Odkąd Gergely Karácsony bawi się w państwo w państwie, nie zadowala się już pomocą akredytowanych w Brukseli zdrajców, ale buduje też własny zespół ds. polityki zagranicznej.

W lipcu zeszłego roku obiegła wiadomość, że jesienią uruchomi „miejską akademię dyplomacji” dla tych studentów i absolwentów, którzy chcą wejść w świat dyplomacji międzynarodowej i miejskiej. Akademią kieruje Péter Balázs, były minister spraw zagranicznych rządu Bajny i profesor Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU).

Według strony internetowej tej organizacji (Biura ds. Stosunków Międzynarodowych), zespół szturmowy do spraw zagranicznych został nazwany Dyplomacją Miasta Budapesztu. Obecnie pracuje w nim dziewięć osób lobbujących o fundusze unijne dla stolicy, „proaktywny udział” w „postępowych (czyli liberalnych) stowarzyszeniach miejskich” oraz w Pakcie Wolnych Miast w ramach porozumienia zawartego z liberalnymi stolicach krajów V4.

Cóż, teraz znaleźliśmy kogoś wśród personelu spraw zagranicznych, o którym mowa.

Nie byle gdzie, ale na stronie internetowej zarejestrowanej w Nowym Jorku fundacji Praw Człowieka (HRF.org), w niedawnym artykule. Bombastyczny tytuł: Czy koniec Viktora Orbána jest bliski? Nic dziwnego, że od samego początku znaleźliśmy w nim wszystkie panele, które trzeba powtarzać w nieskończoność (patrz Göbbels), aby ludy Zachodu uznały to za prawdę.

Zacytujmy to dosłownie: „Przez ponad 10 lat Viktor Orbán i jego koledzy rządzili Węgrami. Od swojego wyboru w 2010 roku Orbán powoli, ale konsekwentnie rozmontowywał wszystkie węgierskie instytucje demokratyczne. Konstytucja, sądownictwo, wolna prasa i rady miejskie zostały zreorganizowane, aby służyć interesom politycznym i biznesowym Orbána i jego najbliższego otoczenia.

Na początku epidemii koronawirusa parlament pieczątkowy dał Orbánowi uprawnienia do decydowania w drodze dekretu, skutecznie eliminując ostatnie ślady nadzoru – wyjaśnił Péter Krekó na zeszłorocznej konferencji HRF COVIDCon”.

Nocsak: według nich ta fundacja zaprosiła Krekó na zeszłoroczną konferencję.

Ale przeskoczmy dalej, bo bożonarodzeniowy człowiek pojawi się również w artykule wkrótce. Ponownie cytujemy dosłownie:

László Gendler, pracownik Urzędu Burmistrza, opisał kulturę medialną na Węgrzech jako „całkowicie jednostronną”. Właściwie nie ma chyba ani jednej gazety, radia czy stacji telewizyjnej, która nie byłaby przyjazna reżimowi. I podobnie jak w przypadku index.hu, nawet źródła internetowe są coraz rzadsze. To pozwala Orbánowi ukryć korupcję w stopniu niewyobrażalnym w innych krajach UE. Najbogatszy człowiek na Węgrzech i przyjaciel Orbána z dzieciństwa, Lőrinc Mészáros, zasugerował kiedyś, że mógłby podziękować „Bogu, szczęściu i Viktorowi Orbánowi” za ogromne nowe bogactwo, które zgromadził głównie dzięki korzystnym kontraktom rządowym. To jest cykl korupcji, wyjaśnił Gendler. „Im bogatsi są przyjaciele Orbána, tym bardziej niezależne media kupują. A im mniej niezależne media, tym mniej ludzie wiedzą o korupcji”.

„Po stronie opozycji jest dużo pobożnych życzeń” – kontynuował Gendler. Jeśli opozycja naprawdę wygra wybory, skorumpowani urzędnicy i upolitycznieni sędziowie nie znikną z dnia na dzień, podobnie jak Viktor Orbán. Miliardy, które ukradli twoi przyjaciele, nie wrócą w magiczny sposób, a kontraktów rządowych nie da się szybko przepisać. Proces odbudowy demokracji na Węgrzech zajmie dużo czasu, ale zwycięstwo w wyborach byłoby dobrym pierwszym krokiem”.

W artykule jest jeszcze jedna bardzo interesująca część, którą nie jestem pewien, czy powiedział Gendler. cytujemy:

„UE mogłaby też zrobić więcej. (...) Przywódcy UE muszą zająć twarde stanowisko wobec Orbána, zwracając uwagę na jego korupcję i lekceważenie europejskich wartości oraz nie pozwalając mu wykorzystywać unijnych pieniędzy do własnych celów.(…) Węgrzy niekoniecznie potrzebują pomocy z zewnątrz, aby przywrócić demokrację, ale potrzebują, aby zachodnie demokracje przestały zezwalać na system Orbána”.

Kim jest László Gendler? profilu na LinkedIn wynika, że ​​od trzech miesięcy pracuje w zespole spraw zagranicznych Karácsony. Jak wynika z jego profilu na Facebooku, urodził się w Ithaca w stanie Nowy Jork, do szkoły chodził w Connecticut, a następnie studiował historię na Uniwersytecie Yale.

Do tej pory brał udział głównie w kampaniach politycznych, a mianowicie tylko polityków Partii Demokratycznej, takich jak senator Howard Sherman, demokratyczny gubernator Luizjany John Bel Edwards i przedstawiciel Demokratów Joseph Patrick Kennedy III z Massachusetts.

Bazując na tym, Gendler może być bystrym facetem. Szkoda, że ​​sięga tylko do zwykłych liberalnych frazesów i najwyraźniej nie ma pojęcia o wszystkim, co wydarzyło się na Węgrzech w ciągu ostatnich 10 lat.