciel partii Gyurcsány.

Źródło: naród węgierski

Wyróżniony obraz: Facebook