Jako minister w rządach Gyurcsány i Bajna do 2010 roku, przedstawiciel Unii Europejskiej z Korei Południowej, który trwonił pieniądze węgierskich podatników, nie wypiera się siebie. Uczy Węgrów kochać swój kraj. Stwierdził, że dzięki jego partii Węgry nie dostaną unijnych pieniędzy, dopóki temu nie zapobiegną. Brawo.

Ewidentnie kłamie, tj. twarzą w twarz, że jedynym powodem jest to, że pieniądze trafią do kieszeni 5-6 osób. Oskarża, ale kogo? Nie podejmuje się tego udowadniać, bo doskonale wie, że za jego fałszywymi zeznaniami grożą sankcje karne. Bądź ostrożny.

Kiedy sprzedali srebro naszego narodu jako część władzy, popchnęli nasz kraj na skraj bankructwa, spłaszczony jak królik w trawie. Teraz, jako lokajski przedstawiciel DK w UE, z łatwością pije piwo w Brukseli za miesięczną „głodową płacę” w wysokości prawie 5-6 milionów HUF. Więc nauczyciele w domu muszą czekać na podwyżkę pensji, ale jemu to nie przeszkadza. Przyznaje, że cel uświęca środki, czyli dostanie się do rządu za wszelką cenę.

Zespół przedstawicieli UE Ferenca Gyurcsány'ego ma rodowód, który on sam wystawiał. Większość obywateli Węgier nigdy nie kupi tej firmy.

Csaba Molnár mówi, kłamie. Nosiciel Gyurcsány'ego i Sorosa, wie dużo o wewnętrznych sprawach ich politycznej galerii. To nie przypadek, że jest osobą wytrwałą.

Zdecydowana większość naszego społeczeństwa obywatelskiego nie chce już widzieć ciemnych biznesów, które poznali.

Można by zadać pytanie, że skoro Csaba Molnár deklaruje się jako „patriota”, to gdzie jest jego kraj? Jednak nie jesteśmy już zainteresowani twoją odpowiedzią.

László Csizmadia

Zdjęcie na okładce: Zdjęcie: MTI/Anikó Kovács