Árpád Gálfi, burmistrz Székelyudvarhely, poinformował na Facebooku, że w sprawie herbu miasta wszczęto postępowanie karne.

Prokuratura Naczelna zawiadomiła ratusz w transkrypcji, że wszczęła postępowanie w związku z możliwym przestępstwem. Mianowicie zbadanie, czy fakt, że głowa niedźwiedzia nadziana na miecz widnieje na oficjalnym herbie miasta zatwierdzonym zaledwie pół roku temu przez rząd, Innymi słowy, badają, czy widok odciętej głowy niedźwiedzia skłania kogokolwiek do odcinania głów niedźwiedziom lub popełniania innych okrucieństw wobec zwierząt. Powiedzmy, że to będzie dość trudna sprawa, bo trzeba się dowiedzieć, czy któraś z osób patrzących na herb czuje się zmotywowana do nałożenia na szablę odciętych głów niedźwiedzi, otrucia psa, powieszenia kota, czy coś takiego. Do tego trzeba by znaleźć choć jedną osobę, która przyzna się, że rzuciła niedźwiedziem na ostrze miecza, bo zobaczyła herb Székelyudvarhely, co skłoniło go do popełnienia tak strasznego czynu. Ale raczej winnych zbrodni znęcania się nad zwierzętami w wyniku widoku herbu powinno się znaleźć więcej osób, aby można było wyciągnąć i ogłosić ważny wniosek statystyczny: współobywatele, widok herbu ramiona przedstawiające głowę niedźwiedzia podżegają naszych bliźnich do popełniania zbrodni okrucieństwa wobec zwierząt, dlatego symbol powinien zostać zmieniony.

Jednak w tym przypadku sprawa jest skomplikowana, gdyż dla zachowania spójności należy również zbadać, jak wygląda widok części ciała, udek kurzych, schabów, udek wołowych, szyjek indyczych, wątróbek kaczych, goleni, boczków i wieprzowiny uszy odcinane ze straszliwym okrucieństwem z ciał martwych zwierząt w sklepach ma wpływ na popełnianie antyżyciowych okrucieństw w społeczeństwie.

Nie mówiąc już o tym, że na herbie Székelyudvarhely widać nie tylko głowę niedźwiedzia, która musiała zostać odcięta w strasznych okolicznościach, ale także wielkie czerwone serce, które można sobie wyobrazić jako rytualną aztecką ofiarę z ludzi, która mogłaby zachęcić uczciwi obywatele. A te dwa liście dębu, które są widoczne nad herbem, mogli przykleić do symbolu tylko bezduszni i okrutni ludzie poprzez potworny akt ciągłego gwałtownego usuwania w postaci zrywania ich z drzewa. Nie mówiąc już o opancerzonym (odciętym!!!) ludzkim ramieniu trzymającym miecz, bo przed umysłem wijącym się w agonii interpretacji otwierają się straszne, ciemne otchłanie.

Nie bylibyśmy więc na miejscu prokuratorów prowadzących śledztwo Prokuratury Naczelnej, bo z jednej strony dość trudno będzie im wypić wiele kaw serwisowych, jakie należy się podczas śledztwa, z powodu drżenia rąk połączonego ze śmiechem. Z drugiej strony, jeśli po śledztwie, które musi być przeprowadzone w wyniku czyjegoś zgłoszenia, dojdą do wniosku, że tak, przedstawienie głowy niedźwiedzia zachęca do okrucieństwa wobec zwierząt, część społeczeństwa nieuchronnie zażąda wstępnego badania psychiatrycznego badanie prokuratorów.

Jeśli natomiast skarga okaże się bezpodstawna, to inna – głośna – część społeczeństwa rozpocznie wojnę (wojnę pokoju) przeciwko nim, przeciwko prawu i prawodawcom, którzy propagują przemoc przeciwko istotom żywym, okrucieństwu świata i Złu.

Brud to dylemat, trzeba go zostawić.

źródło: foter.ro

Wyróżniony obraz: wikipedia.hu