Nasza reprezentacja narodowa w piłce nożnej wygrała swoje pierwsze europejskie eliminacje bez żadnych problemów, pokonując zeszłej nocy reprezentację Bułgarii 3,0 na stadionie Puskás Arena. Cytujemy z relacji Sportu Narodowego.

/…/ Marco Rossi też w swoim 51. meczu nabrał rozpędu, bo tym razem miał niespodziewany ruch przy kompletowaniu wyjściowej drużyny, po czwartkowym zwycięstwie 1:0 z Estonią, prawie wszyscy byli pewni, że Bálint Vécsei będzie w poniedziałek Euro - już nie startuje w eliminacjach, w porównaniu z tym włoski trener wsadził go do kadry i tym razem.

Kapitan reprezentacji też coś wyczuł, mecz dopiero się zaczął, pomocnik Ferencvárosa po rzucie rożnym z lewej strony znalazł się we właściwym miejscu w najlepszym momencie iz bliskiej odległości posłał piłkę do siatki. Po sześciu minutach i czterdziestu dwóch sekundach piłka była już w bramce przeciwnika, a co więcej, reprezentacja nie straciła rozpędu. Dominik Szoboszlai , wyjątkowy piłkarz, który był widoczny w każdym kontakcie z piłką, tym razem mógł trafić do siatki po tym, jak jego pierwszy gol w reprezentacji przeciwko Estonii został nieuznany przez Bollę Bendegúz Ádáma Martina groził strzałem z dystansu.

(W pierwszej połowie) Węgrzy grali dobrze, czasem zawodniczki wyłamywały się do przodu prawym, a czasem lewym skrzydłem, aw razie potrzeby małymi podaniami prowadziły Bułgarów środkiem. Przed zakończeniem takiego jednoprzyciskowego ataku Dominik Szoboszlai padł w polu karnym, kapitan reprezentacji Bułgarii Mladen Krsztajics trzymał głowę przed ławką, wiedział dokładnie, że Węgier kapitan drużyny był mistrzem w wykonywaniu rzutów wolnych, co od razu potwierdziło się po raz kolejny: zawodnik Lipska z niesamowitą techniką wiosenną posłał piłkę w lewy górny róg. Przed gospodarzami Węgrzy trzymali się mocno, a Dominik Szoboszlai i Roland Sallai po raz kolejny pokazali papier-kamień-nożyce w chwili radości z bramki, nawiązując do sceny przed rzutami karnymi z Estończykami, którzy spotkał się z dużą krytyką - choć Marco Rossi (nie bez powodu) stwierdził, że takiej "gry" nie chce go oglądać w meczach, to chyba wybaczył tę małą drwinę po golu...

Jedno jest pewne: Bułgarzy nie byli w stanie powstrzymać węgierskich zawodniczek, na kilka minut przed przerwą kapitan węgierskiej drużyny ponownie przejechał slalomem przez obrońców i choć mógł zakończyć akcję – pod koniec której piłka odbiła się na bułgarską nogą - Ádám Martin był w lepszej sytuacji i napastnik z anielskim spokojem znakomicie podał piłkę w długi, prawy dolny róg.

Reprezentacja Węgier nawet po przełomie nie grała źle, ale przytłaczający rozmach nie był już wówczas typowy. Barnabása Vargi z Paks, który zastąpił Ádáma Martina . W miarę upływu minut mecz się wyrównał, było kilka fajnych trików i podań w polu, przed bramką los trzech punktów był już przesądzony. Bułgarzy byli apostatami i chociaż Dénes Dibusz był już raz czy dwa trenowany, czuło się, że nie są w stanie wrócić do meczu. Kibicom nie przeszkadzała specjalnie mniej emocjonująca gra, sektor za bramką podskakiwał w tym samym czasie, rytmicznie, innym razem kibice dopingowali kapitana reprezentacji Marco Rossiego.

Loic Nego, który wszedł na boisko, prawie z linii końcowej prawie wtoczył piłkę, którą wielu uważało za zgubioną, do bramki. W ostatnich minutach eliminacji do Europy publiczność wstała, by uczcić reprezentację narodową, sześćdziesiąt tysięcy węgierskich kibiców skakało i śpiewało, a po obejrzeniu występu reprezentacji w poniedziałek, zwłaszcza w pierwszej połowie, pełna sala gwarantowane następnym razem!

Reprezentacja pewnie pokonała Bułgarię, co również należy docenić, ponieważ ostatni raz drużyna ta wygrała w otwierających europejskie eliminacje czterdzieści lat temu, w marcu 1983 roku, kiedy pokonała Luksemburg 6:2 na wyjeździe. Czterdziestoletnia „klątwa” została tym samym złamana, ale co ważniejsze, pierwsza runda nie była zła jak na demonstrację siły, sposób gry reprezentacji, sposób, w jaki Marco Rossi stosował taktykę, jest więcej niż zachęcający na przyszłość.

Reprezentanci zagrają następnie w eliminacjach europejskich na początku lata, 17 czerwca w Czarnogórze, a trzy dni później zmierzą się u siebie z Litwą.

Źródło: National Sport Online

(Zdjęcie w tle: István Mirkó/Hungarian Nation )