Dziś liturgiczne wspomnienie św. Józefa Robotnika w Kościele katolickim. Przybrany ojciec Józsefa Jesusa był prostym majsterkowiczem, stolarzem. Według zapisków József żył na co dzień w ciszy i wykonywał swoją pracę. Był mistrzem części architektury, a o czym świadczą wielkie budowle wzniesione przed wiekami, do dziś możemy podziwiać wspaniałe dzieła murarzy i stolarzy, którzy znali się na swoim fachu.

Niewiele można powiedzieć o dzisiejszych potomkach – jeśli chodzi o wyjątki. Wszyscy wiedzą o niewiarygodnym – wręcz horrorze – przypadku. Oczywiście nie należy generalizować, choćby dlatego, że historie krążące w ustach opinii publicznej miały miejsce głównie w Budapeszcie i aglomeracji, choć byli też przedsiębiorcy, którzy przyjechali z odległości 200 kilometrów, aby spróbować szczęścia.

Znajomy powiedział mi, że chce wymienić konstrukcję dachu starego domu. Dwóch na trzech „ekspertów” uznało tę pracę za trudne zadanie. Trzeci stolarz chodził po domu z rękami w kieszeniach, po czym po nuceniu oznajmił, że robocizna wynosi 10 milionów forintów plus materiał. Pokazali mu, gdzie jest wyjście.

Kwota nie jest pomyłką, nawet nie mieszajmy się w to, ile czasu zajmuje zarobienie takiej kwoty. Pytanie oczywiście jest takie, że oferent chciał osiągnąć swoje roczne dochody za dwa, trzy tygodnie pracy, tyle pracy prawie co roku mu w zupełności wystarczy i sądził, że prędzej czy później znajdzie partnera, który zapewni mu „społeczne” wsparcie w zamian za pracę.

Innym przypadkiem było to, że chcieli zrobić klatkę schodową od zewnątrz parterowego domu rodzinnego, aby dzieci mieszkające na piętrze miały osobne wejście. Profesjonalista wyjaśnił, jak i kiedy może to zrobić, po czym dodał, że żąda 3 milionów forintów z góry za materiał.

Kiedy klient kazał iść razem i kupić materiał, a on tam za to zapłaci. Odpowiedź była bardzo prosta: idź sam, potem Saki odwrócił się i wyszedł - reszta to tylko kwestia fantazji.

Można by wymieniać niezliczone, piękniejsze przypadki, gdy wykonawca odchodził z pieniędzmi, albo pod koniec pracy fachowiec żądał zapłaty, przychodził na następny dzień, żeby zrobić ostatnie poprawki, ale już się nie pojawił, nie odbierał telefonu. Oczywiście mówią, że w budownictwie brakuje pracowników, fachowców jest za mało, ale myślę, że fakty nie zwalniają mnie od tego, że imperium powiązań wciąż rośnie.

Chociaż Marksa nie uważa się obecnie za cytowanego, należy uznać jego zdanie: Bycie determinuje świadomość. Innymi słowy, wóz teraz dobrze jeździ, można bezczelnie prosić o wiele, ale nagle nadchodzi siedem ciasnych lat i wtedy ci pozbawieni skrupułów przedsiębiorcy krzyczą i lamentują, że nie ma pracy, że nie da się wyżyć, że emigrujemy, że państwo powinno dawać wsparcie itp.

Możesz się chwalić teraz, ale mądry człowiek myśli też o przyszłości.