OBWE przybyła wiosną z wielką siłą, ale nie była w stanie sporządzić obiektywnego raportu na temat krajowego systemu wyborczego; w raporcie końcowym organizacji można znaleźć wiele nieścisłości i półprawd.

Pod koniec lipca Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) opublikowała raport końcowy na temat wyborów parlamentarnych, które odbyły się na Węgrzech 3 kwietnia oraz referendum w sprawie ochrony dzieci.

Po raz drugi pod wpływem nacisków politycznych rozpoczęła pełnoprawną misję obserwacji wyborów w państwie członkowskim UE Organizacja podjęła taką decyzję bo na początku roku

Prowadzona przez Daniela Freunda grupa 62 posłów do Parlamentu Europejskiego 20 krajowych organizacji pozarządowych zażądała pełnego monitoringu.

Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) powołało pod koniec lutego Misję Obserwacji Wyborów na Węgrzech.

W skład kolektywu wchodziło wówczas zaledwie 20 ekspertów przebywających w Budapeszcie i 18 długoterminowych obserwatorów (delegowanych z 18 państw uczestniczących w OBWE). Zespół ten powiększył się w dniu wyborów do kilkusetosobowej misji: 45 państw członkowskich OBWE oddelegowało na dzień wyborów 312 obserwatorów. Z ODIHR przybyło 221 obserwatorów, a Zgromadzenie Parlamentarne OBWE wybrało 91 członków.

W zaproszeniu skierowanym do OBWE organizacje obywatelskie wyraziły przekonanie, że zaufanie społeczne do wyborów znacznie wzrośnie, jeśli ODIHR wykaże silne zaangażowanie w przeprowadzenie systemowego i kompleksowego śledztwa w sprawie procedury w dniu wyborów . Celem organizacji obywatelskich było, aby pełny monitoring gwarantował rzetelność procesów demokratycznych.

Jeśli rzeczywiście taki był cel, misja zakończyła się sukcesem: OBWE ostatecznie opisała w raporcie, że ramy prawne wyborów zapewniają odpowiednią podstawę do przeprowadzenia demokratycznych wyborów oraz że przebieg wyborów i referendum „ była profesjonalna i dobrze zorganizowana, ale przyćmiony brakiem równych szans. Uczestnicy konkursu wyborczego mieli w dużej mierze swobodę prowadzenia kampanii, ale jednocześnie kampania – choć uznawana za konkurencyjną – miała szczególnie negatywny wydźwięk i charakteryzowała się znacznym stopniem nakładania się koalicji rządzącej i rządu” .

Nawiasem mówiąc, treść raportu końcowego jest właściwie przesiąknięta argumentem „ z jednej strony – z drugiej strony ”. „ z jednej strony krajowe środowisko legislacyjne stanowi odpowiednią podstawę do przeprowadzenia demokratycznych wyborów ”.

Z drugiej jednak strony starają się ją zdyskredytować, na przykład powołując się na raporty Komisji Europejskiej dotyczące praworządności.

podrozdziale „ Zastrzeżenia i odwołania ” chcieli wzmocnić obawy dotyczące wyborów na Węgrzech następującym stwierdzeniem: „ Niektórzy rozmówcy misji obserwacji wyborów ODIHR wyrazili wątpliwości co do bezstronności organów orzekających. „W tym kontekście przez organy sądownicze należy rozumieć Kurię i Trybunał Konstytucyjny.

Wiarygodności twierdzenia nie podważa jednak fakt, że OBWE nie szczędziła wysiłków, by wymienić tych, którzy krytykowali funkcjonowanie węgierskiego systemu prawnego.

Jak wyjaśnili dr Réka Varga, dziekan National University of Public Service, oraz dr András Mázi (NKE-ÁNTK) w swoim artykule opublikowanym na blogu Öt Perc Európa, sytuacja jest podobna do oskarżenia o zmuszanie pracowników sektora publicznego do do udziału w kampaniach, nękanie pracowników publicznych w poszczególnych osiedlach także w przypadku nacisków burmistrza, podejrzenia o konkretne kupowanie głosów oraz zarzuty o cenzurę, jakich doświadczają media publiczne.

Pełny artykuł Magyar Hírlap można przeczytać tutaj.

Autor: Gergely Dobozi

Zdjęcie: Attila Kisbenedek