W środę po południu w Pradze, Brnie, Ostrawie i innych dużych czeskich miastach dziesiątki tysięcy domagały się dymisji pięciopartyjnego rządu premiera Petra Fiali i "zmiany orientacji politycznej" Czech.

Chcemy odwrócić orientację polityczną Republiki Czeskiej o 180 stopni. Chcemy osiągnąć punkt zwrotny bez użycia przemocy ” – powiedział na początku wiecu w Pradze Jirí Havel, jeden z głównych organizatorów demonstracji.

Ladislav Vrábel, inny główny organizator demonstracji, powiedział, że rząd powinien podać się do dymisji i rozpisać nowe wybory. „Zaangażowani narodowo eksperci powinni przejąć zarządzanie krajem” – oświadczył Vrábel.

Dziesiątki tysięcy ludzi bierze udział w demonstracji w centrum Pragi

poinformowała czeska policja na Twitterze.

Organizatorzy nie skomentowali jeszcze liczby protestujących. Obecna seria demonstracji jest kontynuacją ruchu w Pradze z początku września, w którym według policji wzięło udział 70 tys. osób, a według organizatorów ponad 100 tys. osób. Nad tłumem powiewały dziesiątki czeskich flag, widać było kilka transparentów krytykujących rząd.

Christine Anderson, posłanka do Parlamentu Europejskiego Alternatywy dla Niemiec (AfD) i Petr Bystron, poseł do parlamentu federalnego tej partii, również przemawiali na praskiej demonstracji. Obaj w imieniu AfD zapewnili protestujących o swoim wsparciu.

Razem walczymy z globalistami o rodzinę, Boga, ojczyznę i wolność ”

Bystron, pochodzenia czeskiego, ogłoszony w Pradze. Dwóch niemieckich polityków i kilku czeskich mówców powiedziało też, że są zwolennikami polityki byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.

Seria środowych demonstracji była największym ruchem społecznym przeciwko rządzącej od dziewięciu miesięcy koalicji rządowej.

Czechy na pierwszym miejscu! „rewolucji bez przemocy ” mówcy mówili, że obecny czeski rząd jest antyspołeczny, nie radzi sobie z kryzysem energetycznym, rosnącą inflacją, spychaniem ludności w biedę swoją wadliwą polityką i pogrążaniem kraju w katastrofę. Domagali się uwolnienia czeskiej gospodarki od zagranicznej zależności, zachowania neutralności i bezpośredniego porozumienia rządu z Moskwą w sprawie importu rosyjskiego gazu.

Główni organizatorzy antyrządowych demonstracji, określający się jako politycznie niezależni, również domagają się wystąpienia Czech z NATO, Unii Europejskiej i ONZ oraz zaprzestania „nadmiernej” pomocy ukraińskim uchodźcom .

Centralny ruch antyrządowy na praskim Placu Wacława był obserwowany przez demonstrantów na wielkich projektorach w centrach kilkunastu dużych czeskich miast.

Polityka gospodarcza rządu jest całkowicie wadliwa, a jeśli dodamy do tego podobnie wadliwą zieloną politykę Unii Europejskiej i politykę Ukrainy, rezultatem może być tylko katastrofa i bieda

- Miroslav Sevcík, dziekan Wydziału Gospodarki Narodowej Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Pradze, powtórzył swoje wcześniejsze słowa podczas obecnej demonstracji.

Oprócz rządu prelegenci – głównie lewicowi, nacjonaliści, organizacje społeczeństwa obywatelskiego i przedstawiciele partii pozaparlamentarnych – ostro skrytykowali Unię Europejską, przede wszystkim politykę energetyczną Brukseli, a także opisali jej oficjalne podejście do rosyjskiej -Konflikt ukraiński jako wadliwy.

Podczas gdy w Pradze w protestach brały udział dziesiątki tysięcy, w innych dużych miastach od jednego do dwóch tysięcy lub kilkuset. Demonstracje antyrządowe były transmitowane na żywo w Internecie przez publiczną telewizję informacyjną (CT24) z częstymi transmisjami na żywo, a także przez czeską agencję informacyjną CTK i niektóre portale informacyjne.

Wśród partii parlamentarnych demonstrację poparł jedynie ruch Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD).

Kilku mówców skrytykowało fakt, że rząd wspiera Ukrainę bronią, zaniedbując jednocześnie interesy ludności czeskiej.

Według premiera Petra Fiali demonstracja w Pradze na początku września została zwołana przez prorosyjskie siły ekstremistyczne, które działają na szkodę Czech.

Każdy ma prawo do wyrażania opinii i demonstrowania. Uważam, że te wydarzenia nie są zgodne z interesami Republiki Czeskiej i jej mieszkańców

— stwierdził premier.

Politycy rządu nie odnieśli się jeszcze do trwających demonstracji. Analitycy, którzy wypowiadali się w telewizji publicznej, uważali, że rząd nie powinien lekceważyć ruchów, ponieważ wyrażają one opinię części społeczeństwa, która jest w trudnej sytuacji.

źródło: MTI

Nasze zdjęcie na okładce: MTI/EPA