Parlament Europejski jest znacznie bardziej otwarty na tego rodzaju negatywną komunikację mającą na celu zdyskredytowanie kraju niż krajowy elektorat, a lewica tylko gra, aby Węgry utraciły środki unijne, do których ma prawo, prawnik konstytucyjny Zoltán Gyurcsány Gyurcsány powiedział Magyar Hírlap Odnośnie postów Ferenca na Facebooku.

W swoim najnowszym poście na Facebooku były premier napisał: „kto nie chce być wolny, pozostaje więźniem”. Interpretacje tego stwierdzenia, które są chyba najbliższe rzeczywistości, są takie, że kto na nich nie głosuje, wybiera niewolnictwo lub zostaje więźniem - powiedział konstytucyjny. Dodał, że niezależnie od tego, która by to była, wszystkie prowadzą do konkluzji skrajnie alternatywnej koncepcji demokracji, ponieważ autorzy przytoczonych tekstów nie respektują przewidzianej także w Ustawie Zasadniczej wolności wyborów, ani moralnej granice wpływu na wyborców.

Podkreślił, że Ferenc Gyurcsány wychodzi od lewicowej fikcji, że na Węgrzech łamane są rządy prawa i że ludzie nie są wolni. Węgrzy doskonale wiedzą, że to nieprawda, jednak Parlament Europejski jest znacznie bardziej otwarty na tego typu negatywne komunikaty mające na celu zdyskredytowanie kraju niż węgierski elektorat, a lewica tylko gra, by pozbawić Węgry środków unijnych słusznie ma prawo odpaść - zwrócił uwagę.

Prawnik konstytucyjny wyjaśnił, że tego typu posty Ferenca Gyurcsány'ego mają na celu zastraszanie własnych wyborców i zastraszanie ich burżuazyjnymi sentymentami, aw żadnym wypadku nie budowanie narodu. Myślenie Ferenca Gyurcsány'ego towarzyszące jego ewentualnemu dojściu do władzy, choć już przewidywane, pokazuje wyraźny związek między sposobem radzenia sobie przez rząd z protestami z jesieni 2006 roku a jego ewentualną pozycją premiera.

Cały artykuł Krisztiny Kochan w Magyar Hírlap .

Zdjęcie: MH/Tamás Purger