W szalonym przypadku, w którym Bence Tordai został trafiony, zatonął, a potem postanowił przekląć się jeszcze raz, zanim uderzył w dno; odbywa się tylko zwykła procedura.

Z lewicowcami zwykle zdarza się, że gdy ktoś jest zdemaskowany, od razu rzucają w przeciwnika dubeltówką, a może nurkują obok Titanica na kilka stuleci, mrucząc, że „wina Orbána”. Podsumuję: Bence Tordai został wezwany przez kogoś, o kim polityk myślał, że przemawiał z Ruchu Tanítanék, w wyniku czego natychmiast przeszedł na tryb uczciwy.

Popatrzmy na gimnastykę stylistyczną lewicowego myśliciela: „nie jest dobrze, żebyście łączyli siły, tego chcieliście uniknąć”, powiedział Tordai i stąd

nawet niewidomi widzą, że polityk jest w rozkazującym stosunku do „organizacji obywatelskiej”, w której on jest szefem, a oni wykonują rozkazy.

Podkreślam: głównym zmartwieniem nie jest to, że ten nieszczęsny amator przekazuje dowody na to, że lewica kontroluje pseudocywili. Nie stanowi to nawet problemu, gdy trąbi całym światem, bez końca gadając z nieznajomymi, czego normalna osoba publiczna nigdy by nie zrobiła. Problem w tym, że po tym, jak obalił swoich kumpli, pseudocywilów, którzy najwyraźniej dostali się do parlamentu jako „spontanczni demonstranci” nie z własnej woli, ale w wyniku przynależności partyjnej (konkretnie na zaproszenie LMP),

zostawia ich samych w najpodlejszy możliwy sposób.

Tordai ratuje skórę, kłamie, rzuca się i słabo odpowiada. Nie mając lepszego pomysłu, „zaopiekował się” dzwoniącym i ujawnił, że za tym, co się stało, stał F. Boglárka z Hír TV, którego ojciec, nie oszukujmy się, jest podpułkownikiem Węgierskich Sił Zbrojnych. Od tego katyvasz się zebrał: on - mam na myśli Tordai - podejmie działania i go zdemaskuje, i zwróci się do komisji etyki MÚOSZ o sprawiedliwość.

Zacznijmy od tego drugiego, ja bym się trochę w to zaangażował.

Komisja etyczna MÚOSZ też mnie w pewnym momencie potępiła, chociaż do MÚOSZ dołączyłbym tylko wtedy, gdyby Lucyfer upiekł mi podeszwy pochodniami Népszavy. Do dziś jestem niestrudzenie dumny z tego, że zostałem skazany, czuję, że wykonuję świetną robotę. Pamiętam, jak komisja etyki MÚOSZ mnie potępiła, niebo było błękitne, płynęły owieczki, piwa stygły, a komuniści potępiali mnie między sobą. Oczywiście, jeśli jesteś dobrym człowiekiem, tego rodzaju rzeczy są rodzajem warunków pracy. Drugi poważny zarzut, że ojciec F. Boglárki był w wojsku podpułkownikiem, przypomina mi, że znałem kiedyś, proszę, młodego człowieka, a jego ojciec był nieczuły. Słyszałem o kimś, kto ma nauczyciela rosyjskiego. Nie ośmieliłbym się przeklinać, ale są ojcowie, którzy są internistami, inni są kierowcami autobusów. Tak więc, kim i jakim ojcem jest F. Boglárka, pasuje do tych niezwykle ekscytujących osobistych historii. A fakt, że Tordai są rodzicami każe mi ich zapytać: musi ci być dobrze zobaczyć, co robili nasi rodzice, dziadek i babcia? U nas w rozliczeniu pojawia się zerowa przynależność do MDP i MSZMP, a także odziedziczony prosty kręgosłup.

Co u ciebie, gaduła?

Po uporządkowaniu rzeczy ojców zostały już tylko dwie małe rzeczy. Jednym z nich jest postawienie sprawy jasno przed krajem i światem: te demonstracje zostały przygotowane z dokładnie taką partyjnością.

Przez całą komedię strajkową lewica miała kontrolę. Nawet teraz faworyzują drogich pseudo-urzędników.

Druga lekcja jest dla F. Boglárki. Uwaga, nic się nie stało, chyba że wyciągnąłeś amatora z Tordai, co samo w sobie nie jest oczywiście wielką sztuką, ponieważ jest częścią jego istoty, tak jak chitynowy szkielet jest częścią stawonoga, ale nadal jest zabawne. Dobra robota Jaskier, do dzieła! Politycy nie mogą bawić się z tobą ani z żadnym innym węgierskim dziennikarzem, te czasy się skończyły.

László Zöldi Szentesi / Naród węgierski

Wyróżniony obraz: Gyula Péter Horváth