Szanowna Fundacja Solidarności Obywatelskiej i News TV,

 

Piszę do Ciebie ten list, ponieważ uważam, że warto podzielić się tymi przemyśleniami. Startuję trochę z daleka, ale nie bez powodu.

Piszę o wydzielonych obszarach i na co dzień śledzę węgierską politykę. Uważam, że stawką obecnych wyborów jest to, czy obecny rząd będzie kontynuował swoją pracę, czy też do władzy na Węgrzech dojdą siły reprezentujące zagraniczne interesy, których praca jest tak szkodliwa, że ​​pozazdrościliby jej nawet szpiedzy. Pamiętam, że jeszcze zanim zacząłem studia, choć nie lubiłem komunizmu ani jego bardziej umiarkowanych socjalistycznych form, do władzy doszła lewica i poziom poparcia dla szkolnictwa wyższego w Siedmiogrodzie ustał. Od 2004 roku doświadczam na co dzień, jak to jest, kiedy ojczyzna widzi w nas pasierbów, aż nadszedł 5 grudnia 2004 roku. Nie chcę osobno mówić o referendum, bo była większość, było zwycięstwo, nawet jeśli wiele osób odczuło to jako porażkę i jako podzieleni Węgrzy byli wrażliwie dotknięci faktem, że w domu nie Nie czuję wystarczająco, jak ważne jest, abyśmy pozostali obywatelami drugiej kategorii w domu. Rozumiem to wszystko. Ludzie nie są winni, bo mają chwile nieprzytomności i jako Węgier uważam wszystkich Węgrów za braci, nawet jeśli wielu odmawia. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że nazywano mnie rumuńskim gastarbeiterem, przedstawiano mnie jako freelancera i podżegano przeciwko mnie. Węgrzy.

Zrodziło się w mojej głowie pytanie, dlaczego MSZP podżegało wtedy przeciwko mnie? Przecież nigdy nie przyszło mi do głowy opuszczać ojczyznę ani jeść czyjegoś chleba łaski. Zawsze żyłem przyzwoicie i sam, nawet gdy szukałem pracy jako startujący w karierze w czasie, który historia nazywa światowym kryzysem gospodarczym. Oczywiście do tego czasu spłynęło Marosem dużo wody, między innymi zostałem zaatakowany kijem bejsbolowym za to, że rozmawiałem po węgiersku z koleżanką na ulicy. Nie spodziewałem się żadnych środków prawnych, bo polityka zagraniczna Kingi Göncz polegała na wszystkim, a nie na reprezentowaniu interesu narodowego. Muszę zaznaczyć, że policja zachowała się wzorowo, szybko pojawiła się i złapała dwóch z czterech sprawców. Nie złożyłem skargi, żeby mnie w końcu nie wleczono, bo jako student nie było jeszcze oficjalne, że mieszkam w tym mieście. Nawet nie spodziewałem się pomocy Węgier przez przypadek. A teraz niektórzy lewicowcy mówią, że nie powinienem mieć prawa głosu, bo wynik wyborów na Węgrzech w ogóle mnie nie dotyczy. Życzę im, aby nigdy nie odczuli na własnej skórze, co to znaczy, gdy naród podjął złą decyzję, co to znaczy, gdy wybrany przywódca narodu węgierskiego zawodzi ich i pozostawia bezbronnych. Rzeczywiście jesteśmy dotknięci wynikami wyborów krajowych i zauważam, że stan pozbawiony praw wyborczych, w jakim się znaleźliśmy, nie jest naszą winą. Państwo węgierskie nie wywiązało się wówczas ze swojego obowiązku i nie uchroniło własnych obywateli przed obcymi najeźdźcami, za co znaczna część lewicy chce jeszcze bardziej ukarać nas, spadkobierców pozbawionego praw obywatelskich państwa (być może mają nieczyste sumienie co do działania ich duchowych poprzedników, Béla Kunów). A potem obcy najeźdźcy stali się właścicielami naszych terytoriów, a pierwszym zadaniem ich programu politycznego jest sprawienie, żebyśmy zniknęli. Rumuńska konstytucja mówi: Rumunia jest zjednoczonym i niepodzielnym państwem narodowym. Gotowy. To tyle, jeśli chodzi o węgierskie samostanowienie, które z definicji jest niekonstytucyjne.

A Parlament Europejski zawsze reprezentuje wszystkie mniejszości, które nie są nami. Z powodu rzekomej homofobii Węgier doszło do ogromnych skandali z udziałem opozycji, ale dlaczego ślepy głos nie jest słyszany przez główny nurt UE (nawet jeśli jest to ich prawny obowiązek w związku z Bezpiecznym Pakietem Mniejszości), co mogę interpretować jedynie jako świadomy współudział ze strony Trianon oprócz antywęgierskiej polityki państw-sukcesorów. Moim zdaniem gwiżdżą i dlatego Gyurcsánys odmawiają nam, a przyjmują imigrantów, którzy niekoniecznie mają dobre intencje. Ta strona powitała w swoich szeregach pseudo-narodowy, właściwie skrajnie lewicowy Jobbik. A teraz prowadzą prawybory, decydując, gdzie powinien być ich kandydat. Nawet jeśli mają jednego kandydata do wyboru. Chociaż nie wiem, skoro głosowanie na kandydata to wybory. Za czasów Ceausescu widzieli to ci, którzy cenili ten wiek z dorosłą głową.

Chciałbym, żeby to był jedyny problem. Ale niestety tak nie jest. W przypadku prawyborów musi zostać podpisana deklaracja polityczna. Jako narodowo-konserwatywny człowiek w żadnym wypadku nie podpisałbym tej nienawistnej, podżegającej, bolszewickiej deklaracji. Jednak z przyjemnością zagłosowałbym, aby zapewnić wybór najmniej złego kandydata. W końcu, jeśli nie daj Boże wygra lewica, zwycięzcą tych prawyborów zostanie premier. Nie byłoby dobrze, gdyby kandydatami byli Klára Dobrev, Péter Jakab, András Fekete-Győr, Péter Márky-Zay lub Gergely Karácsony. Ups. Nie mają dobrego kandydata, tylko komunistę i jeszcze bardziej komunistę, ich pomysły sięgają od zdyskredytowania gospodarki, przez proces Felcsútiego, przez podatek Mészáros, wielokrotne podatki ryczałtowe i dochód podstawowy, a także europejską płacę związkowa i minimalna emerytura, wreszcie ostateczna rezygnacja z suwerenności w Europie wraz z oskarżeniem, wprowadzenie euro w czasie największego kryzysu, ich polityka polega na wspieraniu migracji, a właściwie islamizacji, i pomocy lobby gender. Tymczasem cały czas lobbują na Zachodzie, by wycofać środki z Węgier, a kiedy im się to udaje, besztają rząd, że w czasach kryzysu nie zadłuża się wobec związku. Uważam jednak, że poprzez składkę członkowską Węgry muszą spłacać raty ze źródeł pożyczkowych, które nie zostały przyznane.

Pytam: gdybym miał podpisać ich podżegającą i prymitywną deklarację i wystartować w prawyborach – nie wezmę – to jak mógłbym w nich uczestniczyć? Online? Ale tam również wymagana jest karta adresowa. Tak więc, stosując setki sztuczek, sprytnie udało im się powstrzymać Węgrów po drugiej stronie granicy od wzięcia udziału w tym politycznym balu, gdyby chcieli. Powstaje pytanie: czy jeśli wygrają, to też uniemożliwią mi start, powiedzmy, w wyborach? A może są po prostu wykluczeni z pierwotnej?

A potem kandydaci:

– Dobrev: żona Ferenca Gyurcsány, matriarchini klanu Dobrev, gangster polityczny, zainteresowany Stanami Zjednoczonymi Europy, czyli likwidacją lub delegitymizacją Węgier, ma propaństwową, komunistyczną przeszłość i promuje bardzo lewicową politykę

– Péter Jakab: Były antysemita pochodzenia żydowskiego, którego filozoficzne wyżyny najlepiej można opisać czerwonym złotem, papryką i frytkami, otrzymując co miesiąc ogromne pensje, najwyraźniej chce przypodobać się proletariuszom, a przede wszystkim dla nich upolitycznia. Niezapomniane jest, że myślał, że jest telewizorem, kiedy pojawił się w stroju, który czytał, że ten telewizor kłamie. Miał w połowie rację, w połowie się mylił

- Gergely Karácsony: Poparcie jednego procenta jego partii nie przeszkadza mu twierdzić, że reprezentuje 99 procent, tak jak Lenin nazwał swoją partię, która nie miała większości, bolszewikami. Ponadto Gergely Karácsony zawsze kłamie, nikt nie spodziewał się, że będzie jeździł na rowerze, dopóki się na to nie zgodzi. Ale od momentu, w którym to zaakceptował, stało się kłamstwem, że podstępnie podjechał do rogu swojego miejsca pracy i wsiadł tam na rower

– András Fekete-Győr: Jego partia i on sam są godnymi następcami swoich poprzedników, którzy służyli partyjnemu państwu. Nie mogą nic zrobić z tym, co zrobili ich przodkowie, ale jeśli będą kontynuować to, co robili ich poprzednicy, założą z nimi wspólnotę polityczną, 23 października pamiętają o swoich komunistycznych przodkach, a nie o bojownikach o wolność, a dziś Anna Donáth opowiada się za tym, by Europa W parlamencie premier powinien być przesłuchiwany przed międzynarodową opinią publiczną w sprawie tajemnicy państwowej. Fekete-Győr zakazał prawicowym dziennikarzom wykonywania zawodu

 

– Péter Márky-Zay: On bije dziecko tylko wtedy, gdy jest zdenerwowany. Nawiasem mówiąc, dosłownie pieni się z ust nienawidząc

Jedyna różnica między nimi polega na tym, że jeden jest gorszy od drugiego.

 

Z wyrazami szacunku,

Arpad Lajos.

List czytelnika publikujemy w całości.