W rozmowie z niemieckim magazynem Stern były amerykański minister spraw zagranicznych podkreślił, że jeśli Moskwa będzie traktowana przez Europę jako wyrzutek na zawsze, to prędzej czy później stanie się sojusznikiem Chin.

niemieckiego magazynu Kissinger powiedział, że jego zdaniem „w rzeczywistości Chiny są powodem do poważnego niepokoju. Wierzę, że Chiny i Stany Zjednoczone to dwa supermocarstwa, które mają potencjał zniszczenia ludzkości, a te zdolności z każdym rokiem stają się coraz silniejsze. A wszystko to uzupełnia sztuczna inteligencja, która tworzy formę działań wojennych, z którymi nikt nie ma doświadczenia”.

Dodał, że w stosunkach amerykańsko-chińskich „mamy dwa zadania. Po pierwsze, być strategicznie silnym, unikając dominacji innego kraju. A po drugie, z tą relacją trzeba tak postępować, byśmy nie znaleźli się w takiej sytuacji, jak Europejczycy przed I wojną światową, kiedy lunatykowali w wojnę”.

Były sekretarz stanu USA nadal opowiadał się za dialogiem z Rosją i jej prezydentem Władimirem Putinem. Kissinger podkreślił, że wojna kiedyś się skończy, a wtedy stosunki między Ukrainą a Rosją trzeba będzie zdefiniować na nowo. Podkreślił, że po zakończeniu wojny stosunki między Europą a Rosją będą musiały zostać przedefiniowane, ponieważ Rosja pozostaje ważnym czynnikiem w stosunkach międzynarodowych. Ostrzegł jednak, że „gdyby Rosja się rozpadła, chaos w Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie stworzyłby szereg nowych problemów ”.

Odnosząc się do Ukrainy Kissinger podkreślił, że „Ukraińcy zachowali się bohatersko i wspaniale bronili swojej wolności, ale inne kraje też mają swoje historyczne i bezpośrednie doświadczenia i przemyślenia, ale te niekoniecznie pokrywają się dokładnie z rozważaniami ukraińskimi. To jest istota całej polityki”. Dodał, że osiągnięcie efektu końcowego jest kwestią otwartą i dyskusyjną.

Źródło: hirado.hu